aga66 pisze:Nie ma dnia bym nie myślała o moich zwierzaczkach za TM

Też myślę każdego dnia. Wielu pożegnaliśmy. Za dużo. O każdym pamiętam. Tym trudniej jest bo chodzę w miejsca gdzie wiele kotów znalazłam czy złapałam. Miast domu swego do końca życia znalazły tymczas do końca życia. Sprawiedliwość.
Dzięki. Kciuki mocno potrzebne. Źle się u nas zadziało. Większość stada rozłożyła się.

Prawie jednocześnie.

Ich liczba rośnie w zastraszającym tempie. Złapały jakąś infekcję która atakuje coraz nowe koty. Moje ranki i wieczory to otwarty kapownik i podawanie piguł i zastrzyków prawidłowemu kotu. Oraz zakrapianie, nawet wbrew woli, oczek. Bo patrzałki dostały rykoszetem. Najgorsze ma Prawuniek. Bywa różnie. Jest ciężko. Najgorzej zniósł wszystko Sorrek. Jego niestety nie ominęła infekcja.Wczoraj wieczorem kolacją bawił się zaś Środuś. Rano jadł z apetytem a wieczorem tylko kręcił nosem nad każdym kawałkiem. Niby nic ale mnie zaniepokoiło. On ZAWSZE jest głodny! Wybiera mi spod noża i zżera z szybkością światła. Nie podrzuca na pazurku. Oczy niby były ok. Dałam mu jednak leki. Była gimnastyka ale jakoś w smaczku zlizał. Dziś nie stawił się na śniadanie. Siedział zabunkrowany na hamaku w małym pokoju. Jak nie on. Uciekł od miski gdzie wkropiłam rozpuszczoną tabletkę. Nie chciał smaczka które uwielbia. Też był z tabletką. Ale nie wadzi mu nic jak jest zdrowy. Razem z Januszem, uzbrojeni w wielgachny ręcznik w kolorze blue , jak początkujący mocno nieudolni torreadorzy (byk ze śmiechu by zszedł) zagoniliśmy go w róg. Podałam mu zastrzyki i rozpuszczoną pigułę do pyska. Jak ja się spociłam.

Jakbym wielką pardubicką pokonała. A ten poszedł se w kąt i wsio wyhaftował. Mam nadzieję ,że coś z tablety mu jednak zostało. Tolfa na pewno pomogła bo wyszedł z ukrycia. Miałam im nie zamawiać kolejnych Felixów. Niech żrą puszki jakie jeszcze są. Ale właśnie się złamałam. Zamówiłam 2 opakowania po 120 sztuk. Za wykupione recepty zapłaciłam ponad 130 zeta (+leki od weta dla wszystkich (tolfina) oraz dla Rity, Ringo i Tami). Taka cena to równowartość jednej paki żarcia. We łbie się nie mieści jaki te koty mają rozmach finansowy
Martwię się. Nie wiem co dopadło stado ale zrobiło to błyskawicznie. Rita jest też chora. To nie tylko zapchany nosek karmą. To "normalny" katar leje się jej z noska. W głowę zachodzimy skąd się to wzięło. Choć to NIC nie da. Trzeba leczyć i już.
Kciuki mocne mocno potrzebne.