Janusz kupił mi swego czasu ustrojstwo na czoło szlachetne wdziewane zwane czołówką. Okulary i to to nie zgadzają się więc chodzę bez okularów. Które zresztą przy mrozie i tak muszę ściągać. Zapomniałam jakim dobrodziejstwem jest takowa żaróweczka wdziana na głowę. Jaka daje swobodę ruchów. Pogubiłam już tak wiele latarek ,że małe stoisko by było dobrze zaopatrzone. Nie raz też telefon zostawiałam podczas karmienia radośnie odchodząc. A z tym mam wolne ręce. inna sprawa ,ze ciągle walę nią w sztachety płotu próbując przybliżyć głowę.
Ale do rzeczy. Cud ma 4 fazy świecenia. W opcjach różnych. Łącznie z "postojowym".

Nawet dobrze sprawowało się jakiś czas. Dopóki nie włożyłam do kieszeni nie wyłączone i dopiero po dobie się to okazało. Bździło wtedy cienko ale i tak lepsze było od latarki. Ta to już w ogóle bez siłowej perswazji nie błyszczy.
Któregoś poranka , będąc na kortach gdzie ciemno jak w przysłowiowym zadku, chciałam sobie rozjaśnić okolicę używając latareczki. Przy próbie wciśnięcia przycisku jakoś mi się rączka omskła. Nawet bardzo. Bom prawie nosa sobie nie ubiła.

Ale cudo zaświeciło i oniemiałam.

Bo cud się stał i promień był silny bardzo.

Nie to co ostatnio co można było nazwać wspomnieniem światła.

Jakżem się zdziwiła

Obracałam głowę w kierunki różne z przyjemnością widząc szczegóły wcześniej nie osiągalne. Zaraz sobie pomyślałam (tak, tak udało się dokonać niemożliwego

),że to omsknięcie pewnie uruchomiło przycisk jaki jest mi nie znany. Że jak tylko przyjdę do domu podejmę próbę rozgryzienia tajemnicy światła

W obawie ,że nie będę potrafiła ponownie uruchomić takiej jasności już jej nie wyłączyłam. Tylko z jaśniejącym czołem szłam ku garom kocim, w rejony odległe. Mijając zdziwionych lekko ludzi. Przechodząc przez kręgi pełne latarń. Wciskając blask w ciemne okna. Przez drogę w głowie gotowało mi się coraz bardziej rozdrażnienie

na Janusza. Bo jak zwykle instrukcji nie zostawił a może tam jest wyjaśnienie. Już ja mu pokażę
Po obchodzie z żalem i obawą wpakowałam czołówkę do kieszeni. Co będzie jutro ?! W domu wypakowując pojemniki zerknęłam na TŻ-ta robiącego kanapki. Już, już ust korale chciałam otworzyć by zacząć temat świetlisty, gdy on rzuca
jak latarka ?.
A co?! byłam zadowolona ,że pierwszy zaczął. Janusz rzuca słowa wpakowane miedzy masło a wędlinę
wczoraj wymieniłem ci baterie więc powinno być lepiej.No, to by było na tyle w kwestii spacerującej ciemnym rankiem z blaskiem na czole ,blondynki.
