Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 05, 2022 7:27 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

A ja jeszcze o kołnierzu. Znajoma, starsza pani zrobiła swojej kotce taki kołnierz z rajstop wypchanych watą. Działał. Może spróbować? Dopóki nie przyjdzie nowy?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56201
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob lis 05, 2022 10:02 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

A ja bym jednak spróbowała choć na część dnia ubierać go w porządny, dobrze uszyty kubraczek ze ściągaczami na łapkach. Kot dwa lata (!!!) chodzi w kołnierzu co samo w sobie jest obciążające mocno psychicznie - ale on czuje niesamowity świąd i nie ma możliwości w tym miejscu się polizać. No właśnie - czy on się drapie?
Jest to niesamowicie frustrujące i sprawiające cierpienie. Wyobraź sobie że Cię swędzi coś niemożebnie np. na udzie od tygodni - a Ty masz związane na plecach ręce. Jak sie w końcu dorwiesz to wydrapiesz dziurę do kości. Bo drapanie swędzącego miejsca jest przyjemne a im dłużej tego nie możesz zrobić tym jest przyjemniejsze i znosi ból w czasie tej czynności, nawet gdy krew się już leje. Drapanie swędzącego miejsca jest przyjemne nawet gdy robione jest przez odzież. Niech sobie kot liże przez kubrak. Krzywdy sobie nie zrobi, ale ma poczucie że swędzi - a ja się drapię.

Przypomnę jeszcze o cyklosporynie. Nie chodzi w tym wszystkim o to tylko by kot nie dosięgał do miejsca swędzącego - ale by go nie swędziało.
Czy kocurek miał od czasu pojawienia się świądu podany jakiś preparat na pasożyty skóry? Czy były badane zeskrobiny naskórka? Wykluczające mikroskopijnej wielkości niektóre pasożyty?

Miał jakiekolwiek inne badania niż te co wkleiłaś? USG? Świąd skórny może być objawem różnych historii.
Oby to okazała się alergia na żwirek. Ale jeśli nie - to co bylo badane? Czy kot kiedyś miał próbę z lekiem przeciwbólowym?

Jak Wy reagujecie na to jego lizanie? Co to znaczy że Twój chłopak już się poddał?
Co robicie gdy kot zaczyna?
I absolutnie nie potępiam - znam mechanizm ogromnego stresu u właścicieli zwierząt z przewlekłym świądem czy dzieci z AZS. Sam dźwięk drapania czy lizania powoduje zalew hormonami stresu, nawet gdy nie ma żadnego związku - ktoś się podrapie w autobusie albo to dźwięk skrobania szyby samochodu.
Tylko teraz pytanie - czy u Waszego kota obecny stan nie wynika już po części (być może dużej) ze stresu kota - kołnierz, świąd nie do opanowania bez możliwości lizania, Wasze nerwowe reakcje gdy zaczyna próbować się lizać - czy jest to krzyk, czy próby odwracania uwagi - zachęta do zabawy, głaskane, smaczki (to są z kolei wzmacniacze zachowania).

Jest sporo do zastanowienia się i ogarnięcia.
Ja bym się jeszcze zastanowiła czy on jednak nie został tylko częściowo wykastrowany - bo choć jego zachowanie może wynikać z prób rozładowania frustracji, to może być też tak że był wnętrem (jesteś pewna że nie?, miał oba jądra w mosznie przed kastracją), a zdegenerowane jądro miesza, np. produkuję jakąś substancję bo coś na nim wyrosło etc. Niektóre nowotwory powodują zmiany skórne/świąd w przebiegu zespołu paranowotworowego. Zastanowiłabym się nad oznaczeniem poziomu testosteronu - to wyjaśni sytuację.

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lis 05, 2022 10:27 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Blue pisze:A ja bym jednak spróbowała choć na część dnia ubierać go w porządny, dobrze uszyty kubraczek ze ściągaczami na łapkach. Kot dwa lata (!!!) chodzi w kołnierzu co samo w sobie jest obciążające mocno psychicznie - ale on czuje niesamowity świąd i nie ma możliwości w tym miejscu się polizać. No właśnie - czy on się drapie?
Jest to niesamowicie frustrujące i sprawiające cierpienie. Wyobraź sobie że Cię swędzi coś niemożebnie np. na udzie od tygodni - a Ty masz związane na plecach ręce. Jak sie w końcu dorwiesz to wydrapiesz dziurę do kości. Bo drapanie swędzącego miejsca jest przyjemne a im dłużej tego nie możesz zrobić tym jest przyjemniejsze i znosi ból w czasie tej czynności, nawet gdy krew się już leje. Drapanie swędzącego miejsca jest przyjemne nawet gdy robione jest przez odzież. Niech sobie kot liże przez kubrak. Krzywdy sobie nie zrobi, ale ma poczucie że swędzi - a ja się drapię.

