Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 29, 2022 10:01 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

U nas też są miłości, zazdrości, nie do końca wyszło nam dokocenie trzecim kawalerem - to Zbój Bambus, wielki
( 8 - 8,5 kg) czarny Bambo ( ta się nazywa z domu), fajny koczur, który miał być na pocieszenie po śmierci przyjaciela dla Huncfiego. Ale Huncfi jest nieduży, bardzo wrażliwy, więc mimo że pragnął mieć kociego kolegę ( najstarszy Cyrny kocur jest zawziętym jedynakiem), bardzo wolno się budowała relacja. A w mroźną styczniową noc znalazłam pod samochodem wrzeszczącego malucha. Okazał się małą dziewczynką, która niczego się nie boi i która wybrała sobie Zbója Bambusa, wyzywa go do walki i jest niezmordowana. Nie ma jeszcze imienia, nazywa się roboczo Łaciaty Potwór. Bardzo się polubili, Zbój Bambus wygląda na zadowolonego, bo ma z kim ganiać, ale mały Huncfi bardzo smutno na to patrzy.
A ja nie chciałam mieć czterech kotów, widze różnice w finansach i nie tylko między 3-ma a czterema.

marivel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2432
Od: Sob mar 21, 2009 12:48
Lokalizacja: skądinąd

Post » Śro mar 30, 2022 12:08 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

marivel - oj ja też widzę różnicę ogromną.
Co chwila coś wyskakuje komuś, a u mnie doszło jeszcze to że teraz moje zwierzęta są stare i zwyczajnie je sięga starość i bez przerwy trzeba jeździć do wetów. Dawniej byliśmy 2 razy do roku głównie na szczepienie i jeden lekki zabieg teraz jesteśmy aż za często, bo albo ktoś wymiotuje, albo się dziwnie zachowuje, albo są inne historie.
Tak sobie liczę momentami wydatki i myślę sobie że to jest ponad mnie i z przerażeniem myślę o tym że jeszcze może być coś dodatkowego... Moja wypłata schodzi do zera teraz. A dodam, że ja mam jedną wypłatę na naszą 6 - ja, dziecko, pies, Kotipi, Inka i Emi.
Całe życie miałam luźny fundusz gdzie odkładałam kasę. Na zasadzie posiadania np koperty gdzie wkładałam po 2, 5zł jak mi zostało i tam mi się zbierało. Zawsze miałam zablokowany jakiś 1000zł w razie nagłej choroby i ta koperta leżała. Były okresy że ją używałam intensywniej, ale zawsze ją udawało mi się uzupełnić żeby leżała na czarną godzinę. W ostatnim czasie jest ciągle pusta, jak wsadziłam tam 20 zł to musiałam wyjąć na kotipa karmę i teraz by mi się też przydało wyjąć, ale potrząsam i nic mi nie wylatuje....

Nie wiem jak to ogarnę, ale jest ciężko i boję się.
Mam taką listę potrzeb na już i one się totalnie rozmijają z moimi zasobami finanowymi.
Na jedną wypłatę to jest tego za dużo.
Zawsze miałam coś na koncie ekstra, stać mnie było żeby np dołożyć się jakiemuś zwierzakowi czy karmicielce podrzucić raz na jakiś czas jakieś puszki itd, a teraz wszystko schodzi do zera.

