MalgWroclaw pisze:Pierwszy raz w tym sezonie widziałam już rozjechanego jeża. To jest okropne.
Tak, to smutne. całe "szczęście", że mało ich spotykam rozjechane. Kiedyś było ich więcej.
Teraz , po obudzeniu się, szukają wody, pokarmu i partnerów.
Staram się wszystkie płaskie pojemniki napełniać co dzień wodą by miały ułatwione picie. Dużo suchego też kładę. Najedzone nie włóczą się.
Dziś chłodniej. Igusia czekała. I coś burego co zwiało jak zobaczyło, że gapię się. To nie była Bunia. Niestety.
Jestem 100% pewna ,że przychodzących na wyżerkę innych kotów jest sporo. Nie zawsze są to właścicielskie.
Łapanki na konkretnego kota to ujawniają, gdy w łapce siedzi nieznany dla na dziki futrzak. Przy Gabrysi było ich kilka. Myślę, że one tam gdzieś czają się i przychodzą gdy ja znikam. To, że czasem widuję to przypadek. Zagapienie się stworzenia co na miskę czeka.
Rano jest pięknie. Gdy idę przez las , w rozjaśniającej się szarówce, widać jak przyroda zmienia się. Z dnia na dzień. Stare topole, o pniach jak pomarszczona twarz człowieka w słusznym wieku, krzesa w sobie siłę by nowe listki wypuścić. Modrzewie jeszcze ustrojone w zrudziałe igły powoli wplatają w nie świeżą zieleń. Wyglądają jakby jeżyka na głowie sobie zrobiły. Wierzby, rozczochrane zawsze , ustroiły swoje dredy wiszące w delikatny odcień ...no czego? Zieleni. Klony i dęby mają jeszcze na gałęziach wiszące starocie. Takie zaniedbane seniory z nich. Pąki nabrzmiałe ale jeszcze lenią się przed wychyleniem na świat. Czy ktoś zwrócił uwagę jak wyglądają liście klonu i dębu leżącego na ziemi. Przetrzymują zimę ale wyglądają jak stare, wypalone cegły. Ułożone warstwowo ościelają ziemię. Z dala, w lesie, na nasypie ziemi, dywan jaki utworzyły wyglądał jakby były to resztki fortecy starego zamku. Długo stałam gapiąc się i próbując rozszyfrować co to jest.
Ptaki śpiewają jak zwariowane. Sorrek może ich słuchać.