czy kiedykolwiek to sie skonczy?- ryska, eve i inni...?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 15, 2005 19:53 Re: kot

pini1 pisze: momentami opadam juz z sił,Sterylizowanie po 7-10 sztuk tygodniowo to ogromne obciazenie czasowe i finansowe.


:strach: :strach: :strach: bosz... jak ty znajdujesz czas dla siebie :?: :?: :?:
na naszym osiedlu nie zauwazylam kociakow oprocz tego jednego miotu (kotka ciachnieta). Ktos tu przede mna zrobil porzadek, jakas karmicielka chyba ciela kotki. Za to przybled to mielismy tutaj sporo :?
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 15, 2005 20:06 kot

lato wiec trzeba wykorzytac czas , cieplo wiec mozna krocej je trzymac po operacji i lepiej sie goi :D

pini1

 
Posty: 7035
Od: Nie cze 30, 2002 19:56
Lokalizacja: katowice

Post » Pt lip 15, 2005 21:35

Nika....
jest coraz gorzej, ale nie dlatego ze kotow jest wiecej- mi sie wydaje ze zawsze ich tyle bylo.

Niestety jak ludzie zauwaza, ze jest ktos kim mozna sie wyreczyc, na kogo barki mozna wszsytko zwalic, jak zauwaza , ze ktos ma serce to wykorzystaja go do ostatnich sil.
Jak to u mnie mowia- wszsyscy zwalaja wszystko na jedengo glupka i maja looz.
Bo co robi ogromna wiekszosc jak przykladaowo znjadzie malutkiego kotka??? dzwoni do takich osob jak Kasia D, eve69 czy ja....
Tym sposobem oni maja swietny humorek, czas dla siebie, swiety spokoj a jeden koziol ofiarny o dobrym sercu ma kilkanasvie kotow w domu i mota sie.
Niestety....

im wiecje osob w toruniu mnie zna tym wiecej zaskoczy, ze mozna sie man wyreczyc. maja na tyle sily psycicznej zeby powiedzic " jak Pani nie wezmie to uspie' albo ' oddam do schroniska".

ja odbieram kilka takich telefonow tygodniowo. serce mi peka z zalu i rozpaczy jak nie moge pomoc bo nie mam gdzie, bo nie mam jak bo swojego zycia juz nie mam, a chocbym nie wiem co robila inaczej zyc nie potrafie....

I bardzo bardzo sie boje, ze kiedys zle skoncze
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt lip 15, 2005 22:46

Odpowiadając na tytuł wątku...
Myślę, że nie - że to się nie skończy.
Ale każde pojedyncze, uratowane kocie życie, każdy kot, który się nie urodzi, to cud.
Minimalizować ilości kociego cierpienia - tylko tyle można robić. Aż tyle.

Kiedy mam dosyc zawsze przypominam sobie motto, jakie wybrała Falka do "Kocich losów":
http://www.miau.pl/kocielosy/
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob lip 16, 2005 13:41

lidiya pisze: Niestety jak ludzie zauwaza, ze jest ktos kim mozna sie wyreczyc, na kogo barki mozna wszsytko zwalic, jak zauwaza , ze ktos ma serce to wykorzystaja go do ostatnich sil.
Jak to u mnie mowia- wszsyscy zwalaja wszystko na jedengo glupka i maja looz.
Bo co robi ogromna wiekszosc jak przykladaowo znjadzie malutkiego kotka??? dzwoni do takich osob jak Kasia D, eve69 czy ja....
Tym sposobem oni maja swietny humorek, czas dla siebie, swiety spokoj a jeden koziol ofiarny o dobrym sercu ma kilkanasvie kotow w domu i mota sie.
Niestety....

im wiecje osob w toruniu mnie zna tym wiecej zaskoczy, ze mozna sie man wyreczyc. maja na tyle sily psycicznej zeby powiedzic " jak Pani nie wezmie to uspie' albo ' oddam do schroniska".

ja odbieram kilka takich telefonow tygodniowo. serce mi peka z zalu i rozpaczy jak nie moge pomoc bo nie mam gdzie, bo nie mam jak bo swojego zycia juz nie mam, a chocbym nie wiem co robila inaczej zyc nie potrafie....