Jeszcze nie uregulowałam kwestii kotitańskiej, choć już napisałam oficjalnie że poddaję się jak o szukanie domu mu chodzi i pogodziłam się z tym że on mi zostanie. Ale nadal wiszę jako dom tymczasowy, co nie jest do końca dokumentacyjnie dobre ( generalnie to już kiedyś rozmawiałam i padło o tym że jeśli ja nie mogę znalźć mu domu jako dt to mogę go dać do schroniska i może to być bardziej opłacalne jak o szukanie domu chodzi). Organizacja która mi Kotipa dała na przechowanie zawsze mi koty pomagała ogarniać - mam m.in papier u ich weterynarza że oni się za mnie rozliczają i na start mi kota wyposażyli, dowieźli mi też sporą partię puszek. M.in miałam od nich Grau i Feringę, które bardzo kotipowi spasowały. Dawali mi też żwirek, ale problem jest taki, że ten z darów nie może być, bo kotip kicha po praktycznie wszystkich ( po weekendzie na wsi nadal kicha metrowymi glutami) i muszę sama. Karma też nam się szybko kończy. Kupiłam mu taniej animondę to dostał biegunki i jak wyszedł z kuwety to on i pół domu było do mycia... :?
Niestety wiem, że teraz się musimy oddzielić od nich, bo nie mogę tak doić jeśli się decyduję kota zostawić. Będę pewnie nie raz prosić o pomoc,ale już we własnym zakresie.

Punktem pierwszym to będzie na pewno siatkowanie okien. Muszę to zrobić, bo mnie ten kot wykończy swoim kombinowaniem. :strach: :strach:
Punkt drugi to musi być preparat na kleszcze, bo już jednego wyrwałam i nikomu nie życzę tego przeżycia.
Nie wiem co Kotit jest taki. Dla niego każde przytrzymanie to wyzwanie do walki. Z głupiego spojrzenia na łapkę robi się nam gala mma, nie mówiąc o jakimś cięciu pazurków czy właśnie usuwaniu kleszczy.
Prawdę mówiąc dziwię się, że mi jeszcze sąsiedzi nie zwrócili uwagi że morduję zwierzątko, bo on się drze jakbym go ze skóry obdzierała a wystarczy że go zatrzymam w miejscu i obejmę rękami.
A potem się uwalnia i ....przychodzi do mnie .
To jest typ Dziki Mustang " puść mnie wolno , a wrócę". :201461

Zaraz zgram jakieś foty to może coś dodam i pozachwycacie się.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 31, 2022 11:39 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Obiecałam zdjęcia to proszę
Obrazek
Tak ostatnio zastałam Kapitana wygrzewającego się. To pod nim to moja jedyna malutka doniczka z rozsadą , którą sobie próbowałam uchronić przed kotem. Widać udało się. Ja wysiałam, on wysiadł.


Kotip coś świętuje , nie wiem co dokładnie ale hucznie to obchodzi.
Obrazek
i tu kolejny zaskakujący fakt o nim - nie boi się huku, biega za balonami i...przebija je. Jak strzelą to super.
Podobnie jest z maszynami, jak się mu włączy blender czy inne huczące urządzenie to wpada w euforię i turla się niczym kocica w rujce... :ryk:

Obserwacje "dużych kotów". To jego nowa pasja.
Obrazek
Emisia zawsze wychodzi z transportera zaraz po wysiadce z auta i idzie na obchód domu bo po przejeżdzie dłużej dochodzi do siebie ze swoją chorobą lokomocyjną. Idzie więc za dom, zjada kilo trawy, zwraca, a następnie przychodzi do domu zadowolona i spokojna. Kapitan oczywiście nie odpuścił tego, że ona idzie a on nie i musiał pruć za nią.
Także zrobiliśmy rundę honorową dookoła domu tuż po wysiadce z auta.

Obrazek
A potem mieliśmy odbyć lot w kosmos, ale się statek coś spsuł i nie wystartował. Za to Kotip zwiedził kabinę prysznicową gdzie z euforią upolował wielkiego pajunka , którego sam znalazł i przepłoszył.

Obrazek
Tu sobie ma relaksy z młodą. "sojusz dzieci" jak to moja młoda mówi.Czubią się, ale się lubią. Nawet uwielbiają.

