[Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 11, 2023 19:16 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

mimbla64 pisze:
iza71koty pisze:Owszem .Wet może odmówić takiej pomocy -bo to jego Gabinet i ma prawo nie życzyć sobie przynoszenia mu kotów z pp czy kotów dzikich nieobsługiwalnych-zwłaszcza -takich z którymi nie ma doświadczenia-4 lata temu odmówiono mi sekcji.

Zanosiłam tam swego czasu -koty cierpiące- do eutanazji.Jak i próbowałam uzyskać pomoc dla dzikiego kocurka-co skończyło się gonitwą dwóch wetek po gabinecie i zrzuceniem kilku szafek z lekami.Od tego momentu powiedziano mi wyrażnie -że mam korzystać z usług Gabinetu w Tozie.Oni nie będą się podejmować takiego ryzyka.Miałam większe możliwości-póki pracowała tam inna wetka.Potem sie wszystko zmieniło.Włącznie z wystrojem-cenami i przyjmowaniem -Dobrej Klienteli.Ja do takiej nie należę.

Mój Gabinet-mający ogromną wiedzę i doświadczenie znajduje sie ok.20 km ode mnie.I z tego Gabinetu korzystam-nigdy się nie zawiodłam ani też nie żałowałam decyzji w sprawie leczenia czy eutanazji-bo coś poszło nie tak.Tam również sterylizuję koty.



Nie zgodzę się z tobą, że wet ma prawo odmówić, ale rozumiem, że odmawia i na to nie można poradzić.
W Warszawie jest sporo gabinetów, gdzie można uzyskać pomoc dla kotów dzikich, weci mają doświadczenie.


Nie życzono sobie.I dano mi wcześniej do zrozumienia-że to gorsze koty.Wielokrotnie.Raz byłam z kotką.Zaleciła eutanazję.Bo nie ma rokowań.Nie wyraziłam zgody.Wyleczyłam kotkę.Żyła jeszcze 3 lata.Kociak-został tak nafaszerowany lekami-że moja go ratowała przez dwa tygodnie.Codziennie z nim jeżdziliśmy kawał drogi.Ledwo dała radę.

Moja Wetka jest inna.Dla Niej każdy kot-jest tak samo ważny.
Ostatnio edytowano Czw maja 11, 2023 19:25 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 19:21 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

Moze warto, by OP wspomniala modom o rozdzieleniu dyskusji i skierowaniu tematu kotow szczecinskich do wlasciwego watku.
Mysle, ze dobrze by bylo, by taka wymiana zdan sie tam znalazla.

Ze swojej strony, znam tereny i w najblizszej okolicy jest 6-7 wetow, co najmniej kilkunastu jakies 10 km dalej - Szczecin jest dosc duzym osrodkiem.
W naglych przypadkach czesc gabinetow oferuje wsparcie przez wiekszosc doby.
Majac pod opieka tak duze stado kotow, trudno zrozumiec brak planu B, nieprzygotowanie swoje i wetow do obslugi dziczkow.
Nie bardzo wiem, jak rozumiec zmniejszanie sie stada kilkudziesieciu kotow o polowe w kilka lat, praktycznie bez adopcji.
Jak rozumiem ograniczenia z racji bazowania na zbiorkach forumowych co do kosztow utrzymania takich ilosci zwierzat, tak nie rozumiem swiadomej zgody na odchodzenie zwierzat w cierpieniu, nazywanie tego byciem obok.
I chyba nie jest to najlepszy pomysl, by pouczac innych, bedac samej w takiej sytuacji?

FuterNiemyty

 
Posty: 4942
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Czw maja 11, 2023 19:40 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

FuterNiemyty pisze:Moze warto, by OP wspomniala modom o rozdzieleniu dyskusji i skierowaniu tematu kotow szczecinskich do wlasciwego watku.
Mysle, ze dobrze by bylo, by taka wymiana zdan sie tam znalazla.