Przypomnę jeszcze o cyklosporynie. Nie chodzi w tym wszystkim o to tylko by kot nie dosięgał do miejsca swędzącego - ale by go nie swędziało.
Czy kocurek miał od czasu pojawienia się świądu podany jakiś preparat na pasożyty skóry? Czy były badane zeskrobiny naskórka? Wykluczające mikroskopijnej wielkości niektóre pasożyty?

Miał jakiekolwiek inne badania niż te co wkleiłaś? USG? Świąd skórny może być objawem różnych historii.
Oby to okazała się alergia na żwirek. Ale jeśli nie - to co bylo badane? Czy kot kiedyś miał próbę z lekiem przeciwbólowym?

Jak Wy reagujecie na to jego lizanie? Co to znaczy że Twój chłopak już się poddał?
Co robicie gdy kot zaczyna?
I absolutnie nie potępiam - znam mechanizm ogromnego stresu u właścicieli zwierząt z przewlekłym świądem czy dzieci z AZS. Sam dźwięk drapania czy lizania powoduje zalew hormonami stresu, nawet gdy nie ma żadnego związku - ktoś się podrapie w autobusie albo to dźwięk skrobania szyby samochodu.
Tylko teraz pytanie - czy u Waszego kota obecny stan nie wynika już po części (być może dużej) ze stresu kota - kołnierz, świąd nie do opanowania bez możliwości lizania, Wasze nerwowe reakcje gdy zaczyna próbować się lizać - czy jest to krzyk, czy próby odwracania uwagi - zachęta do zabawy, głaskane, smaczki (to są z kolei wzmacniacze zachowania).

Jest sporo do zastanowienia się i ogarnięcia.



Na początku mial podawany zastrzyk przeciwświądowy ale absolutnie nic nie pomógł. To nie jest tak, że on cały czas się liże. Teraz jestem w domu, on sobie chodzi swobodnie. Od czasu do czasu chce się polizać (Jaku mu się przypomni).
Tak samo jest np. Przy zabawie, kot bawi się normalnie a po chwili - OHO! poliże się po brzuchu.

Nie ciągnie go (juz) tak bardzo do tych ran. Ale mimo wszystko cały czas musze na niego zerkać. Jest to już strasznie męczące.

On też cały czas nie chodził w kołnierzu, jak tylko bylo można zakładaliśmy mu chustę, był mniejszy kołnierz, większy... niestety o materiałowym nie wiedziałam. Był też czas kiedy chodził całkowicie bez i było dobrze. Przez jakiś tydzień, potem rany wróciły.

Faktycznie jak chce się polizać i kładę nogę (lekko, normalnie bez nerwów) na ziemię zeby zareagować to odrazu spogląda. Wie, że robi źle.
Wcześniej nasze zachowanie bylo bardziej nerwowe, to na pewno. W tej chwili jeśli widzę, że się liże. I wciągnęło go to bardzo mocno tak że na mnie nie reaguje. Podchodzę spokojnie i go trykam. Wtedy przestaje. Wcześniej bylo to pędzenie jak najszybciej żeby nie rozlizał. Faktycznie musiało to być dla niego sterujące :(

Mój facet się poddał. To znaczy, że już ma dosyć. Nie chce się nim za bardzo zajmować, nie chce już słuchać o leczeniu ani niczym innym. Ja też miałam taki stan przejściowy. Że był mi już po całości obojętny, za dużo nerwów.


Miał robione to co w karcie. Czyli pobierali mu krew i brali strupa do badań, badali też mu kiedyś siuśki

Dzastka

 
Posty: 51
Od: Czw gru 29, 2016 23:03

Post » Sob lis 05, 2022 10:32 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Z tego co pamiętam on chodzil też na początku w kubraczku. Ale ciągle miał mokre na brzuchu, wet kazał zdjąć. No i wtedy była rana na łapie gdzie nie zdałoby to egzaminu.


Ja już na prawdę próbowałam. Tak jak pisałam, były prośby I groźby, więcej miłości i mniej.