Trochę archwialnych
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 31, 2022 15:31 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Fajny kocurro, przystojny! :1luvu:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69994
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 01, 2022 8:24 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Oh co ja też narobiłam....
Na zooplusie była promocja więc doszłam do wniosku że jako rasowa grażyna kupię dużo i tanio. I zabrałam się za Animondę Carny żeby sprawdzić czy aby nie byłby to tańszy zamiennik dla Feringi.
No to sobie oszczędziłam...
Kapit zjadł 1 puszkę, z wybrzydzaniem.
Od 3 dni myję dom, bo za kazdym razem wychodzi z kuwety cały wypaprany rzadkim kupskiem. W dodatku on nie zdzierży takich paskudztw,więc chodzi w kółko i zakopuje podłogę.
Także mało że kicha i smarka to jeszcze kupsko się zepsuło.
Kuweta osrana, dywanik zakidany, wydeptana brązowa scieżka do pokoju kończąca się na moim łóżku...posciel drugi raz do prania. Nawet na firance znalazłam brązowe plamy...
Ja się pochlastam.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 01, 2022 9:23 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Może spróbuj dać coś na zatrzymanie biegunki - stoperan? Diadog?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69994
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 01, 2022 9:41 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

To sobie oszczędziłas :strach:
Ja dawałam animonde bez zbożowa i nie było problemów.
Życzę spokoju bez kupek w pokoju itp. :ok:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26900
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 01, 2022 9:43 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26900
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 03, 2022 7:58 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Na szczescie Kapitek doszedł do siebie prędko jak tylko moja wspaniała karma przez niego przeleciała.
Kurcze szkoda, Animonda zawsze była u mnie dla tymczasów fajną karmą. Ale on ma swoje upodobania i on nie będzie.
Musimy szukać dalej.

Jest zawzięty jak licho.
Wczoraj wyjęłam z szafy kocią obrożę ( którą m.in mam do pryskania feliwayem) i przymierzyłam mu. Po tym weekendzie na wsi i jego torpedach w drzwi doszłam do wniosku że na raz następny musimy mieć dodatkowo na szyi identyfikator, bo zapobiegliwy ubezpieczony.
Założyłam obrożę i Kapitek nawet nie zauważył. Natomiast jak chciałam zdjąć.... horror. Jak tylko go złapałam to rozpoczął walkę i koniec końców chodził cały dzień w tej obroży aż wieczorem padł do łóżka i zdjęłam mu we śnie.
Ale to jest wsćiekłe!
Głaskać go mogłam,ale jak tylko zaczynałam próbować odpiąć klips to od razu walka. Ten kot jest niesamowity. Moja znajoma kociara analizowała jego zachowanie ( m.in to że obgryza i zjada plastiki i rzeczy niejadalne, gryzie nas jak chce być miły, zakopuje swoje żarełko, obsesyjnie zakopuje wszelkie brudy itd itd ) i stwierdziła że on jest zaburzony. No trochę jest, ale przy tym jest najrozkoszniejszą pluskwą na świecie. Ja mu tam tych moich krwawych ran za złe nie biorę, wiem że jeśli przychodzi do mnie i próbuje mi odgryzc palec we śnie to chce okazać mi jak bardzo mnie kocha ;) taki on jest i trudno, i tak jest najmilszym z naszych kotów.
Z przerażeniem myślę o tym że muszę im podać środek na kleszcze i obciąć pazurki, bo Kapitkowi rosną pazury w zaskakującym tempie.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 03, 2022 14:32 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

