I słusznie. Emi jest pekinką, może nie rodowodową, ale cechy tej rasy ma i gorzej jej oddychać.
Już wróciłam od Kulek i było jak zawsze, chyba. Pojawił się buras, zjadł mięso i niczego więcej nie tknął. Kuleczki dostały jedzenie na kilku miskach, jadły ładnie, ale z jakiegoś powodu Sreberko je przegoniła

Sama zjadła trochę gotowanego kurczaka, małe gdzieś poszły. Pojechałam do Lilii, czekała na mnie

Zjadła, ale nie wszystko i domagała się mizianek. Nieopodal jest kościół, akurat ludzie zaczęli wychodzić, wsiadać do samochodów i Lila trochę się bała. Wróciłam po chwili, kotka czekała. Pobawiłam się z nią wędką, była zachwycona, ale przecież nie będę tam sterczeć do wieczora. Zahaczyłam o Kuleczki, jedzenie mają, gdzieś buszowały w krzakach. Bardzo są płochliwe. Kudłaty robi się coraz bardziej kudłaty, zobaczymy, co z niego wyrośnie. Kociej mamy nie widziałam.
Dzień zaczął mi się fatalnie

Raniutko zobaczyłam doniczkę na podłodze. Posprzątałam trochę, wsadziłam liście do doniczki, przykleiłam patafixem i poszłam do kuchni. Nogi się pode mną ugięły, kiedy poszłam do pokoju. Doniczka znowu była na ziemi

Zrobiłam szczepki, a resztę wyrzuciłam, odkurzyłam, ale czeka mnie grubsze sprzątanie. Podejrzewam Bratka, ale Adaś od niego się uczy, Frodo też im nie ustępuje. Nie wiedziałam, więc nie wiem. Nigdy wcześniej nawet nie przypuszczałam, że koty mogą tak rozrabiać. Tyle kotów przewinęło się przez mój dom, kociaki rozrabiały, owszem, ale nie aż tak.
Są i dobre wieści. Dostałam króciutki filmik, jak Zyzio przytula się do Teda i wylizuje mu uszka. Duża zachwycona, bo bardzo jej zależało na kociej przyjaźni.