I bardzo bardzo sie boje, ze kiedys zle skoncze


jak bylam dzieckiem, to mialam w okolicy pania, ktora opiekowala sie ptakami. Sama zanioslam jej ze 2, 3 ptaki :oops: :oops: :oops: Czulam, ze pomoglam zwierzakowi, ze jestem dobra, bo zauwazylam, zainteresowalam sie, zanioslam tam, gdzie udziela mu pomocy ..... :oops: :oops: :oops:
Teraz patrze na to z drugiej strony i sama siebie bym za drzwi wtedy wyrzucila :?
WIELU ludzi nie traktuje was jak wariatow i dziwakow, ktorych trzeba wykorzystac. Oni mysla, ze pomagaja kotu, ze robia cos dobrego. Po zamknieciu drzwi maja poczucie dobrze spelnionego obowiazku, a ze ty masz przerabane 2 tygodnie to oni juz o tym nie wiedza. Wiem, ze takie telefony i takie osoby wywoluja u was alergie, wiem, ze wiele jest takich, ktore was szantazuja, postepuja celowo i swiadomie. Wielu zas nie wie, ile to jest pracy, ich myslenie sie konczy po oddaniu kotka. Ja to troche rozumiem, bo, bedac dzieckiem, robilam podobnie :oops: Nie mialam mozliwosci zabrac zwierzaka do domu, bo rodzice by mnie z nim wywalili, wiec pomagalam im znajdujac i zanoszac tam, gdzie im pomoga. Moje myslenie tez sie konczylo za zamknietymi drzwiami :oops:
Rozumiem i wasza gorycz i tych ludzi......
To tak prawie OT bylo
Co do ilosci kotow, to moze wzrasta poziom wrazliwosci? Moze ludzie wiecej widza i chca pomagac (cudzymi rekami)? Ja tak bardzo chcialabym zauwazac juz jakis pozytyw waszej pracy, tysiecy sterylek..... to przeciez kiedys powinno zaczac przynosic efekty :!: :!: :!:
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 16, 2005 13:50

ryśka pisze:Odpowiadając na tytuł wątku...
Myślę, że nie - że to się nie skończy.


ale wszystko to jest obecnie jakas syzyfowa praca. Tniecie na potege, ratujecie kocieta, uswiadamiacie ludzi... no bo poziom swiadomosci chyba wzrasta sadzac po ilosci sterylek kotek domowych. W miejscu, gdzie opanujecie sytuacje nie widac efektow? Ciagle pojawiaja sie kolejne plodne kotki i praca zaczyna sie od nowa? Przeciez kiedys nie bylo sterylek, wiec kotow powinnismy miec wtedy zatrzesienie, zalew, powodz... a tak nie bylo, albo ja wtedy tego nie widzialam... Moze karmicielki stworzyly kotkom mozliwosci wychowania wiekszej ilosci kociat? Teraz jest chyba wiecej karmicielek, wiecej ludzi posiadajacych koty. Nie wiem, ale jak patrze na forum, to jest coraz wiecej i wiecej..... Rok temu to zauwazalam, ze ktos ma miot malych, a dzis..... justyna 15, Kasia- 18, wy pewno tyle samo albo wiecej...... toz to jakis horror :( Co by wiec bylo bez waszych sterylek? Toz to byscie utonely w kociakach..... skad one sie ciagle biora? Pomijam rozmnozenia w domu, mowie tylko o wolnozyjacyh

Ale każde pojedyncze, uratowane kocie życie, każdy kot, który się nie urodzi, to cud.
Minimalizować ilości kociego cierpienia - tylko tyle można robić. Aż tyle.

