Uratowane z piekła maluszki - i reszta kotów pani J

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 20, 2005 13:01

Trzeba obliczyć siły i możliwości. Mam pod opieką Fuslinka i Coma. Oba po operacjach ocznych. Wprawdzie wiedziałam, iż potrwa to kilka miesięcy, ale nie sądziłam, iż opieka będzie tak intensywna i tak kosztowna. 8 lipca minęło pół roku od operacji obu kociaków. Fusli w ostatni poniedziałek miał kolejną, zdaje sie już 6 operację. Koszt wszystkiego (przy maxymalnych zniżkach u weta) wyniósł ponad trzy tysiące - na dwa koty. Pozatym wysiłek fizyczny, naprawdę prawie trzy miesiące nie spałam, kroplenie co 1, 2 godziny, dzień czy noc. "Przerwa nocna" czyli maść wykorzystana na bywanie w pracy. Wykorzystany urlop mój i przyjaciółki. Nie chcę Was zniechęcić. Ale trzeba to wziąć pod uwagę, sama operacja chirurgiczna niczego nie naprawi. Walczy sie po operacji, żeby nie przyrastała trzecia powieka do rogówki, rogówka do spojówki... Wprawdzie obaj moi chłopcy mieli oczka dużo gorsze niż te słoneczka, ale trzeba wziąć pod uwagę wszystko. Nie można też NIC robic dopóki maluchy sa chore. Najpierw trzeba dokładnie zaleczyć: płuca, oskrzela, wszystko. Narkoza je przysłabi, antybiotyki tez przysłabiają. Dokładnie odpytajcie weta. Dokładnie sprawdzcie stan maluchów. Może bez szkody dla nich da się operację "przełożyć" na jesień - zimę. Wtedy zawsze więcej czasu, więcej siły. Nie ma sterylek tak dużo, nie ma maluchów na każdym podwórku. No i jeszce jedno, po takim długim leczeniu, intensywnej opiece, dalszym koniecznym kropleniu, takie kociaki raczej zostają... bo się je już kocha, bo one kochają, bo są "inne" i nie wiemy czy je ktoś pokocha i czy o nie odpowiednio zadba i nie zniszczy naszego wysiłku i ich cierpienia. To tyle Wam chciałam powiedzieć, pozdrawiam, życzę powodzenia i mądrych decyzji.

Mariols

 
Posty: 81
Od: Nie mar 21, 2004 12:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 20, 2005 13:06

Mariols pisze:Trzeba obliczyć siły i możliwości. Mam pod opieką Fuslinka i Coma. Oba po operacjach ocznych. Wprawdzie wiedziałam, iż potrwa to kilka miesięcy, ale nie sądziłam, iż opieka będzie tak intensywna i tak kosztowna. 8 lipca minęło pół roku od operacji obu kociaków. Fusli w ostatni poniedziałek miał kolejną, zdaje sie już 6 operację. Koszt wszystkiego (przy maxymalnych zniżkach u weta) wyniósł ponad trzy tysiące - na dwa koty. Pozatym wysiłek fizyczny, naprawdę prawie trzy miesiące nie spałam, kroplenie co 1, 2 godziny, dzień czy noc. "Przerwa nocna" czyli maść wykorzystana na bywanie w pracy. Wykorzystany urlop mój i przyjaciółki. Nie chcę Was zniechęcić. Ale trzeba to wziąć pod uwagę, sama operacja chirurgiczna niczego nie naprawi. Walczy sie po operacji, żeby nie przyrastała trzecia powieka do rogówki, rogówka do spojówki... Wprawdzie obaj moi chłopcy mieli oczka dużo gorsze niż te słoneczka, ale trzeba wziąć pod uwagę wszystko. Nie można też NIC robic dopóki maluchy sa chore. Najpierw trzeba dokładnie zaleczyć: płuca, oskrzela, wszystko. Narkoza je przysłabi, antybiotyki tez przysłabiają. Dokładnie odpytajcie weta. Dokładnie sprawdzcie stan maluchów. Może bez szkody dla nich da się operację "przełożyć" na jesień - zimę. Wtedy zawsze więcej czasu, więcej siły. Nie ma sterylek tak dużo, nie ma maluchów na każdym podwórku. No i jeszce jedno, po takim długim leczeniu, intensywnej opiece, dalszym koniecznym kropleniu, takie kociaki raczej zostają... bo się je już kocha, bo one kochają, bo są "inne" i nie wiemy czy je ktoś pokocha i czy o nie odpowiednio zadba i nie zniszczy naszego wysiłku i ich cierpienia. To tyle Wam chciałam powiedzieć, pozdrawiam, życzę powodzenia i mądrych decyzji.


napisałam do dr. Garncarza m.in z prośbą o przypuszczalną opiekę po operacji i przed, czekam na maila, ale teraz, pop tym co napisałaś to ja widzę, że nie ma szans :cry: Przede wszystkim dlatego, ze te kociaki są chore, leczone jakimiś antybiotykami, w tym skupisku nie ma szans na ich wyleczenie, a p. nie odda ich niewyleczonych, stanowczo :cry:
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 13:07

Tak, musimy się dokładnie o wszystko dowiedzieć. Głównie o opiekę po operacji.
ja nawet co 3 godziny nie jestem w stanie zakrapiać kotom oczu, bo pracuję.
Trzeba się nad tym zastanowić.
Może zaczekajmy na to co powie dr Garncarz na podstawie zdjęcia?
Ew. zawsze można przywieźć maluszka na konsultacje i zobaczyć jak będzie.

