A więc to było tak.
W trakcie nieudanej próby zastrzyku Myszy (na parapecie) zauważyłam karmicielkę. Wystartowałam. Kotka jadła, kocięta leżały w trawie. Jednego kociaka wydłubałyśmy pod płotem (karmicielka popchnęła kijkiem, ja złapałam i wyciągnęłam), nawet się nie zorientował jak bbył już w transporterku. Koteczka, ta słabsza, leżała dalej i nie miała najmniejszego zamiaru się przysunąć. Dołączyła jeszcze jedna pani, z pobliskiego podwórka, przepytała mnie na okoliczność i we trójkę radziłyśmy co dalej. Nad płotem jest drut kolczasty, ale nad furtką nie, więc skoczyłam przez bramę

W żłobku jest alarm, ale panie mnie ubezpieczały, jakby co miały świadczyć na moją korzyść

Na szczęście alarm nie zawył, przedostałam się do kociaka, dogoniłam i złapałam, karmicielka przez płot przysunęła transporterek i jakoś załadowałyśmy kruszynę. No i ruszyłam do lecznicy. Okazało się, że jest hektar ode mnie, ale jakoś doszłam.
Młoda wetka obejrzała kociaki, zaaplikowała betamox, catosal, frontline, vetminth i przemyła oczka. I zaczęłyśmy radzić co dalej. Umówiłam się, że przynajmniej do jutra kociaki zostaną w szpitaliku, a ja muszę jutro zdobyć skierowanie z Wydz. Ochr. Środowiska, inaczej płacę

A podobno nie jest łatwo... No i muszę jutro dostarczyć kociakom jedzenie, bo tego lecznica nie zapewnia. Chciałam im kupić saszetkę convalescenca (jedyna nadająca się karma w lecznicy), ale miałam ostatnią stówę i nie było jak wydać... Zapłacę jutro. Ze względu na brak środków wracałam również na piechotę.
Nie wiem co dalej. Boję się zostawiać maluchy w lecznicy, bo siłą rzeczy nie będzie się tam komu nimi zajmować. Są nad wyraz spokojne jak na dzikuski, ale bez kontaktu z człowiekiem zdziczeją na pewno. Leczenie będzie raczej długie, chociaż oczy nie są takie tragiczne. Do domu ich wziąć nie mam jak... Dziś ok. północy wraca TŻ, zobaczymy co on powie.
Kociaki mają ok. 2 - 3 miesięcy, są przesłodkie i przeraźliwie chude, mają cudne mordki z zadartymi noskami, niestety umaszczenie chyba najgorsze z możliwych - bure z białym... Koteczka ma więcej białego, kocurek (dużo silniejszy i mięsistszy

) bury z białymi łapkami, brzusiem i strzałką na nosku
Kotka do tej pory chodzi przy płocie i szuka małych...