Kiedy mam dosyc zawsze przypominam sobie motto, jakie wybrała Falka do "Kocich losów":
http://www.miau.pl/kocielosy/


Wiem ryska i nie zamawiam do zaprzestania, skadze... Glosno mysle, patrze, chce to jakos ogarnac, znalezc globalne przyczyny, troche to sobie w glowie poukladac.....
Ile lat trwalo opanowanie sytuacji z Anglii, ile w innych krajach? Jak oni to zrobili? Tam sytuacja jest pod kontrola, tak przynajmniej mi sie wydaje.. Jak sa kociaki, to ludzie stoja w kolejce, albo ja sie za wiele na Animal Planet napatrzylam :?
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 16, 2005 15:40

Nie wiem, czy pamietaci mój wątek sprzed jakiegoś 1,5 miesiąca pt. Wczorajszy Duży Format? Byli tam opisani ludzie mieszkający w różnych slumsach i ruinach, m. in. starsza pani z warszawskiej Woli. Wg artykułu pani miała 8 kotów. Kiedy po raz pierwszy dotarłysmy do niej z pomocą, okazało się, że kotów jest ... prawie 20. Faktycznie w chwili pisania artykułu, tj. w kwietniu, kotów było 8. W chwili jego publikacji, w czerwcu było ich juz 20. Nie dlatego, że pani je bezmyslnie rozmnaża, te 8 które miała byo wysterylizowane. Ludzie z okolicy, jak sie dowiedzieli, ze ma koty, to zaczęli jej podrzucać... Ona mieszka w zrujnowanej kamienicy, bez okien, wody, prądu, ma 480 zł emerytury... Jakim słowem mozna określić człowieka, który widząc tak skrajną nędzę, podrzuca jeszcze kolejne koty?
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob lip 16, 2005 15:47

Ludzie myślą, niestety, że jak ktoś lubi koty, to polubi każdą ich ilość w swoim mieszkaniu. To jest jakiś element tego wizerunku kociarza, który wielokrotnie był tu omawiany i wałkowany ze smutkiem na forum - że kociarz, to ktoś zaburzony psychicznie, bez hamulców rozsądku i możliwości, a na dodatek, kot to zwierzę, któremu trzeba tylko mleka, bo jakimś cudem żywi się samo, a sika i tak po kątach...
Smutne, ale prawdziwe.

myszka

 
Posty: 3120
Od: Pt sie 09, 2002 13:45

Post » Sob lip 16, 2005 15:58

Nika Łódź pisze:
ryśka pisze:Odpowiadając na tytuł wątku...
Myślę, że nie - że to się nie skończy.


ale wszystko to jest obecnie jakas syzyfowa praca. Tniecie na potege, ratujecie kocieta, uswiadamiacie ludzi... no bo poziom swiadomosci chyba wzrasta sadzac po ilosci sterylek kotek domowych. W miejscu, gdzie opanujecie sytuacje nie widac efektow? Ciagle pojawiaja sie kolejne plodne kotki i praca zaczyna sie od nowa? Przeciez kiedys nie bylo sterylek, wiec kotow powinnismy miec wtedy zatrzesienie, zalew, powodz... a tak nie bylo, albo ja wtedy tego nie widzialam... Moze karmicielki stworzyly kotkom mozliwosci wychowania wiekszej ilosci kociat? Teraz jest chyba wiecej karmicielek, wiecej ludzi posiadajacych koty. Nie wiem, ale jak patrze na forum, to jest coraz wiecej i wiecej..... Rok temu to zauwazalam, ze ktos ma miot malych, a dzis..... justyna 15, Kasia- 18, wy pewno tyle samo albo wiecej...... toz to jakis horror :( Co by wiec bylo bez waszych sterylek? Toz to byscie utonely w kociakach..... skad one sie ciagle biora? Pomijam rozmnozenia w domu, mowie tylko o wolnozyjacyh

Ale każde pojedyncze, uratowane kocie życie, każdy kot, który się nie urodzi, to cud.
Minimalizować ilości kociego cierpienia - tylko tyle można robić. Aż tyle.

Kiedy mam dosyc zawsze przypominam sobie motto, jakie wybrała Falka do "Kocich losów":
http://www.miau.pl/kocielosy/


Wiem ryska i nie zamawiam do zaprzestania, skadze... Glosno mysle, patrze, chce to jakos ogarnac, znalezc globalne przyczyny, troche to sobie w glowie poukladac.....
Ile lat trwalo opanowanie sytuacji z Anglii, ile w innych krajach? Jak oni to zrobili? Tam sytuacja jest pod kontrola, tak przynajmniej mi sie wydaje.. Jak sa kociaki, to ludzie stoja w kolejce, albo ja sie za wiele na Animal Planet napatrzylam :?