Ze swojej strony, znam tereny i w najblizszej okolicy jest 6-7 wetow, co najmniej kilkunastu jakies 10 km dalej - Szczecin jest dosc duzym osrodkiem.
W naglych przypadkach czesc gabinetow oferuje wsparcie przez wiekszosc doby.
Majac pod opieka tak duze stado kotow, trudno zrozumiec brak planu B, nieprzygotowanie swoje i wetow do obslugi dziczkow.
Nie bardzo wiem, jak rozumiec zmniejszanie sie stada kilkudziesieciu kotow o polowe w kilka lat, praktycznie bez adopcji.
Jak rozumiem ograniczenia z racji bazowania na zbiorkach forumowych co do kosztow utrzymania takich ilosci zwierzat, tak nie rozumiem swiadomej zgody na odchodzenie zwierzat w cierpieniu, nazywanie tego byciem obok.
I chyba nie jest to najlepszy pomysl, by pouczac innych, bedac samej w takiej sytuacji?



Sprawdziliśmy to.Nie jest to większość Gabinetów tylko bodajże 3 i żaden nie działa całodobowo.Trzeba najpierw zadzwonić i umówić wizytę na miejscu.Lekarz decyduje dalej.Ile z tych Gabinetów potrafi obsługiwać dziczki-Takie naprawdę bardzo dzikie koty.Sprawdziłaś?Każdy z nich posiada klatkę iniekcyjną?

Nie rozumiesz -jak mogło się zmniejszyć stado kotów -dzikich-bez adopcji.To proste.Większość kotów-którymi się zajęłam była już w pewnym wieku.Sterylizacją- ograniczyłam rozrodczość.Jeżeli większość kotów- była w podobnym wieku-to jest chyba logiczne że podobnie się starzeją.Nieco to przypomina sytuację demograficzną w Polsce.
Bardzo mało urodzeń a społeczeństwo się starzeje.Sporadycznie jakiś kot niestety ginie pod kołami.Co jakiś czas niestety pojawia się też pp.Podejrzewam że to efekt migracji.

Mylisz świadomą zgodę -z brakiem możliwości w danym momencie.

Zwrócenie uwagi na to-że nie powinno się zostawiać podczas łapania- kota dzikiego -klatki pułapki samopas-nie jest żadnym pouczeniem.A jedynie zwróceniem uwagi -że jest to bardzo niebezpieczne.Jestem pewna że większość Osób tutaj o tym wie.Zwłaszcza te-które łapią koty dzikie na większą skalę.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 20:57 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

Nie mialam akurat na mysli kwestii klatki.
Co do ustalania naglych wizyt, zgadzam sie, wiele dyzurnych gabinetow tak funkcjonuje, ze dzwoni sie i jedzie.
Wet czlowiek i czasem spac tez musi.
Nie musze wiedziec, ktory wet ma klatke iniekcyjna, to chyba jest w zakresie wiedzy wieloletniego opiekuna dzikunow.
Przy tak duzym stadzie od lat, staralabym sie dorobic takiej, chocby ze wzgledu na bezpieczenstwo kotow.
Zakladam, ze jednak troche wetow szczecinskich daje sobie rade, skoro nawet sa badania czy sterylki.
Korzystanie z wetow i wespol z nimi puszczenie dzikuna po gabinecie, liczac, ze da sie spokojnie zbadac?
Nie rozumiem za bardzo, jak w jednej wypowiedzi z kilkudziesieciu kotow w pare lat robi sie polowa, a w drugiej - zmienia sie liczba w granicy 3-cyfrowej.
Brak mozliwosci eutanazji w calym Szczecinie (i paru miejscowosciach podmiejskich z wetami) przy wielogodzinnym odchodzeniu?

PS. Koniec OT z mojej strony.

FuterNiemyty

 
Posty: 4942
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Czw maja 11, 2023 21:43 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

FuterNiemyty pisze:Nie mialam akurat na mysli kwestii klatki.
Co do ustalania naglych wizyt, zgadzam sie, wiele dyzurnych gabinetow tak funkcjonuje, ze dzwoni sie i jedzie.
Wet czlowiek i czasem spac tez musi.
Nie musze wiedziec, ktory wet ma klatke iniekcyjna, to chyba jest w zakresie wiedzy wieloletniego opiekuna dzikunow.
Przy tak duzym stadzie od lat, staralabym sie dorobic takiej, chocby ze wzgledu na bezpieczenstwo kotow.
Zakladam, ze jednak troche wetow szczecinskich daje sobie rade, skoro nawet sa badania czy sterylki.
Korzystanie z wetow i wespol z nimi puszczenie dzikuna po gabinecie, liczac, ze da sie spokojnie zbadac?
Nie rozumiem za bardzo, jak w jednej wypowiedzi z kilkudziesieciu kotow w pare lat robi sie polowa, a w drugiej - zmienia sie liczba w granicy 3-cyfrowej.
Brak mozliwosci eutanazji w calym Szczecinie (i paru miejscowosciach podmiejskich z wetami) przy wielogodzinnym odchodzeniu?