Próbowałam dawać mu więcej uwagi. Bralam ze sobą wszędzie np. Sadzałam go na krześle w kuchni, zdejmowałam kołnierz, siedział ze mną. I wyobraźcie sobie teraz gotowanie, jednym okiem na garnki, drugim na kota.
Były zabawy, myzianie. Wymyślanie.

Byl czas kiedy były krzyki. Bo już dosyć miałam na głowie oprócz niego.

I był czas kiedy miałam już dosyć, wtedy mój chłopak się nim zajmował bardziej.

A teraz mam bardziej luz, jak się raz liźnie nic się nie stanie. I tak już rozlizał.
W ogóle mam teraz wrażenie że mu się ciągle nudzi. Chodzi, miauczy, coś chce nie wie co. Idzie na balkon, wraca, zamknę drzwi to znowu idzie. Litości :201494

Dzastka

 
Posty: 51
Od: Czw gru 29, 2016 23:03

Post » Sob lis 05, 2022 11:24 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

A jakby, na próbę, dać coś wyciszającego, np typu Afobam ? (Blue kiedyś polecała coś na S, zapomniałam nazwy ale wtedy o tym poczytałam i nie wzbudziło moich obaw). Tylko to trzeba ze 2 tygodnie dawać, żeby zaczęło działać.
No i ktoś kto się zna, musiałby doradzić po przemyśleniu (ja mam niemal zerowe doświadczenie z psychotropami)
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14044
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 05, 2022 13:33 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Tak po głębokim przemyśleniu i skonsultowaniu z moim narzeczonym (bo tak szczerze na co dzień to dla nas normalne). Doszliśmy do wniosku, że Louis jest strasznie dziwnym kotem.
Ja nieraz w żartach mówiłam, że on ma adhd, że jest bardziej psem niż kotem. Może faktycznie coś w tym jest?

Był taki okres przed ranami, że Seba wychodził z nim na dwór na smyczy. Biegał z nim dookoła bloku, potem przestał bo były rany ... (? kot był wtedy szczepiony itd) i teraz nie chce już być na dworze.
Jest chwila ciekawości i potem leży. Jakby był zmęczony. Chwila poza domem i chce z powrotem.
A w domu znowu mu się nudzi. Chodzi, miauczy. Nie chce głaskania, nie chce zabawy, nie chce jeść. Ale jakby mu się nudzi (?) on tak miał od zawsze. Może po prostu taki ma charakter?
Braliśmy go ze sobą na święta. Nasza Lusia się tak nie zachowuje.
On nie lubi myziania, chyba że go najdzie ochota raz na tydzień przez 3 min.
Nauczył się dawać łapę, zajęło mu to szczerze z ręką na sercu 30 min, minęło parę lat już a on pamięta cały czas. Potrafi dawać i lewą i prawą.
Może brakuje mu właśnie jakiejś tresury? Właśnie coś w tym kierunku.

Dzastka

 
Posty: 51
Od: Czw gru 29, 2016 23:03

Post » Sob lis 05, 2022 13:35 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Kazia pisze:A jakby, na próbę, dać coś wyciszającego, np typu Afobam ? (Blue kiedyś polecała coś na S, zapomniałam nazwy ale wtedy o tym poczytałam i nie wzbudziło moich obaw). Tylko to trzeba ze 2 tygodnie dawać, żeby zaczęło działać.
No i ktoś kto się zna, musiałby doradzić po przemyśleniu (ja mam niemal zerowe doświadczenie z psychotropami)



I tak mu cały czas daje tamte tabletki. 5 mg podobno jak na jego wagę to jest bardzo mała dawka.
No ale wiecznie mu dawać tego nie mogę. Bo i tak to nic nie daje.

Liczę na ten żwirek, że może pomoże. Chyba się przyjął, bo przetestował ale jeszcze obserwuję

Dzastka

 
Posty: 51
Od: Czw gru 29, 2016 23:03

Post » Sob lis 05, 2022 14:26 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Kot sie oczywiście może wylizywac ze stresu, a nuda dla kota jest ogromnym stresem, już nie pamiętam- próbowaliście konsultacji z behawiorystą, ale takim dobrym, może podpowiedziałby też, jak zając kota, jakie mu wymyśleć zajęcia?.

