ASK@ pisze:MalgWroclaw pisze:Zbierajcie się na łapki.
Sorruś nadal nie ciekawie się czuje. Spędza czas w osamotnieniu w łazience. lezy albo w brodziku albo na podłodze gdzie ma kocyk. Lub pcha się na kosz od prania blisko rur grzewczych u umiejscowionych. Leży tam kurtka do prania. Leży i się nie pierze bo kotu miękko w tyłek było. Wygląda jak bieda. I takie pewnie ma samopoczucie. Może w łazience mu lżej oddychać. Słabo je.
Ritunia jakby lepiej. To samo reszta. tak mi się dni i dawki i leki plączą ,że nawet mój kapownik nie jest wsparciem.Nie daj coś zrobię odwrotnie a wiec wpierw wpiszę zastrzykowe terminy to potem już mogę nie kujnąć ...bo wpisany
![]()
Bardzo dziękuję za wsparcie.Z lżejszym sercem felixy przywitałam w moich progach. Prawie wszystko zajadało się śniadaniem. Tylko Sorruś woli badziewie z biedry.
Gabrysi nie widuję. Za to widuję obce futra kręcące się po stołówce.Więc nie zdziwiłabym się gdyby nie miała rujki. Kotłowniany Kajtek mocno był zdenerwowany rankiem więc wiedziałam ,że dzieje się cosik. Burego przystojniaka (pisałam o nim) widziałam już 3 razy. W tym jeden na placu Cerrefour o poranku dzisiejszym. Dziś ujrzałam też coś wielkiego, czarnego w białych skarpetkach na tylnych kopytkach (cholerny przystojniak
). Kręcił się pod autami. Nie znam i nie kojarzę tych futer. Ale wiadomo, że jajcarze potrafią wiele kilometrów przejść do panny. A może bytują i stołują się u nas, tylko robią to cichcem? Że też nie wlazło w łapki. Ludzie też pozbywają się zwierząt. Nigdy pustka nie panuje.
W lesie dziś zaświeciły mi oczyska w latarce. Oczy siedziały na murku. Strasznie się ucieszyłam, że któreś wreszcie pokazało się. Jednak nic nie pojawiło się do miski. Może to był lis? Albo, co gorsza, nowe i łobce.
Ile bym żarcia nie nałożyła wszystko znika. Prócz łapki na terenie sklepu. Tam wyrywczo się stołują.
Kurcze, oby Gabryśka zaczęła się pojawiać regularnie to będziemy próbować.
Jednak obie Teresy maja godne zastępstwo w pani doktorowej. Co chodzi wieczorami z kotem czarusiem, nawołuje inne i stawia (osławione) pojemniczki po serkach śniadaniowych. Spotykam je w coraz różniejszych miejscach więc zasięg spacerów zwiększa się.
Ktoś też regularnie wodę ptakom wylewa. Typisko paskudne!
pani doktorowa, czyli zona jakiegoś lekarza?, powinna byc troche lepiej doedukowana jesli chodzi o jedzenie kocie. Ciekawe czy swojego tez resztkami karmi.