Anglii zajelo to kilkadziesiat lat, przyznam Ci sie, ze nie koniecznie zgadzam sie z wszystkimi ich metodami, acz nie twierdze ze mam racje.

U nas jest ciezko z wielu wzgledow- po pierwsze ludzie z blizej nieznanych mi przyczyn uwazaja ze sa lepsi, wazniejsi od zwierzat. To poczucie wyzszosci + wladza nad zwierzakami ktore sa bezbronne - i sa "tylko" zwierzetami rodzi obojetnosc. Bo "coz tego" ze ten kociak umiera, przeciez spieszymy sie na obiad .... bo co z tego ze kotka jest w ciazy, jakos to przeciez bedzie.
Bo wygodniej jest nie patrzec i nie widziec, reality bites a widza nei jest wygodna.
Dodatkowo, Nika, ludzie uwazaja ze nie sa odpowiedzialni za jakiegos tam kota, nawet wielu wlascicieli kotow inne traktuje jako mniej wazne.

Plus to o czym pisze lidka - fajnie jest gdzies zadzwonic i miec z glowy. Powinno byc tak - ze instytucje dotowane przez panstwo takie jak schroniska ratowalyby kocie zycia. Wtedy - telefon tam bylby rozwiazaniem. Tyle ze jak to zrobic jesli czesto przed schroniskiem tez trzeba koty ratowac.


Z drugiej strony - jest wiele osob ktore nie tylko chca pomagac ale to robia, wazne aby kazdy robil to co potrafi, zeby chcial
poczuc sie odpowiedzialny za kocie zywoty
bo przeciez skoro Czlowiek oswoil Kota
wszyscy jestesmy tak samo za koty niechciane, uliczne, niepotrzebne, skrzywdzone odpowiedzialni.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Sob lip 16, 2005 16:00

Jowita pisze:Nie wiem, czy pamietaci mój wątek sprzed jakiegoś 1,5 miesiąca pt. Wczorajszy Duży Format? Byli tam opisani ludzie mieszkający w różnych slumsach i ruinach, m. in. starsza pani z warszawskiej Woli. Wg artykułu pani miała 8 kotów. Kiedy po raz pierwszy dotarłysmy do niej z pomocą, okazało się, że kotów jest ... prawie 20. Faktycznie w chwili pisania artykułu, tj. w kwietniu, kotów było 8. W chwili jego publikacji, w czerwcu było ich juz 20. Nie dlatego, że pani je bezmyslnie rozmnaża, te 8 które miała byo wysterylizowane. Ludzie z okolicy, jak sie dowiedzieli, ze ma koty, to zaczęli jej podrzucać... Ona mieszka w zrujnowanej kamienicy, bez okien, wody, prądu, ma 480 zł emerytury... Jakim słowem mozna określić człowieka, który widząc tak skrajną nędzę, podrzuca jeszcze kolejne koty?


mozna bez problemu
mozna dzwonic o 6 rano ze jest gdzies jakis kot
mozna grozic, ze jak zaraz nei zabiore to sie utopi/przejedzie/wywiezie
mozna uwazac

w ogole mozna
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Sob lip 16, 2005 16:01

a ja tak, sprzatajac sobie, myslalam, jak zapobiec takim oddawaniom. Wymyslilam, pewno glupio :oops: , zeby kazdej osobie, ktora przyniosla kota, zaproponowac sume, np. 50,- za opieke nad tym kotem. Wiele dziewczyn ma fundacje, wiec ma prawne mozliwosci przyjmowania pieniedzy. Powiedziec, ze owszem, wezmie sie, ale za 50,-, ktore maja pokryc koszty leczenia, wyzywienia, do czasu znalezienia mu domu. Wiem, ze wiele osob odwroci sie na piecie i pojdzi sobie, ale moze to jest jakas metoda? :oops: Powiedziec, ze cie nie stac na leczenie tego kota i zazadac pieniedzy, dac kwitek itp. Jest duze niebezpieczenstwo, ze sie tego kota znajdzie potem na wycieraczce, ze ktos go wywali pod plotem, ze zasili schronisko..... ale czesc osob wplaci kase, jesli ma chociaz odrobine przyzwoitosci. Takie tam przemyslenia przy myciu garow :wink:
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 16, 2005 16:02

