Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Blue pisze:A ja bym jednak spróbowała choć na część dnia ubierać go w porządny, dobrze uszyty kubraczek ze ściągaczami na łapkach. Kot dwa lata (!!!) chodzi w kołnierzu co samo w sobie jest obciążające mocno psychicznie - ale on czuje niesamowity świąd i nie ma możliwości w tym miejscu się polizać. No właśnie - czy on się drapie?
Jest to niesamowicie frustrujące i sprawiające cierpienie. Wyobraź sobie że Cię swędzi coś niemożebnie np. na udzie od tygodni - a Ty masz związane na plecach ręce. Jak sie w końcu dorwiesz to wydrapiesz dziurę do kości. Bo drapanie swędzącego miejsca jest przyjemne a im dłużej tego nie możesz zrobić tym jest przyjemniejsze i znosi ból w czasie tej czynności, nawet gdy krew się już leje. Drapanie swędzącego miejsca jest przyjemne nawet gdy robione jest przez odzież. Niech sobie kot liże przez kubrak. Krzywdy sobie nie zrobi, ale ma poczucie że swędzi - a ja się drapię.
Przypomnę jeszcze o cyklosporynie. Nie chodzi w tym wszystkim o to tylko by kot nie dosięgał do miejsca swędzącego - ale by go nie swędziało.
Czy kocurek miał od czasu pojawienia się świądu podany jakiś preparat na pasożyty skóry? Czy były badane zeskrobiny naskórka? Wykluczające mikroskopijnej wielkości niektóre pasożyty?
Miał jakiekolwiek inne badania niż te co wkleiłaś? USG? Świąd skórny może być objawem różnych historii.
Oby to okazała się alergia na żwirek. Ale jeśli nie - to co bylo badane? Czy kot kiedyś miał próbę z lekiem przeciwbólowym?
Jak Wy reagujecie na to jego lizanie? Co to znaczy że Twój chłopak już się poddał?
Co robicie gdy kot zaczyna?
I absolutnie nie potępiam - znam mechanizm ogromnego stresu u właścicieli zwierząt z przewlekłym świądem czy dzieci z AZS. Sam dźwięk drapania czy lizania powoduje zalew hormonami stresu, nawet gdy nie ma żadnego związku - ktoś się podrapie w autobusie albo to dźwięk skrobania szyby samochodu.
Tylko teraz pytanie - czy u Waszego kota obecny stan nie wynika już po części (być może dużej) ze stresu kota - kołnierz, świąd nie do opanowania bez możliwości lizania, Wasze nerwowe reakcje gdy zaczyna próbować się lizać - czy jest to krzyk, czy próby odwracania uwagi - zachęta do zabawy, głaskane, smaczki (to są z kolei wzmacniacze zachowania).
Jest sporo do zastanowienia się i ogarnięcia.
Kazia pisze:A jakby, na próbę, dać coś wyciszającego, np typu Afobam ? (Blue kiedyś polecała coś na S, zapomniałam nazwy ale wtedy o tym poczytałam i nie wzbudziło moich obaw). Tylko to trzeba ze 2 tygodnie dawać, żeby zaczęło działać.
No i ktoś kto się zna, musiałby doradzić po przemyśleniu (ja mam niemal zerowe doświadczenie z psychotropami)
maczkowa pisze:Kot sie oczywiście może wylizywac ze stresu, a nuda dla kota jest ogromnym stresem, już nie pamiętam- próbowaliście konsultacji z behawiorystą, ale takim dobrym, może podpowiedziałby też, jak zając kota, jakie mu wymyśleć zajęcia?.
A na marginesie- na temat przyczyn niewiele powiem, ale podrzucę maść, która mi się rewelacyjnie sprawdzała tak u ludzi, jak i we wszystkich przypadkach dotychczasowego wylizywania się u kotów- pimafucorf, ale koniecznie w maści.
5 kotów z takim uporczywym drapaniem sie, wylizywaniem - po zabezpieczeniu możliwości wylizania się tą maścią wyleczyłam. We wszystkich przypadkach była jakaś przyczyna drapania ( albo i nie wykryta ), została wyeliminowana, a drapanie jako swego rodzaju nawyk został, takie drapanie do krwawych ran i własnie smarowanie pimafucortem zaleczyło miejsce, bo też działało p-świądowo.
maczkowa pisze:Jazda z kotem do behawiorysty to chyba średni pomysł, raczej oni przyjeżdzają do kota. Ale obecnie są też konsultacje online, dużo tu osób korzystało- można kota ponagrywać, dużo daje opis, może nagranie filmków, bo wiadomo, że w czasie nawet 1-2 godzinnej wizyty nikt nie jest w stanie zaobserwować kocich zachowan i interakcji.
U większości kotów, które sie drapały, wylizywały, problem zobaczyłam, gdy już była jakaś rana. Ale mój pierworodny ewidentnie wylizywał sie stresowo, też lizał puste miejsca, do gołej sierści, a potem do rany. Poza różnymi zabiegami w celu wyeliminowania stresu - też w momencie pojawiania sie wylizywania stosowane były leki p-świądowe i lokalnie ta maść. Od razu, gdy zaczynał się wylizywac. Po około roku problem minął.
ASK@ pisze:Mam kotkę wylizującą się. Po wielu "baletach" z wetami wszystko wskazuje, że to behawioralny problem. Raz jest lepiej raz gorzej. Jesteśmy DT i ona tak reaguje na obecność innych kotów. Poza tym mocno w dzieciństwie chorowała. Skutki są widoczne do dziś. Niby bez znaczenia może ale uważam ,że to też miało wpływ. Tylko regularnie podawany steryd zatrzymuje jej wylizywanie. Zawsze nasila się gdy zachodzą zmiany w domu. Nowy kot, nowy sprzęt, nerwowa atmosfera...
Inny, młody kocurek, trafił do dermatologa. Zaczął mieć problemy po kocim katarze i antybiotykach. Po pół roku leczenia i cudów-wianków, wychodzimy powoli na prostą. Zaczyna wyglądać jak kot. Brał końskie dawki sterydu + antybiotyk.
Musisz iść do specjalisty.
Dzastka pisze:ASK@ pisze:Mam kotkę wylizującą się. Po wielu "baletach" z wetami wszystko wskazuje, że to behawioralny problem. Raz jest lepiej raz gorzej. Jesteśmy DT i ona tak reaguje na obecność innych kotów. Poza tym mocno w dzieciństwie chorowała. Skutki są widoczne do dziś. Niby bez znaczenia może ale uważam ,że to też miało wpływ. Tylko regularnie podawany steryd zatrzymuje jej wylizywanie. Zawsze nasila się gdy zachodzą zmiany w domu. Nowy kot, nowy sprzęt, nerwowa atmosfera...
Inny, młody kocurek, trafił do dermatologa. Zaczął mieć problemy po kocim katarze i antybiotykach. Po pół roku leczenia i cudów-wianków, wychodzimy powoli na prostą. Zaczyna wyglądać jak kot. Brał końskie dawki sterydu + antybiotyk.
Musisz iść do specjalisty.
Ehh... Tylko najpierw próbować dermatologa czy behawiorystę?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, puszatek i 77 gości