aga66 pisze:Asiu, skoro pracujesz w cyferkach to nie możesz być tak pokręcona i gapa jak piszesz

A życie jest tylko życiem. Ogólnie jestem
blondinką totalną. Nieuważną, zaganianą, czasem nie kojarzącą... Do wielu spraw codziennych nie przywiązuję wagi, zapominam... W panice nie myślę racjonalnie. Umiem za to śmiać się z siebie i dlatego opisuję to co bywa "dziwne" dla co niektórych. Ale w ogóle nie jest dziwne dla tych co mnie znają wiele lat.
W lesie nie pojawia się od wielu dni kocie towarzystwo. Czyli Bunia i Czaruś. Mam podejrzenia ,że przeniosły się na korty. Widuje tam coś burego i czarnego większego. Mimo to wytrwale chodzę w zagajnik i zostawiam żarcie, zmieniam wodę. Od pewnego czasu zaczęło wszystko znikać. Nie są to jeże czy ptaki bo za duży porządek jest. Więc , pomyślałam, coś jednak przychodzi. Tylko może później ,jak widniej i cieplej się zrobi. Jednego razu strasznie się ucieszyłam widząc odbicie świecących oczu w świetle czołówki. Oczy siedziały na wysokości murku od płotu. Zaszczebiotałam radośnie. Blask znikł. Niestety, żaden kot nie przyszedł na michę. Więc to nie nasi byli.

Podobna sytuacja powtórzyła się niedawno. Tylko to co uciekło, co zauważyłam w mroku poranka, było jakieś wygięte łukowato. Ciemno było i nie jestem pewna czy to kocisko jakieś spierniczyło. Pomyślałam o łasicy, kunie...Czort wie co tam łazi. Ale trudno, niech żre.
A dziś wracając z jadłodajni zauważyłam oczy na podmurówce. Nie ruszały się. Nie uciekły. Bałam się zbliżyć za bardzo by nie spłoszyć niedorosłego, czarnego kota. Raczej drobnego bardzo. Więc...Albo to dzikusek kortowy z rodziny Fibaka tam zaczął przychodzić. Albo mamy nowe futro. Co nie byłoby dziwne. W tym miejscu nie raz wywalano koty. Teraz buduje się tam dom. Ludzi nie ma. Pustka. Tylko czy to kogoś obchodzi? Mam tylko nadzieję, że to jednak fibakowe jest.
W domu powoli wygaszamy dawanie antybiotyków. Kapownik mówi kiedy 14 dni mijają każdemu kotu. Niestety, Sorrek nadal najbardziej zakatarzony i słabujący jest. Dalej kujemy. Ritunia też się nadal fluczy. I to nie jest zwrot z żarcia. Też w tyłek zastrzyki dostaje. Oboje mają słabszy apetyt. Oboje za bardzo pieszczą się. A to nie jest "normalne".
Ricie kupiłam zapas Gerberków w Rossmannie "po" aplikacji Rossmann Rosnę. Koleżanka mi użyczyła kodu i zapas 30 zrobiłam. W sumie wyszło około 3,50 za sztukę.
Nie wiem kiedy my jej operację zrobimy jak ciągle coś. Cudem udało mi się ją zaszczepić.
Bury nowy znowu był na żarciu w kotłowni.