A na marginesie- na temat przyczyn niewiele powiem, ale podrzucę maść, która mi się rewelacyjnie sprawdzała tak u ludzi, jak i we wszystkich przypadkach dotychczasowego wylizywania się u kotów- pimafucorf, ale koniecznie w maści.
5 kotów z takim uporczywym drapaniem sie, wylizywaniem - po zabezpieczeniu możliwości wylizania się tą maścią wyleczyłam. We wszystkich przypadkach była jakaś przyczyna drapania ( albo i nie wykryta ), została wyeliminowana, a drapanie jako swego rodzaju nawyk został, takie drapanie do krwawych ran i własnie smarowanie pimafucortem zaleczyło miejsce, bo też działało p-świądowo.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob lis 05, 2022 14:40 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

maczkowa pisze:Kot sie oczywiście może wylizywac ze stresu, a nuda dla kota jest ogromnym stresem, już nie pamiętam- próbowaliście konsultacji z behawiorystą, ale takim dobrym, może podpowiedziałby też, jak zając kota, jakie mu wymyśleć zajęcia?.

A na marginesie- na temat przyczyn niewiele powiem, ale podrzucę maść, która mi się rewelacyjnie sprawdzała tak u ludzi, jak i we wszystkich przypadkach dotychczasowego wylizywania się u kotów- pimafucorf, ale koniecznie w maści.
5 kotów z takim uporczywym drapaniem sie, wylizywaniem - po zabezpieczeniu możliwości wylizania się tą maścią wyleczyłam. We wszystkich przypadkach była jakaś przyczyna drapania ( albo i nie wykryta ), została wyeliminowana, a drapanie jako swego rodzaju nawyk został, takie drapanie do krwawych ran i własnie smarowanie pimafucortem zaleczyło miejsce, bo też działało p-świądowo.



Świetny pomysł z maścią. Tylko problem jest w tym, że on zaczyna lizac łapę gdzie ma już ją bardzo długo zagojona. Nie ma tam śladu, sierść ładnie zarosła i widzę że zaczyna ją wyciągać w taki charakterystyczny sposób. Aż mnie krew zalewa...

Nie byliśmy u behawiorysty, tym bardziej u takiego dobrego.
Na razie nie ma na to funduszy i przypuszczam, że też będzie daleko, pierwszy lepszy jest 120 km od nas, a taki dobry pewnie w Warszawie gdzie mamy z 250 a z kotem to juz spora wyprawa. I tak narazie szukam jakiegoś rozwiązania..

Dzastka

 
Posty: 51
Od: Czw gru 29, 2016 23:03

Post » Sob lis 05, 2022 15:00 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Jazda z kotem do behawiorysty to chyba średni pomysł, raczej oni przyjeżdzają do kota. Ale obecnie są też konsultacje online, dużo tu osób korzystało- można kota ponagrywać, dużo daje opis, może nagranie filmków, bo wiadomo, że w czasie nawet 1-2 godzinnej wizyty nikt nie jest w stanie zaobserwować kocich zachowan i interakcji.

U większości kotów, które sie drapały, wylizywały, problem zobaczyłam, gdy już była jakaś rana. Ale mój pierworodny ewidentnie wylizywał sie stresowo, też lizał puste miejsca, do gołej sierści, a potem do rany. Poza różnymi zabiegami w celu wyeliminowania stresu - też w momencie pojawiania sie wylizywania stosowane były leki p-świądowe i lokalnie ta maść. Od razu, gdy zaczynał się wylizywac. Po około roku problem minął.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob lis 05, 2022 15:02 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Mam kotkę wylizującą się. Po wielu "baletach" z wetami wszystko wskazuje, że to behawioralny problem. Raz jest lepiej raz gorzej. Jesteśmy DT i ona tak reaguje na obecność innych kotów. Poza tym mocno w dzieciństwie chorowała. Skutki są widoczne do dziś. Niby bez znaczenia może ale uważam ,że to też miało wpływ. Tylko regularnie podawany steryd zatrzymuje jej wylizywanie. Zawsze nasila się gdy zachodzą zmiany w domu. Nowy kot, nowy sprzęt, nerwowa atmosfera...
Inny, młody kocurek, trafił do dermatologa. Zaczął mieć problemy po kocim katarze i antybiotykach. Po pół roku leczenia i cudów-wianków, wychodzimy powoli na prostą. Zaczyna wyglądać jak kot. Brał końskie dawki sterydu + antybiotyk.
Musisz iść do specjalisty.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56041
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Sob lis 05, 2022 15:26 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

maczkowa pisze:Jazda z kotem do behawiorysty to chyba średni pomysł, raczej oni przyjeżdzają do kota. Ale obecnie są też konsultacje online, dużo tu osób korzystało- można kota ponagrywać, dużo daje opis, może nagranie filmków, bo wiadomo, że w czasie nawet 1-2 godzinnej wizyty nikt nie jest w stanie zaobserwować kocich zachowan i interakcji.