MajeczQa pisze:marivel - oj ja też widzę różnicę ogromną.
Co chwila coś wyskakuje komuś, a u mnie doszło jeszcze to że teraz moje zwierzęta są stare i zwyczajnie je sięga starość i bez przerwy trzeba jeździć do wetów. Dawniej byliśmy 2 razy do roku głównie na szczepienie i jeden lekki zabieg teraz jesteśmy aż za często, bo albo ktoś wymiotuje, albo się dziwnie zachowuje, albo są inne historie.
Tak sobie liczę momentami wydatki i myślę sobie że to jest ponad mnie i z przerażeniem myślę o tym że jeszcze może być coś dodatkowego... Moja wypłata schodzi do zera teraz. A dodam, że ja mam jedną wypłatę na naszą 6 - ja, dziecko, pies, Kotipi, Inka i Emi.
Całe życie miałam luźny fundusz gdzie odkładałam kasę. Na zasadzie posiadania np koperty gdzie wkładałam po 2, 5zł jak mi zostało i tam mi się zbierało. Zawsze miałam zablokowany jakiś 1000zł w razie nagłej choroby i ta koperta leżała. Były okresy że ją używałam intensywniej, ale zawsze ją udawało mi się uzupełnić żeby leżała na czarną godzinę. W ostatnim czasie jest ciągle pusta, jak wsadziłam tam 20 zł to musiałam wyjąć na kotipa karmę i teraz by mi się też przydało wyjąć, ale potrząsam i nic mi nie wylatuje....

Nie wiem jak to ogarnę, ale jest ciężko i boję się.
Mam taką listę potrzeb na już i one się totalnie rozmijają z moimi zasobami finanowymi.
Na jedną wypłatę to jest tego za dużo.
Zawsze miałam coś na koncie ekstra, stać mnie było żeby np dołożyć się jakiemuś zwierzakowi czy karmicielce podrzucić raz na jakiś czas jakieś puszki itd, a teraz wszystko schodzi do zera.

Jeszcze nie uregulowałam kwestii kotitańskiej, choć już napisałam oficjalnie że poddaję się jak o szukanie domu mu chodzi i pogodziłam się z tym że on mi zostanie. Ale nadal wiszę jako dom tymczasowy, co nie jest do końca dokumentacyjnie dobre ( generalnie to już kiedyś rozmawiałam i padło o tym że jeśli ja nie mogę znalźć mu domu jako dt to mogę go dać do schroniska i może to być bardziej opłacalne jak o szukanie domu chodzi). Organizacja która mi Kotipa dała na przechowanie zawsze mi koty pomagała ogarniać - mam m.in papier u ich weterynarza że oni się za mnie rozliczają i na start mi kota wyposażyli, dowieźli mi też sporą partię puszek. M.in miałam od nich Grau i Feringę, które bardzo kotipowi spasowały. Dawali mi też żwirek, ale problem jest taki, że ten z darów nie może być, bo kotip kicha po praktycznie wszystkich ( po weekendzie na wsi nadal kicha metrowymi glutami) i muszę sama. Karma też nam się szybko kończy. Kupiłam mu taniej animondę to dostał biegunki i jak wyszedł z kuwety to on i pół domu było do mycia... :?
Niestety wiem, że teraz się musimy oddzielić od nich, bo nie mogę tak doić jeśli się decyduję kota zostawić. Będę pewnie nie raz prosić o pomoc,ale już we własnym zakresie.
Punktem pierwszym to będzie na pewno siatkowanie okien. Muszę to zrobić, bo mnie ten kot wykończy swoim kombinowaniem. :strach: :strach:
Zaraz zgram jakieś foty to może coś dodam i pozachwycacie się.


bardzo jesteś dzielna i dobrze zorganizowana. Na moje 4 koty ( + dwa bezdomniaki) są dwa dochody/mc a moja siostra jeszcze uzupełnia siostrzeńcom skarpetę, co ja wykorzystuję bezwstydnie. Bo dwa dochody, to jest łatwiej finansowo, ale bywa trudniej pod innymi względami, np. różnica poglądów na konieczne wydatki :evil:

A Twoje koczury przepiękne :1luvu:

marivel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2432
Od: Sob mar 21, 2009 12:48
Lokalizacja: skądinąd

Post » Pon kwi 04, 2022 14:24 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