Co do kochania kota jak się go leczy - to jest sprawa każdego człowieka...
Ja sama miałam dwa niewidome. Do oddania. Oddałam. Chociaz pokochałam. Wiem, że mają dobre domy - sa tam leczone i kochane.
To trudne wybory ale gdyby one zostały to nie miałabym teraz miejsca żeby przyjmować kolejne na szukanie im domów.
Mam nadzieję że sie uda...
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro lip 20, 2005 13:11

Magija, one wszystkie sa chore?
Tzn. te małe?

:(
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro lip 20, 2005 13:12

Katy pisze:Magija, one wszystkie sa chore?
Tzn. te małe?

:(


na oko nie, ale sądzę, ze skoro siedzą wszystkie razem to pewnie tylko kwestia czasu by chgoróbsko sie rozwineło :cry:
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 13:13

Cholera.
Magija, babka da się namówić z maluchami na wizytę u weta w łodzi? Żeby ocenił ich stan?
Trzeba by to zrobić zaraz przed ew. wizyta w Wawie.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro lip 20, 2005 13:17

Katy pisze:Cholera.
Magija, babka da się namówić z maluchami na wizytę u weta w łodzi? Żeby ocenił ich stan?
Trzeba by to zrobić zaraz przed ew. wizyta w Wawie.


nie wiem, zadzwonię dziś do niej, ale dopiero po 22, wcześniej ona jeździ karmic koty podwórkowe.

mam nadzieję, ze tak
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 14:03

do góry do góry do góry
życzę maluchom wiele szczęścia - może rzeczywiście podajcie jakiś nr konta? 5 złotych chyba nikogo nie zbawi?

Shunia

 
Posty: 17373
Od: Wto lip 19, 2005 10:55

Post » Śro lip 20, 2005 15:01

... ufff ...ależ mnie przywaliło pracą ... :?


to teraz czekamy na to co odpisze doktor i na zgodę kobiety na zbadanie maluchów przez łodzkiego veta ...

:ok: :ok: :ok: trzymajmy mocno :ok: :ok: :ok:
Obrazek

tree

Avatar użytkownika
 
Posty: 859
Od: Śro lip 13, 2005 21:33
Lokalizacja: kraków

Post » Śro lip 20, 2005 21:16

rozmawiałam z p. J. krówek nie żyje, zmarł w lecznicy, zaatakowało mu już układ nerwowy, zapalenie płuc :cry:
P. J. własnie jedzie do weta z małą Kruszynką, mała jest kiepsa, leci przez ręce :cry:

Umówiłam się z nią na sobotę, ona chce współpracować, cały czas mówiła, ze chce wydac te maluchy, myślę, ze chyba uda się, musi...
Ona mi ufa, mówi mi o wszystkim, jadę do niej w sobotę to porozmawiam, zapytam co ona na domy tymczasowe, ona już nie ma siły, nie śpi, maluchy chorują, ma jeszcze kilkanaście kotó do wykarmienia, blokowych, piwnicznych.

Zgodziła się na zabezpieczenie okien, sukces, iwcia dziekuję za sponsoring zabezpieczenia.

Nie rozmawiałam długo, załamałam się stanem Kruszynki, będę myśleć o niej, chcę by żyła, jest taka malutka i bezbronna :cry:
Ostatnio edytowano Czw lip 21, 2005 10:10 przez Magija, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 21:49

No po prostu dramat. Ona na swoje nie może nastarczyć, a jeszcze blokowe karmi? Tam nikogo innego nie ma?
Tak jak mówiłam, ja mogę zaoferować czas. Czasem nawet transport. Ale spłukana jestem doszczętnie, a dopiero zaczynam remont. I pewnie długo się będę podnosić z długów :wink:
Obrazek

Maggda

 
Posty: 1527
Od: Sob lut 05, 2005 16:21
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 21:51

Maggda pisze:No po prostu dramat. Ona na swoje nie może nastarczyć, a jeszcze blokowe karmi? Tam nikogo innego nie ma?
Tak jak mówiłam, ja mogę zaoferować czas. Czasem nawet transport. Ale spłukana jestem doszczętnie, a dopiero zaczynam remont. I pewnie długo się będę podnosić z długów :wink:


a co ma zrobić skoro nikt inny tego nie robi? :(
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 21:56

No nic innego jej nie pozostaje, ale tym bardziej powinna oddawać koty jak trafi się okazja. No nic, trzeba pomagać...
Obrazek

Maggda

 
Posty: 1527
Od: Sob lut 05, 2005 16:21
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 22:04

Maggda pisze:No nic innego jej nie pozostaje, ale tym bardziej powinna oddawać koty jak trafi się okazja. No nic, trzeba pomagać...


Magda, moze w tę sobotę? Dałabys radę? Mieszkamy blisko siebie, koc-cat przywiozła by karme do mnie
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 20, 2005 22:09

A co jest potrzebne w sobotę? Co planujesz? Jeśli tylko nie będę mieć hudraulików (którym muszę patrzeć na ręce :twisted: ) to jasne.
Obrazek

Maggda

 
Posty: 1527
Od: Sob lut 05, 2005 16:21
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 48 gości