Cześć. Niestety się nie udało. Kotka w nocy odeszła. Jeszcze chwilę po północy weterynarz doglądał i wszystko wyglądało w porządku. Nie chciałem wczoraj za dużo pisać, bo wyglądało tak jakby następowała poprawa. Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa, a także za pomoc jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyłem w Internecie. Szczególnie Pani Bastet, która bardzo starała się by wszystko się udało.
bardzo Ci współczuję, trzymaj się chłopaku Dużo dla tej kotki zrobiłeś... a potem ludzie się dziwią, że ma się ograniczone zaufanie do nieznanego weterynarza, "bo przecież on się uczył, to wie więcej".
Strasznie mi przykro z powodu koteczki [*]. Jak już się trochę pozbierasz, PROSZĘ, nie zostawiaj sprawy tego weta konowała, który zabił Ci kota. Złóż skargę do Izby Weterynaryjnej, pewnie uratujesz tym życie kolejnym zwierzętom. Jest też na miau wątek "weci niepolecani", wpisz tam tego weta, z odesłaniem do wątku Twojej Maszy ...
Nie odpuściłabym wetowi!!! Powinna zostać złożona skarga pisemna do Izby. To nie jest takie straszne. Składałam i wygrałam. Nawet jak się nie "wygra" to wet będzie ciągany celem wyjaśnień i tysiąc razy mu ręka mu drgnie może zanim zrobi to samo.Poza tym takie pismo zostaje w jego aktach.