To brawura raczej jest.
A do organizacji mi daleko,o czym świadczy choćby moje organizowanie bazarków czy sprzedaży wszelakiej.
Wierzę jednak, że damy radę. Z tą kasą to jest tak, że raz jest a raz jej nie ma, bo u mnie jest wynagrodzenie prowizyjne ( czy nie mam podstawy żadnej, a dostaję to ile wypracuję na klientach). Teraz jest kiepsko, bo praktycznie cały marzec chorujemy ( uroki posiadania dzieci), z początkiem mca miałyśmy rotawirus, a teraz leżymy na zapalenie krtani po tygodniu mojego pójscia do pracy :201429 :201429 :201429
A potrzeby nie czekają tylko się przypominają, włącznie z tym co się wcześniej odłożyło i teraz się nawarstwia...

A ja sobie zadowolona planuję przyszłosć jakbym była milionerką.... W sumie posiadanie kota to już bogactwo samo w sobie.
A jeszcze kota takiego jak Kapitan...
Z nim jest tak wesoło :ryk:

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 06, 2022 13:01 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Obrazek
Zagląda tu ktoś?

Obrazek
Kapitan ostatnio rozrabia jak dziki.
Jego miłośc do plastiku mnie zaczyna poważnie martwić...
Wszystko gryzie jak jakieś niesforne szczenię . I to szczenię pitbulla.

Zeżarł setkę rzeczy drobnych, nitek, kawałków plastiku, jakichś zdobień i drobnych elementów...
Odkryłam, że spryskiwacz do kwiatów który leżał koło jego legowiska na parapecie został obgryziony do połowy.
Jakiś czas temu zjadł mi antenkę od dekodera. Pilota też pogryzł.
W roletach wypiłował mi zapinkę i sznurek ciągle wjeżdża w mechanizm.
Z uwielbieniem żuje zamki w poszewkach a jak nie ma zamków to żuje kołdrę. Psa legowisko też okazało się uszkodzone, mało tego pies sobie nieraz popuści mocz i Kapitan nie może tego strawić więc kopie tak bardzo że wyszarpał tam dziurę. Myślałam że to pies, ale przyłapałam go na gorącym uczynku jak pazurami mocuje się z materiałem żeby zakryć mokre.
A wczoraj szykowałam transporter do weta i odkryłam że jeden z klipsów zamykających jest odgryziony :strach:
W piątek szykujemy się na wyjazd na wieś, a tu wygląda na to że będziemy jechać bez transportera, bo nasz już się nie zamknie....


To zostało z kilograma karmy.
Obrazek
Kapit otwiera szafki i pozbywa się niechcianych rzeczy zrzucając je na podłogę, a tam je rozszarpuje wspólnie z psem. To była praktycznie nowa paczka similli, którą Kapitek jadł z apetytem , teraz nie mamy karmy :placz: .

Wprawdzie jadę na oparach ale mus to mus i dzisiaj zakupiłam całemu stadu środki odrobaczające i odpchające/"odkleszczawiające". 130 zł nie moje, ale musieliśmy po tym ostatnim kleszczu Kotitana. W związku z tym Kapit do 10 musi pokutować za swoje czyny, bo nie mamy już puszek a suchą, którą mieliśmy je zastępować zmarnował. Co za bydle!! :evil:

Znowu mam nacisk na bazarek, bo wygląda na to że muszę wrócić do aktywnej działalności nie tylko w swoim zakresie ale i pań starszych.

