Kulki nakarmione, pies wyprowadzony, domowe koty śpią, mam chwilę dla siebie. Pojechałam do Kulek, jakoś specjalnie dużo jedzenia nie zabrałam, a tu głodna Lila przybiegła. Zjadła trzy saszetki i trochę suchej karmy, bo mięsa już nie miałam
Dałam je rodzeństwu, łaciatkowi i buraskowi. One rosną, potrzebują dobrze jeść. Była też kocia mama, zjadła conieco i pobiegła do siebie. Kudłatego łaciatka nie ma już tydzień 
Trochę popadało, ale już się wypogodziło.
W sobotę będzie piknik 800+ w parku miejskim. Korzyść z tego taka, że park posprzątano. Usunięto nawet drzewka posadzone jakiś czas temu, które całkowicie uschły, bo nikt ich nie podlewał przecież. Trawy nie muszą malować na zielono, bo jest ładna.
Małe było głodne, ale przestraszone i miałam kłopot, gdzie postawić miski. Zjadło trochę gotowanego kurczaka i też się czegoś przestraszyło i uciekło. Niedaleko pan kosił trawę, ale powiedział, że pójdzie gdzieś dalej, żebym mogła nakarmić koty. Miło z jego strony, prawda? 
Była Sreberko, kocia mama, Lila i małe łaciate. Burasiątko się nie pojawiło. Najgorsze jest to, że nie możemy zostawić zapasu karmy, sroki w mgnieniu oka zjedzą wszystko 
koszmar jakiś.