PS. Koniec OT z mojej strony.


Naturalnie nie musisz wiedzieć -ile Gabinetów ma klatkę iniekcyjną.Bo ta wiedza -nie jest Ci do niczego potrzebna.Tak owszem dzwoni się i Wet wcale nie pojawia się kiedy Ci pasuje-tylko kiedy pasuje Jemu.Zmienia to stan rzeczy?Owszem.

Damian czekał na takiego Weta 3 godziny.W nocy.Razem ze strażą Miejską-kiedy znalazł szczeniaki w śmietniku.Tak więc powtarzam -nie zdążyłabym dojechać z kociakiem- do żadnego weta.Był środek nocy-kiedy usłyszeliśmy -że coś się dzieje.Wieczorem jeszcze zjadła kolację.

Klatka iniekcyjna służy do podawania leków -również - narkozy do zabiegu sterylizacji.Więc te gabinety-które sterylizują czy leczą dzikie koty-muszą takowe posiadać.

Sytuacja wyglądała inaczej niż piszesz.Nie miałam transportu-żeby wykastrować kocurka.Nie był to dziki -dzik -bo tego wcale by nie złapały potem.Był wystraszony- półdziki -a brak doświadczenia- spowodował że Wetka puściła kota.Mimo -że ostrzegałam i pomagałam.Zapewniała -że da radę.


Wyjaśniłam Ci -w jaki sposób -z 100 kotów przez ponad 20 lat-zeszłam do stanu 34 koty.Oraz to że dzięki temu mogłam pomóc innym kotom.Przygarniętemu stadu 4 lata temu oraz drugiemu stadu które wzięliśmy pod opiekę w celu sterylizacji i odkarmienia -2 lata temu.Damian w Swoim poście dokładnie to napisał.
I od razu uprzedzę -Twoje pytania na przyszłość.Odejść będzie coraz więcej-bo większość moich kotów w stadzie -zwłaszcza pierwotnym-ma ponad 10 lat


Co tutaj jest niezrozumiałe.

Wyjaśniłam również sytuację drugiego kota.NIE BYŁO to żadne wielogodzinne odchodzenie.Kot odszedł pomiędzy-przerwą w karmieniach.Która wynosiła ok.2 godzin.Pisałam także -że ta przerwa była konieczna-aby nakarmić kolejne koty i przemyśleć dalsze decyzje.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 12, 2023 0:17 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

Blue pisze:
iza71koty pisze:Owszem uważam że chwilowy kontakt z kotem przy pp a szerszy kontakt czyli pakowanie do kontenerka -czekanie u weta w kolejce-u nas zwykle ok.2 godzin-to narażanie siebie jak też innych zwierząt w małej poczekalni w tym Gabinetu u Weta.


Przyznam szczerze że jestem mocno wstrząśnięta, nie trafiłam wcześniej na te wpisy...
Na podstawie czego oceniłaś że kot umiera na pp? Pisałaś o zapachu moczu.
A może np. czymś się zatruł i miał własnie ostrą niewydolność nerek, do wyprowadzenia kilkoma dniami intensywnej płynoterapii? Dlaczego podejrzewając niewydolność nerek pierwsze co wzięłaś pod uwagę to pp? Równie dobrze mógł mieć masywny stan zapalny w drogach moczowych, cokolwiek zresztą mógł mieć skoro kilka dni temu wyglądał zdrowo.
A nawet jeśli była to pp - wystarczył telefon do weta, że jedziesz z kotem umierającym, prawdopodobnie jest to pp jeśli coś by na nią wskazywało, wet mógł wyjść przed lecznicę i nawet tam dokonać eutanazji gdyby uznał że faktycznie sytuacja to uzasadnia, a zakładam że zajmując się na taką skalę kotami masz wypracowane jakieś procedury na okoliczność kontaktu z parwowirusem. Środki odkażające, co zrobić z ubraniem etc. I tak miałaś z nim kontakt, więc powinny zostać zastosowane, bez względu na długość tego kontaktu.
I tak sobie wkładałaś tego umierającego, ciężko oddychającego kota do budki do której sam wejść nie chciał, wychodził wręcz ostatkiem sił, owijałaś kocem by nie wyszedł i zostawiałaś? Aż umarł? Gdyby nie umarł w nocy, po jakim czasie mógłby liczyć na pomoc?
Tego to już ogarnąć umysłem nie potrafię.