Rozmawiałam jakiś czas temu z moją osiedlową karmcielką i jak zaczęłam się chwalić tym cudownym dokoceniem to ona też mi się pochwaliła...
Po pierwsze ma już tegoroczne kocięta u siebie do adopcji , a po drugie ma 6 nowych kotów na dokarmianiu. I to co gorsza jak się okazało są to koty wypuszczone przez fundację, bo pani idąc na karmienie spotkała wolontariuszkę na miejscu jak kręciła się przy jej budkach i dziewczyna jej oznajmiła, że zagląda za kotami które fundacja tam wypuściła. Dziewczyna była dość nie miła, więc całość bardzo wzburzyła karmicielkę i z resztą nie tylko ją.
To kolejny taki incydent z którym się spotykam i powiem, że mam trochę niesmak. To my tu ciułamy na koty, na karmę, emerytki co mają po 600 zł na miesiąc karmią kilkanaście kotów a fundacje podrzucają koty do robionych przez nas domków i nawet nie zapytają czy nie pomóc tym ledwo łażącym staruszkom?!?
Z tego wszystkiego aż zadzwoniłam do kolejnej karmicielki, tej od Syka i Zeza, bo bardzo dawno nie rozmawiałyśmy. Pandemia jakoś przystopowała nasze kontakty, ale się musimy odnowić.

Z czarnych wieści mogę napisać że ma już Pusi-Tusi-Busi, czyli kotki która u karmicielki mieszkałą na oknie kuchennym. Tej bez ogonka, która to tak karmicielkę użarła. Odeszła na nowotwora, w wieku 17 lat, miała niestety raka i dusiła się, nie było już dla niej szansy. [*]
Tak to na szczęście stado w komplecie i wszystko ok.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 06, 2022 15:38 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

MajeczQa pisze:Obrazek
Zagląda tu ktoś?

Obrazek
Kapitan ostatnio rozrabia jak dziki.
Jego miłośc do plastiku mnie zaczyna poważnie martwić...
Wszystko gryzie jak jakieś niesforne szczenię . I to szczenię pitbulla.

Zagląda, zagląda.
Ale ta miłość do plastiku jest trochę przerażająca :strach: Z zębami wszystko w porządku?

Szkoda Tusi-Pusi-Busi, chociaż 17 lat to ładny wiek, ale zawsze chce się dłużej...[*][*][*]
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69994
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 07, 2022 5:40 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Zęby ma ok. Nawet wet sprawdzał. Byłam pewna że to się uspokoi jak je zmieni ale teraz już ma wszystko wymienione a żre dalej. Nie przejmowałam się tym bo myślałam ze jest mały, ale jak tak sobie liczę jego szkody to taka trochę szarańcza.
To takie jego hobby...on bardzo to lubi i zabiera się za każdy przedmiot który choć trochę skądś wystaje.

Myślę więc coraz bardziej żeby zorganizować skąds jakieś deski i zrobić mu na scianach półeczki do skakania, bo piłki go przestały interesować totalnie . Najwyraźniej chłopak potrzebuje więcej rozrywki to niech się realizuje akrobatycznie, a nie żre plastik, bo już kilku takich śmiałków było co coś zjadło i nie przeżyło.
A wczoraj ugryzł mnie . I to w twarz .
Wlazł do poszewki od kołdry i 'zgubil się', nie mógł z niej wyleźć więc dostał wściku. On to od razu się złości. Zamiast poczekać i dać się uwolnić to zacząl gryźć, drapać, w efekcie jak tylko go wyjęłam zostałam ukąszona i strzelona pazurem w oko. No tego się po nim nie spodziewałam!
Odstawiłam go więc na bok i zwymyślalam straszliwie. Nagadałam mu że jest potworną bestią i że już go w życiu nie dotknę.
Chyba coś tam zrozumiał bo chodził za mną taki zły i zagubiony uderzając co chwila ogonkiem o ziemię i próbowal to sobie wynagrodzić głaskaniem. Im bardziej ja go nie głaskałam tym bardziej się denerwował i przyklejał.
Wreszcie się pogodzilismy i był taki szczęśliwy, nawet dał się przytulić bez bulwersu. Tak jakby coś tam do tej głowy dotarło ;)

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 07, 2022 9:21 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Dobrze, że się pogodziliście. Ale na oczy uważaj, bo może Ci kot niechcacy krzywdę zrobić. :strach:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69994
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, miau333, puszatek i 203 gości