ja też już pisałam, że ludzie z reguły są dobrzy
gdy znajda kociaka to mysla jak by tu mu znalezc kogos kto by mu pomogl
bo przeciez oni pracuja, maja dzieci, męża, gotowanie ... nie nie to niemożlwe, przeciez 1 pies lub 1 kot juz jest, wiecej sie nie da
no co by tu zrobic?
do schroniska nie, bo uspia
może nic ? i czesc tak robi
a ta druga czesc mysli ... jakas kociara, ona mu pomoze , przeciez pomogła 15-temu, 35-temu to i temu pomoże
moze przyniosa moze podrzuca pod blok
albo jak ostatnio: dali dzieciom przesyłkę, podali nr mieszkania a w przesyłce kotek, list i banknot na nowa droge zycia - mozna spac spokojnie
tylko przy ktorym kocie sasiedzi zglosza nas do wykwaterowania ????

ale ja uważam że jest jednak coraz lepiej - w Wwie wg mnie to widac
nie widze nieszczescia na ulicach i szukajacych w smieciach jedzenia kotów
moze pojedyncze przypadki gdy kota ktos wyrzucił - ale jakas dobra dusza mu pomoze - zadzwoni i powie ze kolo niej jest wyrzucony domowy kot , ze jezdzi od kilku dni w windzie, ze siedzi pod klatką etc...
zrobilysmy porzadek pod naszymi 2 blokami i na bazarku (na bazarku juz nie ma korow - znalazlysmy im domy) , jesli nam nie beda podrzucac nowych sytuacja jest opanowana, malych nie bedzie
zrobilam porzadek u siebie w pracy
wzielam sie z elca za robienie porzadku pod Instytutem o którym wszyscy wiedzieli ale nikt nie mial czasu i siły
moze w przyszlym roku nie bedzie tam malych

ja widze ze jest lepiej i wierze ze bedzie coraz lepiej
tylko zeby nam nikt nie przeszkadzal i na swoj sposob nie pomagał za bardzo podrzucajac nowe
Wg mnie to wszystko ma sens tylko potrzeba jeszcze kilka lat takiej pracy
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Sob lip 16, 2005 16:08

na naszym osiedlu nie zauwazylam kociakow oprocz tego jednego miotu (kotka ciachnieta). Ktos tu przede mna zrobil porzadek, jakas karmicielka chyba ciela kotki. Za to przybled to mielismy tutaj sporo

Sama więc sobie udzielasz odpowiedzi.
Najwyraźniej ma sens. 8)

Za to przybled to mielismy tutaj sporo

Poruszasz dodatkowy aspekt.
Często osoby zajmujące się sterylizacjami dorosłych dzikich kotów na jakimś terenie popełniają błąd. Bardzo poważny błąd. A mianowicie nie wypuszczają wysterylizowanych zwierząt ponownie tam, skąd pochodzą. Rozwalają w ten sposób strukturę już istniejącej kolonii, robiąc miejsce nowym, napływowym, jak najbardziej płodnym kotom. Być może w innych warunkach, tzn. przy większym zagęszczeniu i niemożności znalezienia miejsca na spokojne odchowanie kociąt płodność tych zwierząt byłaby mniejsza, bo zajmowałyby pośledniejsze miejsce w swoim zbiorowisku, a nie mogłyby przewędrować na teren wysterylizowanej kolonii, bo tamte koty nadal chronią swój obszar i intruzom dają po głowie. Tak jest. Na pewno.

Ile lat trwalo opanowanie sytuacji z Anglii, ile w innych krajach? Jak oni to zrobili? Tam sytuacja jest pod kontrola, tak przynajmniej mi sie wydaje.. Jak sa kociaki, to ludzie stoja w kolejce, albo ja sie za wiele na Animal Planet napatrzylam

1. W Anglii akcje sterylizacji i wypuszczania w miejsce skąd pochodzą dzikich kotów szły sprawnie już 15 lat temu.
2. Nie wiem, czy na AP mówią, że tzw. metody humanitarne nie są jedynymi stosowanymi do zmniejszania liczebności populacji dzikich kotów. Stosuje się też odstrzał, bywa że - niestety - truciznę (cóż, np. na terenach łowieckich, zwłaszcza prywatnych, zdziczałe koty to po prostu szkodniki zabijające, hodowane z dużym nakładem środków, ptactwo np. bażanty). No i kwestia schronisk. W wielu schroniskach w rozmaitych krajach po pewnym czasie usypia się zwierzęta. Niekoniecznie chore i stare. Zdrowe i w pełni sił też.