I nie rozumiem też dwóch wersji opisanych przez Ciebie - raz piszesz że włożyłaś go do budki i następny raz kiedy go zobaczyłaś to podczas wieczornego karmienia, gdy okazało się że wyszedł z budki i był na zewnątrz. Wsadziliście go znowu do budki, posiedzieliście kilka minut i rano pojechaliście po ciało.
Za chwilę piszesz że nie był sam, byliście przy nim.
I co to znaczy: kot zwijający się z bólu? Koty cierpiące na pp (gdzie ból jest potworny często) czy ostre zapalenie trzustki - nie zwijają się z bólu najczęściej - nie dosłownie. Co miałby robić żeby otrzymać pomoc? Gdy go wkładałaś pierwszy raz do budki i zostawiałaś - nie wiedziałaś jak jego agonia będzie wyglądała i ile będzie trwała. Cieżko oddychał. Mógł się godzinami dusić lub ciężko oddychał z powodu silnego bólu i cierpienia, ze stresu.
Nie, nie pojmuję.


Ja też byłabym wstrząśnięta.Gdyby Ktoś mi przedstawił taki obraz sytuacji-cytuję

I tak sobie wkładałaś tego umierającego, ciężko oddychającego kota do budki do której sam wejść nie chciał, wychodził wręcz ostatkiem sił, owijałaś kocem by nie wyszedł i zostawiałaś? Aż umarł? Gdyby nie umarł w nocy, po jakim czasie mógłby liczyć na pomoc?
Tego to już ogarnąć umysłem nie potrafię.



Gdzie ja to napisałam?


W moim poście tego nie ma.Napisałam -otworzyliśmy budkę.Po to -aby bez problemu ułożyć tam kota.A nie wkładać go -przez mały otwór.Po to -aby miał ciepło i sucho.Aby przeczekał-aż nakarmię koty i podejmę decyzję co dalej.Zostawiłam go -bo musiałam.Zabezpieczyłam go najlepiej jak mogłam w tym momencie.Jednocześnie dbając -aby miał ciepło i sucho i w razie deszczu-bo zaczynało lekko kropić-nie zmókł.W tym momencie tyle mogłam zrobić.

Nieprawdą jest co piszesz.Że go owijałam -by nie wyszedł- a on sam nie chciał wejść do budki i wychodził z niej wręcz ostatkiem sił.


Wskaż mi miejsce- gdzie to jest napisane.Bo to tylko Twoje wyobrażenie tej sytuacji.

Owinęłam Gabrysia w koc-bo nie chciałam -aby mnie podrapał podczas przenoszenia.Także po to aby ograniczyć do minimum kontakt z nim samym.I po to aby było mu ciepło-jednocześnie odsłaniając część koca tak -aby nie miał problemu z oddychaniem.Ułożyłam go główką do wyjścia -aby miał wystarczającą ilość powietrza.Był tak słaby -że nigdzie nie próbował wyjść.

Staliśmy tam jeszcze analizując sytuację i nic się nie działo.Kot był w budce.Częściowo przykryty-głównie nerki i pozostawał w tej samej pozycji.Ułożony w kłębek jakby spał.

Po dwóch godzinach-kiedy już mogłam do niego iść-zdążył się przemieścić i znajdował się przed furtką.Ale bardzo blisko miejsca gdzie stoi budka.Wiedziałam że lada moment odejdzie.Kilka razy znajdywałam w pobliżu budki-koty które odeszły.Nie chciałam mieć kontaktu ani z budką ani kocykiem na którym leżał i wzięłam z drugiej budki oddalonej dalej-inny czysty koc.Wtedy miałam już ze sobą rękawiczki.Chciałam jednak do minimum ograniczyć ten kontakt.

Dwa razy przyniosłam pp do domu.Nie chcę tego nigdy więcej powtórzyć ani przez to co wtedy przechodzić.

