Dzień dobry,
Sąsiadka wczoraj przygarnęła kocią biedę. Kotka ewidentnie kiedyś była domowa. Dwuletnia, zęby ładne, uszy czyste, na karku goi się łysy placek nie wiemy po czym. Za to ma spuchnięte lekko tylne łapki do stawu skokowego (obie) - ruchomość pełna, omacanie wykonał wet i najwyraźniej niebolesne, nie kuleje też. I do tego spuchnięty nos, równo z obu stron.Nawet nie chuda, ale nieduża - trzy kilo kotka.
Wet dał przeciwzapalny lek i przeciwbólowy - drugi dzień i nie widzimy żeby to schodziło.
Jak znam swoje szczęście to to jakaś kreatywna dolegliwość. Jakieś pomysły? Ja już wszystko przerabiałam ale takiego nie jeszcze.
Dzięki z góry za rady.
Aśka