Dla anglojęzycznych: Sporo ciekawych rzeczy jest w sieci.
Np: artykuły na stronie

http://www.feralcat.com/

i w ogóle warto, jeśli jest się zainteresowanym, pogooglać hasła:
„feral cats"
„neutering schemes" / „spaying programmes" (etc)

ana

 
Posty: 24913
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob lip 16, 2005 16:09

eve69 pisze: Anglii zajelo to kilkadziesiat lat, przyznam Ci sie, ze nie koniecznie zgadzam sie z wszystkimi ich metodami, acz nie twierdze ze mam racje.


a jak to zrobili? Czy slawetne 2 tygodnie i do piachu?

U nas jest ciezko z wielu wzgledow- po pierwsze ludzie z blizej nieznanych mi przyczyn uwazaja ze sa lepsi, wazniejsi od zwierzat. To poczucie wyzszosci + wladza nad zwierzakami ktore sa bezbronne - i sa "tylko" zwierzetami rodzi obojetnosc. Bo "coz tego" ze ten kociak umiera, przeciez spieszymy sie na obiad .... bo co z tego ze kotka jest w ciazy, jakos to przeciez bedzie.


Eve, ale konkretnie... tyrasz w tym od lat, robisz w swej okolicy porzadek, sterylizujesz. Czy widzisz efekty? Czy to zaczyna malec? Czy mniej jest kociat? Powiedz, jak to u ciebie na podworku wyglada, bo jak slysze, ile sterylizujecie, a ile kociat i tak do was trafia, to przeciez rece moga opasc :( Jak to jest u was na przestrzeni lat? Czy koty wolnozyjace i ich mioty sa najwiekszym zalewem, czy jednak rozmnozone w domach? Wolnozyjace sterylizujecie, w domach nie macie szans, wiec... moze tu tkwi problem? Tak glosno szukam powodow tego, ze kociat jest duzo i coraz wiecej, a przeciez od kilku lat sterylki ida masowo nawet w schroniskach
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 16, 2005 16:17

Maryla pisze:ale ja uważam że jest jednak coraz lepiej - w Wwie wg mnie to widac
nie widze nieszczescia na ulicach i szukajacych w smieciach jedzenia kotów
moze pojedyncze przypadki gdy kota ktos wyrzucił - ale jakas dobra dusza mu pomoze - zadzwoni i powie ze kolo niej jest wyrzucony domowy kot , ze jezdzi od kilku dni w windzie, ze siedzi pod klatką etc...
zrobilysmy porzadek pod naszymi 2 blokami i na bazarku (na bazarku juz nie ma korow - znalazlysmy im domy) , jesli nam nie beda podrzucac nowych sytuacja jest opanowana, malych nie bedzie
zrobilam porzadek u siebie w pracy
wzielam sie z elca za robienie porzadku pod Instytutem o którym wszyscy wiedzieli ale nikt nie mial czasu i siły
moze w przyszlym roku nie bedzie tam malych

ja widze ze jest lepiej i wierze ze bedzie coraz lepiej
tylko zeby nam nikt nie przeszkadzal i na swoj sposob nie pomagał za bardzo podrzucajac nowe
Wg mnie to wszystko ma sens tylko potrzeba jeszcze kilka lat takiej pracy


Maryla, pocieszylas mnie, ze sa tego efekty, ze ktos to zauwaza :D
BTW nie wiecie przypadkiem od kiedy u nas zajeto sie darmowa sterylizacja wolnozyjacych kotow? U nas chyba 3 rok to robia w schronisku. Mam rozumiec, ze jeszcze 12 lat i bedzie super? :wink: :)
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Google [Bot], kasiek1510 i 176 gości