Zrobiłam to samo.Za pomocą koca podniosłam Gabrysia.Zobaczyłam ze się przelewa przez ręce.Zaniosłam go na teren posesji-ale nie próbowałam wkładać do żadnej budki.Nigdzie tego nie napisałam.Ułożyłam go pod gęstym krzaczkiem.Lekko przykryłam.Tak samo-głównie tył i mówię do Damiana-że chyba zaraz Gabryś odejdzie.Mówiliśmy do niego -żeby wiedział że nie jest sam.To trwało -nie wiem może 5 minut.Bardzo szybko.I przestał oddychać.


Wtedy go zawinęłam całego.Zostawiłam -bo nie miałam gdzie w tym momencie zabrać ciałka tak-aby uniknąć przenoszenia wirusa.Poza tym za chwilę mieliśmy kolejne-ostatnie karmienia.Dlatego że kończymy bardzo póżno a nie chciałam wchodzić Znajomej na posesje w nocy i świecić latarką-aby myślała ze złodzieje-Damian pojechał po ciałko następnego dnia rano.

Niestety do utylizacji przy wirusie też się trzeba przygotować.Każde złe posunięcie-nawet te najdrobniejsze może być potem brzemienne w skutkach.

I ten kot nie miał cokolwiek.Właśnie dlatego -że nie miał cokolwiek -moja sytuacja była bardzo trudna i musiałam zabezpieczyć resztę kotów pod moja opieką.Powinnaś to rozumieć.Ale chyba nie chcesz.Wolisz zbagatelizować problem.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 12, 2023 0:34 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Nic więcej na tym wątku tłumaczyć nie będę.Proszę nie liczyć na to że przyjdę i będę cokolwiek jeszcze prostować.I uczestniczyć w tych przepychankach-gdzie każdy wie lepiej ode mnie-jak było.Opisałam i jedną i drugą sytuację -krok po kroku.A pamięć mam bardzo dobrą.Jeśli czegoś nie doszukałyście się na moim wątku-to tylko dlatego-że nie mam sił po całym dniu zdawać tak dokładnych drobiazgowych relacji.Zdałam je tutaj i w tym miejscu moja rola się kończy.
Ostatnio edytowano Pt maja 12, 2023 9:37 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 12, 2023 7:03 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

iza71koty pisze:Nic więcej na tym wątku tłumaczyć nie będę.Proszę nie liczyć na to że przyjdę i będę cokolwiek jeszcze prostować


Jeśli nie masz takiej potrzeby to przecież ok.
Ja się opierałam jedynie na tym co sama na forum napisałaś - przedstawiłaś wersję która mnie zmroziła. Przecież to były Twoje słowa i Twoja chęć opisania tego zdarzenia oraz to co chciałaś napisać. Ja nigdzie nie napisałam że wciskałaś kota przez mały otwór - skąd ten pomysł?. Odniosłam się do faktu znalezienia swojego dokarmianego kota ciężko chorego, z ciężkim oddechem i zostawienie go samego wsadzonego do budki, przyjechanie za jakiś czas (na wieczorne karmienie a więc nie z zamysłem konkretnym że ogarnęliście sprawę logistycznie i chore zwierze wieziecie do weta, przygotowani do tego, najszybciej jak się dało), znalezienie go gdzieś pod ogrodzeniem - czyli czuł potrzebę by z tej budki, zamknięcia wyjść, owinięcie w koc i zostawienie znowu. Owszem, nie przypuszczałam że karmisz koty wolnożyjące co 2 godziny. Nie zmienia to faktu że kot został zostawiony sam sobie i nie wiem co by było gdyby podczas wieczornego karmienia był nadal w podobnym stanie jak wcześniej. Uzyskałby pomoc czy nie? A gdyby poszedł dalej i umierał 3 dni pod krzakiem?
W tamtym cytacie nie ma słowa o pp, potem (w obecnej dyskusji) piszesz że prawdopodobnie miał pp, teraz że miał pp bo zrobiliście wymaz. Nie wiem kiedy, ale ok, może po śmierci kota zdobyliście tą informację. Przy czym te zmieniające się informacje też wprowadzają zamęt, delikatnie mówiąc.
Trudno mi się odnieść do tego wszystkiego. Absolutnie rozumiem lęk przed pp.
Ale nie rozumiem zostawienia kota w takim stanie bez pomocy, nie rozumiem też motywacji do opisania tej sytuacji na Forum bo przedstawiona w takiej formie jak to zrobiłaś, dla wielu jest nie do zaakceptowania i oczywistym jest że wzbudzi emocje.
Podobnie jak opisywanie umierania kociaków płaczących długo w cierpieniu - przy jednoczesnej informacji że się nie szukało pomocy w przerwaniu tego cierpienia no bo była noc.
ogromna trwająca ponad godzinę rozpacz i krzyk Yuppiego.

