Dzisiaj pierwszy dzień meteorologicznej wiosny i rzeczywiście słońce jakby bardziej wiosenne, ale wciąż zimno. To zimno nie przeszkadza nie moim kotom, wietrzą mieszkanie cały dzień, wchodzą, wychodzą, wychodzą, wchodzą, wylegują się na skrawkach słońca pod murkiem, a Mami zajmuje strategiczną pozycję do opalania na rozwalonej ławeczce.
Oczywiście nie przeszkadza im to całkowicie w korzystaniu z domowych kuwet, ziemia jeszcze pewnie zimna i takie grzebanie łapką w zmarzlinowej podpłotowej toalecie, to nie, co to to nie

.
Bratu ma brudne skarpetki do kolan, Pasio zrobił kilka wiosennych baleronów w zeszłorocznej trawie, Pyton wypuścił pierwsze zwiastuny listków, ale w nocy i nad ranem jednak przymrozki.
Spacery ogrodowe spowodowały też wiosenny wilczy apetyt oczywiście, nadążyć nie można, jedyny ratunek to wyjść z domu albo udawać, że nikto se ne je doma

.
Toalety i apetyty szczęśliwie zostały opanowane dzisiaj w ramach pomocy od "Kociego Życia", dostaliśmy Whiskasy, Shebę i wór żwirku, ogromnie dziękujemy Fundacji (czyli Gutek

)za wsparcie, bardzo nad tym ubolewam, ale niestety utrzymanie Brata, Pasia i Mami jest już poza moim finansowym zasięgiem

. Fundacjo, wielkie ukłony od nie moich kotów, teraz już

i

na spokojnie

!
Czekamy na pierwsze motylki!