Tak sobie czytam i gdybam. Jesli tej suchej karmy dostaje po pare chrup, to nie ma sensu zmieniac i mieszac z nowym rodzajem.
Jesli idzie znacznie wiecej, to znow niby mozna szukac mniej tlustej, ale nie ma pewnosci, ze kot zaakceptuje, ze bedzie dobrze trawil.
Generalnie sucha odwala kiepska robote przy leczeniu, bo moze wydluzyc kuracje, dolozyc bolesnosci.
Pytanie, czy kota zaakceptowalaby cos normalnego posypanego rozgniecionym chrupem i dala spokoj w nocy?
Ryby mrozone maja to do siebie, ze sie kurcza, niestety

.
Dlatego na tak duze stado bedzie bardzo, bardzo nieekonomicznie.
Patmol podrzucila fajny sposob na rybe: na chwile na patelnie, by odtajala, troche zlapala temperatury i odparowala woda.
Potem na chwile na blache do piekarnika, pozbyc sie ewentualnego zycia mikrobowego. I takie cos, prawie surowe, dostaja koty.
Wyniki moga byc tak 'odjechane', robi duze wrazenie skala.
I rownie szybko potrafia sie normowac.
Bedzie dobrze.
Jeszcze jedno, nie ma co sie bac opioidow, one i bezpieczne i dobrze dzialaja.
Nam, dla oszczedzenia stresu, wet wydawal po kilka dawek w malutkich strzykawkach. Podawalismy do pyszczka, na sluzowke, reszta kuracji bazowala na diecie i uzupelnianiu B12 (tez dopyszcznie, mimo ze mniej przyswajalna niz w zastrzykach, ale znow - zmniejszenie stresu).