Może i faktycznie nie chcę zrozumieć :cry:

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt maja 12, 2023 8:07 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

[quote="Blue"]
Podobnie jak opisywanie umierania kociaków płaczących długo w cierpieniu - przy jednoczesnej informacji że się nie szukało pomocy w przerwaniu tego cierpienia no bo była noc.
(...)/{quote]
Też nie rozumiem i nie chcę rozumieć. Na dodatek nie jestem w stanie czytać o takim okrucieństwie na takim forum. O odejściu Gabrysia bez pomocy, też nie jestem w stanie czytać.

Co do obsługi kotów dziczących nie potrzeba torby iniekcyjnej,ani klatki- wystarczy podbierak, gruby koc i ew. grube rękawiczki (czasem wet ma takie sokolnicze). Zwykły podbierak czy siatkę powinien mieć każdy łapacz przy sobie. Gabinet nie musi. Umiejętności trochę do obslugi dziczących kotów potrzeba za to wetowi i tego by się zwyczajnie nie bał.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pt maja 12, 2023 8:34 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Na marginesie dyskusji, ale może się komuś przyda ta informacja:

U mnie w roli m.in. klatki iniekcyjnej fenomenalnie sprawdzała się torba tego typu:
https://www.groomer.com.pl/product-pol- ... -kota.html
Obrazek
Można ją ugiąć dłonią i zablokować kota w jednym końcu, można przez siatkę podać zastrzyk, itd.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24825
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pt maja 12, 2023 9:06 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Fajny patent!
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14782
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt maja 12, 2023 9:21 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Blue.Ja tego nie napisałam W TEN SPOSÓB.Gdybyś dokładnie przestudiowała moje wątki-doczytałabyś że jesienią-mieliśmy pp.Prawdopodobnie przyniesioną przez podrzucone nam kociaki.Sprawa Yuppiego.To samo Sprawa Gabrysia.W jednym i drugim czasie odeszło nam kilka kotów.Wróciłaś do spraw sprzed dwóch miesięcy i ponad pół roku.Nie rozumiem -dlaczego wtedy od razu nie zareagowałaś?Dlaczego nie zareagowali na to moi Czytelnicy w taki sposób?

Wyjaśniłam dlaczego musiałam zostawić kota.Wiązało sie to z tym ze nie mogłam go nigdzie zabrać na te 2 godziny.Był to czas potrzebny mi do nakarmienia pozostałych kotów i logicznego ogarnięcia tematu co dalej.Czyli zastanowienia się nad transportem -Wetem i środkami na to.Nie zawsze jest sytuacja że mam na to przygotowana kasę i kasa sobie lezy i czeka.Nie mam też samochodu pod ręką.Na drugie karmienie poszłam dużo wcześniej-właśnie dlatego żeby wiedzieć co się dzieje z kotem.I nie-nie karmie kotów co dwie godziny.Tą trasą pokonuję-drogę do kotów oddalonych dalej -a te po drodze dostają dokładkę.Dla mnie to-drugie karmienie.

Zaznaczam raz jeszcze.Gdybym wiedziała ze to nie pp-zabrałabym kota do kenelu i zabezpieczyła na czas potrzebny mi do ogarnięcia reszty spraw.Ale nie mogłam tego zrobić.Czy to tak trudno zrozumieć.


Masę kotów chorych zabierałam-leczyłam.Czasem u mnie zostawały-czasem wracały na wolność.Ostatni przykład-Baziu.Ale wtedy wiedziałam że mamy wirusa.Gabryś był w takim stanie że wiedziałam -że daleko się nie przemieści.Wykluczyłam że przemieści się gdzieś dalej.Gdyby tak sie stało-szukalibyśmy go do skutku.Tak samo -jak szukałam wcześniej Klary jego siostry.Wiedziałam ze nie żyje ale za wszelką cenę chciałam uniknąć rozprzestrzenienia wirusa na inne koty.

Jak wogóle mogło Ci przyjść do głowy -że zostawię tak kota.

