Mysza i spółka. Już bez Myszy... Pożegnanie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 13, 2005 7:47

:ok: :ok: :ok: za zdrowkooo

Ada

 
Posty: 3248
Od: Wto lis 18, 2003 13:25
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Śro lip 13, 2005 8:51

Jana - nieustające kciuki za Myszeńkę :ok: Niech zdrówko szybciutko wraca :!:
Maraszek & Chester & Roman
... Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. ...

Romuś [*] Czesio [*]

Nasz wątek
Mrunie, które odeszły

Maraszek

 
Posty: 1034
Od: Sob lip 05, 2003 19:02
Lokalizacja: z jaskini Maraszka :D

Post » Śro lip 13, 2005 10:14

Mysza ożywiła się, zaczęła więcej jeść (albo zaskoczyła po kroplówce, albo preferuje zwykłą purinę, którą wczoraj kupiliśmy, albo jedno i drugie :wink: ), przychodzi na mizianie, jest jakby pogodniejsza. Owszem może to steryd, który wczoraj dostała, zobaczymy, bo krótkie działanie i wieczorem już nie będzie jej "napędzał". Teraz Myszon plażuje na słonecznym parapecie, myje się i wygina na wszystkie strony, jak to ona ma w zwyczaju. Kochana kocinka!

Blue - to nie moja :wink: lecznica, chociaż wczoraj będąc tam witałam się ze wszystkimi jak ze znajomymi, nie musiałam podawać swojego nazwiska ani imienia Myszy, pani chirurg jak mnie zobaczyła to zaproponowała kartę stałego klienta ewentualnie prywatną kozetkę, a Jagielski parsknął śmiechem kiedy przypomniałam wietrzenie jelit, a na Myszę mówił pieszczotliwie "dziewczynka z charakterem".

Oj pokrzyżowała nam "dziewczynka" plany wakacyjne, mieliśmy dziś wyjechać do rodziny TŻ-a, w przyszłym tygodniu nad morze... TŻ spędzi urlop w Warszawie. Nic to, byle Mysza zdrowiała.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 13, 2005 10:25

Jana pisze:Nic to, byle Mysza zdrowiała.


Ciesze sie z dobrych wiesci - i za to trzymam :ok:
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro lip 13, 2005 12:51

Myszy spuchła łapa, przednia, prawa. Nie miała tam nic wstrzykiwane ani robione. Ma ją ewidentnie grubszą niż lewą. Znowu się denerwuję (a TŻ opieprza za sianie paniki). Nie wiem czy czekać do piątku, czy już coś działać.... :( Łapa nie boli, albo Mysza nie daje znać.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 13, 2005 12:55

Oj...
Nie wiem...

Myszo! Ty se mysl, co chcesz, ale pamietaj
o Lozy... I o jej czlonkach!


Myszulcu, no wez sie w garsc, prosze... No!
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro lip 13, 2005 14:05

Oj Jana - nie czekac.
Taka opuchlizna nie jest normalna a Mysza jest w tej chwili bardzo chora.
Moze tez ktorys z podawanych lekow ma takie dzialanie uboczne? Jakies problemy z krazeniem?
Masz mozliwosci skonsultowac sie z wetem telefonicznie?
Jesli tak - to ja bym zadzwonila...

Blue

 
Posty: 23908
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lip 13, 2005 14:11

Przeciwzapalne niektore tak dzialaja... Diclofenac na przyklad....
Koniecznie skonsultuj z kims - najlepiej z tym, co ordynowal leki...
Qrcze...
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro lip 13, 2005 14:12

Dziś Jagielskiej nie ma, będę obserwować Myszę i ew. pojadę / zadzwonię jutro. Mam nadzieję, że to reakcja na jakiś lek, który dostała wczoraj, ew. na wlew podskórny (chociaż do dziś to nie powinno już być śladu). Mysza czuje się dobrze na pewno. No i łapę ma spuchniętą też na pewno, TŻ przyznał mi rację.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 13, 2005 14:20

Jeszcze jedno mi przyszlo do glowy - Jana, Mysza miala usuwane chyba wezly chlonne podczas tej operacji usuwania guza?
One nie byly przypadkiem w okolicach tej pachy po stronie opuchnietej obecnie lapki?

Qurcze, nie wiem jak z tym jest u kotow - ale u ludzi z usunietymi wezlami chlonnymi pod pacha czesto pojawiaja sie problemy wlasnie z obrzekami reki. Moze to tez i u Myszy w sprzyjajacych okolicznosciach sie ujawnilo? Upal, choroba, leki...
Tylko nie pamietam jak to u niej bylo z tymi wezlami - czy ma usuniete i z ktorej strony...

