Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Mariols pisze:Trzeba obliczyć siły i możliwości. Mam pod opieką Fuslinka i Coma. Oba po operacjach ocznych. Wprawdzie wiedziałam, iż potrwa to kilka miesięcy, ale nie sądziłam, iż opieka będzie tak intensywna i tak kosztowna. 8 lipca minęło pół roku od operacji obu kociaków. Fusli w ostatni poniedziałek miał kolejną, zdaje sie już 6 operację. Koszt wszystkiego (przy maxymalnych zniżkach u weta) wyniósł ponad trzy tysiące - na dwa koty. Pozatym wysiłek fizyczny, naprawdę prawie trzy miesiące nie spałam, kroplenie co 1, 2 godziny, dzień czy noc. "Przerwa nocna" czyli maść wykorzystana na bywanie w pracy. Wykorzystany urlop mój i przyjaciółki. Nie chcę Was zniechęcić. Ale trzeba to wziąć pod uwagę, sama operacja chirurgiczna niczego nie naprawi. Walczy sie po operacji, żeby nie przyrastała trzecia powieka do rogówki, rogówka do spojówki... Wprawdzie obaj moi chłopcy mieli oczka dużo gorsze niż te słoneczka, ale trzeba wziąć pod uwagę wszystko. Nie można też NIC robic dopóki maluchy sa chore. Najpierw trzeba dokładnie zaleczyć: płuca, oskrzela, wszystko. Narkoza je przysłabi, antybiotyki tez przysłabiają. Dokładnie odpytajcie weta. Dokładnie sprawdzcie stan maluchów. Może bez szkody dla nich da się operację "przełożyć" na jesień - zimę. Wtedy zawsze więcej czasu, więcej siły. Nie ma sterylek tak dużo, nie ma maluchów na każdym podwórku. No i jeszce jedno, po takim długim leczeniu, intensywnej opiece, dalszym koniecznym kropleniu, takie kociaki raczej zostają... bo się je już kocha, bo one kochają, bo są "inne" i nie wiemy czy je ktoś pokocha i czy o nie odpowiednio zadba i nie zniszczy naszego wysiłku i ich cierpienia. To tyle Wam chciałam powiedzieć, pozdrawiam, życzę powodzenia i mądrych decyzji.
Katy pisze:Magija, one wszystkie sa chore?
Tzn. te małe?
Katy pisze:Cholera.
Magija, babka da się namówić z maluchami na wizytę u weta w łodzi? Żeby ocenił ich stan?
Trzeba by to zrobić zaraz przed ew. wizyta w Wawie.
Maggda pisze:No po prostu dramat. Ona na swoje nie może nastarczyć, a jeszcze blokowe karmi? Tam nikogo innego nie ma?
Tak jak mówiłam, ja mogę zaoferować czas. Czasem nawet transport. Ale spłukana jestem doszczętnie, a dopiero zaczynam remont. I pewnie długo się będę podnosić z długów
Maggda pisze:No nic innego jej nie pozostaje, ale tym bardziej powinna oddawać koty jak trafi się okazja. No nic, trzeba pomagać...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 73 gości