U większości kotów, które sie drapały, wylizywały, problem zobaczyłam, gdy już była jakaś rana. Ale mój pierworodny ewidentnie wylizywał sie stresowo, też lizał puste miejsca, do gołej sierści, a potem do rany. Poza różnymi zabiegami w celu wyeliminowania stresu - też w momencie pojawiania sie wylizywania stosowane były leki p-świądowe i lokalnie ta maść. Od razu, gdy zaczynał się wylizywac. Po około roku problem minął.



Oo faktycznie może poszukam jakiegoś behawiorysty online.
Ta maść jest tylko na receptę z tego co widzę

Dzastka

 
Posty: 51
Od: Czw gru 29, 2016 23:03

Post » Sob lis 05, 2022 15:28 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

ASK@ pisze:Mam kotkę wylizującą się. Po wielu "baletach" z wetami wszystko wskazuje, że to behawioralny problem. Raz jest lepiej raz gorzej. Jesteśmy DT i ona tak reaguje na obecność innych kotów. Poza tym mocno w dzieciństwie chorowała. Skutki są widoczne do dziś. Niby bez znaczenia może ale uważam ,że to też miało wpływ. Tylko regularnie podawany steryd zatrzymuje jej wylizywanie. Zawsze nasila się gdy zachodzą zmiany w domu. Nowy kot, nowy sprzęt, nerwowa atmosfera...
Inny, młody kocurek, trafił do dermatologa. Zaczął mieć problemy po kocim katarze i antybiotykach. Po pół roku leczenia i cudów-wianków, wychodzimy powoli na prostą. Zaczyna wyglądać jak kot. Brał końskie dawki sterydu + antybiotyk.
Musisz iść do specjalisty.



Ehh... Tylko najpierw próbować dermatologa czy behawiorystę?

Dzastka

 
Posty: 51
Od: Czw gru 29, 2016 23:03

Post » Sob lis 05, 2022 15:55 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Dzastka pisze:
ASK@ pisze:Mam kotkę wylizującą się. Po wielu "baletach" z wetami wszystko wskazuje, że to behawioralny problem. Raz jest lepiej raz gorzej. Jesteśmy DT i ona tak reaguje na obecność innych kotów. Poza tym mocno w dzieciństwie chorowała. Skutki są widoczne do dziś. Niby bez znaczenia może ale uważam ,że to też miało wpływ. Tylko regularnie podawany steryd zatrzymuje jej wylizywanie. Zawsze nasila się gdy zachodzą zmiany w domu. Nowy kot, nowy sprzęt, nerwowa atmosfera...
Inny, młody kocurek, trafił do dermatologa. Zaczął mieć problemy po kocim katarze i antybiotykach. Po pół roku leczenia i cudów-wianków, wychodzimy powoli na prostą. Zaczyna wyglądać jak kot. Brał końskie dawki sterydu + antybiotyk.
Musisz iść do specjalisty.



Ehh... Tylko najpierw próbować dermatologa czy behawiorystę?

Dermatolog.
Umówić wizytę, ściągnąć wszystkie badania, testy... I iść z kotem na wizytę. Spisać wcześniej sobie wszystko co zauważyłaś. By spokojnie zdać relację. I nie zastawiać się na cud. Leczenie to długotrwały proces.
Tak jak pisałam, my dopiero po 6 miechach zaczynamy widzieć efekty.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56041
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Sob lis 05, 2022 16:56 Re: Wylizywanie sierści - mamy już dosyć

Ta ja jeszcze dopytam bo przeleciałam jeszcze raz wzrokiem wypisy z wizyt: przez ten czas ani razu nie zastosowano preparatu na pasożyty skórne? Czy ja to przegapiam?
W przypadku zmian eozynofilowych wystarczy znikoma ilość kontaktu z pasożytem by doszło do wysiewu zmian.

Dlaczego nie zdecydowałaś się podać antydepresantu?

Blue

 
Posty: 23940
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, miau333, puszatek i 102 gości