Blue

 
Posty: 23908
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lip 13, 2005 15:05

Blue, mojaś ty! :D Faktycznie, z prawej pachy wycięty węzeł chłonny, to pewnie dlatego łapka puchnie! Bo to jest podobnie jak u ludzi przecież! Ufff.... Aż sprawdziłam w papierach czy to na pewno z prawej strony :oops: Tak to jest jak człowiek zbyt się przejmuje, potrzeba chłodnego spojrzenia z zewnątrz :wink: A już wydzwaniałam do Jagielskiej na komórkę, ale nie odbiera.

Pomasujemy łapkę dziś i jutro, a w piątek jeszcze dopytam w lecznicy.

Dzięki Blue, uspokoiłam się trochę :D

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 13, 2005 15:12

Jesli to to jest przyczyna - to uniesienie lapki (najlepiej jakby Mysza lezala sobie na grzbiecie) i masowanie w dol, tak zeby plyn mogl sie z niej wydostac powinno pomoc.
I mam nadzieje ze trafilam :)

Blue

 
Posty: 23908
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lip 13, 2005 15:30

Dzielna ta Wasza Mysza bardzo, jak milo czytac ze sie ladnie ozywila, ze je, ze jest lepiej mimo ze znow zmartwienia z nia macie :)
Ona na przekor wszystkiemu bedzie jeszcze dluuugo zyc po prostu dlatego ze zyc chce- na pewno :ok:

A a propos lecznicy- jana jak to sie robi zeby Cie wszyscy lubili a nie patrzyli jak na natreta? :oops: My mamy wciaz nowe problemy, zaufanych i zaangazowanych lekarzy potrzebujemy ogromnie, a nawiazanie dobrych kontaktow jakos nam nie idzie...Nie wiem czy za niesmiale jestesmy :oops: czy za duzo pytan zadajemy...
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Śro lip 13, 2005 15:50

Nan, mnie też jak natręta traktują, ja mam zawsze mnóstwo pytań i teorii :wink: To są po prostu mili ludzie i nie dają po sobie poznać, że czasem mają już dość :wink: :wink: :wink: Kiedyś podczas rozmowy ze mną Jagielska odebrała telefon i cierpliwie odpowiadała na jakieś pytania, widziałam, że ją skręca. Jak skończyła rzuciłam hasło "widzę, że też ktoś dociekliwy", a usłyszałam odpowiedź "nie nie, ta pani jest jeszcze gorsza" po czym skonsternowanie, że się wymknęło :lol: Weci, do których teraz chodzę są bardzo skoncentrowani na jak najlepszym leczeniu zwierzęcia, naprawdę się przejmują. Najgorsza jest znieczulica i traktowanie zwierzęcia jak rzecz - z takim nastawieniem też się kiedyś zetknęłam :evil:

Mysza dała sobie pomasować łapkę, była cierpliwa i nawet zamruczała - chyba jej to przynosi ulgę.

Czas na zastrzyk.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 13, 2005 15:56

Nan - nie przejmuj sie - ja wczoraj tez chyba na natreta naczelnego wyszlam - i to bynajmniej nie dlatego ze jestem niesmiala ;)
Pewnie mielismy pecha, bo raczej tam nie jest tak na codzien, ale od chwili wejscia do gabinetu do naszego wyjscia z lecznicy minely ponad 2 godziny...
I to nie dlatego ze Skierka byla tak dlugo badana - bo poswiecono jej tak moze z 10 - 15 minut czasu.
Tylko ze pani doktor caly czas gdzies latala, przyjmowala kilku pacjentow na raz, zapomniala w przelocie powiedziec lekarzowi ktory robil zdjecie RTG ze Skierka ma zaburzone oddychanie i trzeba ustawic krotszy czas naswietlania kliszy, zdjecie trzeba bylo powtarzac i znowu czekac, potem zniknela na pol godziny gdy poszla po leki dla kotki (okazalo sie ze w tym czasie kolejnego pacjenta przyjmowala - caly czas tak bylo, kilka slow do nas, leciala gdzies i znikala na kilkanascie minut przyjmujac kogos kolejnego) - a ja myslalam ze tam zejde z moim wielkim brzuchem, wymeczona Skierka i coraz bardziej wkurzonym Damorkiem ;)
W zwiazku z czym lazilam i marudzilam - co ze zdjeciem kotki, czy moglaby nam wydac leki, kiedy dostaniemy recepte...
Chyba wyszlam na naczelnego marude, ale i tak uwazam ze bylam spokojna ;)

Powiedzcie mi ze takie traktowanie pacjenta jak nas wczoraj nie jest tam zasada - bo mysle ze lekarze sa ok jesli chodzi o fachowosc, ale szybko mnie tam znielubia jesli zawsze tak sie dzieje ;)

Blue

 
Posty: 23908
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954 i 51 gości