Rita była u weta. Miała być po południu gdy dostałam info ,że dyżury zmieniły się. Więc nie pojechałam ja tylko napisałam podpowiedzi co i jak. Był i telefon. Danka i Janusz pognali z małą. Zrobiono krewkę i zastrzyki i płukanie. Nie wiem co i jak dokładnie . Teoś też trafił. Dopytam w domu o wszystko.
Jeszcze nie ma wyników posiewu Lewunia.
Martwię się.
Dziś podejmując próbę dobrowolnego podania tabletki złapałam największego zbója Maximka

One są takie podobne.

Był tak zdziwiony ,że nawet nie warknął.

W nocy przychodzi jednak i tuli się. By go głaskać szczypie rękę.
Trzymajcie kciuki
W pracy Sajgon i wybuch Etny

Tornado i trąba powietrzna. Dla niektórych to wymarzony czas.
PaniDonos mocno pilnuje gdzie kto rozmawia i włazi wszędzie. Wszystkich poucza i wszystko musi wiedzieć. Biega co i raz za drzwi i znika na długo.
Jest wyjątkowo nerwowa atmosfera po walnych. Nowa rada.

Nowe rekiny. Trzeba coś zrobić by nie ze żarły. Nowe miotły

Trzeba zapracować na pozycję
Są upały a żarcia jakby więcej w plenerze "ginie". Wiem, że są jeże i różne inne stwory. Pod kortową podłogą wczoraj poszła puszka 400 + cały duży pojemnik wątróbki. Plus suche.
Widziałam w lesie "coś" na kształt szczura.

Ale to strasznie duże było.

Mnie on nie wadzi. Niech sobie biega. Koty go olały po pierwszym zainteresowaniu. Ptaki krzyk podniosły.
Zajączek też był. Wiewiórki także. Już je rozpoznaję.

Był też piękny gołąbek z obrączkami na nogach. Przepiękny.

Grzywacze odchowały młode i teraz
Hinderburgi chadzają w trawie całymi rodzinami.
Ptaszydła odchowały swoje młode i mniej wody "idzie". Teraz wśród grona starszaków chadzają młode i zgrabne, pełne werwy podrostki.
Sroki nauczyły się wlatywać w ciemne przestworza kotłowni i wyżerają Kajtusiowi chrupki.

Przestałam teraz tam sypać by odwykły. Biedak bardzo się ich boi. Ma w okolicy 2 stołówki więc niech tam chadza. W zimie pomyślę.
W ogóle jest większy spokój w przyrodzie. Ciszej. Słychać rano własne myśli i szum drzew.