Wrócę do sprawy kociaków.Te obydwie sytuacje działy się w środku nocy.Jak wygląda opieka medyczna nocą już pisałam.Warto też doczytać cennik.Samo dojechanie gdziekolwiek w centrum to prawie 20 km.Lub więcej w zależnosci który Gabinet byłby otwarty.Podwójna taryfa nocna plus nocna obsługa w gabinecie plus 100 procent normalnego cennika.

Musiałabym w tym momencie posiadać przynajmniej 400 zł w kieszeni.Nie miałam takich środków-bo dużo kosztowało mnie leczenie kociaków.A w tym czasie chorowały przez to również dwa moje koty w domu.Nie miałam możliwości ich gdzieś pożyczyć w środku nocy.I owszem nie wiedziałam że muszę takie środki mieć-bo będzie taka potrzeba.Kociaki miały remisję.Kotka która odeszła w nocy-wieczorem normalnie z apetytem zjadła kolację.

W normalnej sytuacji jestem w stanie ogarnąć transport i eutanazję.U mojej Wetki kosztuje ona 80 zł.Ale tutaj sytuacja była inna.Nie miałam przygotowanej takiej kwoty jak i wiedziałam że nie zdążymy już nigdzie dojechać.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 12, 2023 12:05 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Iza71koty - myślę, ale to tylko moje zdanie, że byłoby o wiele mniej niepotrzebnych emocji gdybyś opisując dramatyczną historię dodała trochę wyjaśnień i opisała ją także z kontekstem.
Bo dziwisz się że przyszlo mi do głowy że mogłaś zostawić kocurka. Ale przeczytaj swój wpis o jego odejściu i pomyśl co można było z niego zrozumieć gdy ktoś nie był Tobą. Na podstawie tylko tego co napisałaś.
Owszem, wstrząsnęło to mną nieco, bo opierałam się na Twoim wpisie.

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt maja 12, 2023 12:17 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Blue pisze:Iza71koty - myślę, ale to tylko moje zdanie, że byłoby o wiele mniej niepotrzebnych emocji gdybyś opisując dramatyczną historię dodała trochę wyjaśnień i opisała ją także z kontekstem.
Bo dziwisz się że przyszlo mi do głowy że mogłaś zostawić kocurka. Ale przeczytaj swój wpis o jego odejściu i pomyśl co można było z niego zrozumieć gdy ktoś nie był Tobą. Na podstawie tylko tego co napisałaś.
Owszem, wstrząsnęło to mną nieco, bo opierałam się na Twoim wpisie.


Masz rację.Nie dodałam.Ty możesz tego nie wiedzieć.Moi Czytelnicy wiedzą-że informacje nie zawsze są na bieżąco.Na już.Gdybym miała tylko siedzieć i opisywać co u kotów-co się dzieje-to już nie starczyłoby mi czasu-żeby choć jednego nakarmić.Oj wierz mi -byłoby o czym pisać.I co pokazać.

A nie dodałam- bo historia -była opisana już po całym zajściu.Nie wiem muszę sprawdzić czy było to kolejnego dnia czy dalej.Pisanie po odejściu kota-że miałam plan A czy plan B-no przyznasz- chyba sama - nie miało już sensu.Bo kot odszedł sam.


Dodam jeszcze dla pewności- w kwestii wyjaśnienia.Nie dodałam informacji o śmierci Gabrysia- w tym samym dniu-póżnym wieczorem-po skończeniu roboty z kotami-tylko dlatego -bo mieliśmy problem w stadzie i bałam się o inne koty.Byliśmy wtedy wykończeni i w trakcie poszukiwania kotów-które nie pojawiły się przez 2-3 dni na posiłku.Sprawdzaliśmy co rusz budki i dodatkowo- dezynfekowalismy. I o ile dobrze pamiętam-wogóle wtedy mniej pisałam na Forum.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31670
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 12, 2023 22:05 Re: [Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

15kotów jak wypuszczona koteczka? Przyszła na karmienie? Ja zawsze się obawiam,że kot się rozregulował i zapomniał o porach karmienia,no i że pamięta łapanie,więc więcej nie przyjdzie. Ale zwykle przychodziły,po kilku dniach czasem,ale wracały.
I jak Twój kocurek z zapaleniem płuc? Lepiej?

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, luty-1, miau333, puszatek i 127 gości