Krótka historia jaka się wydarzyła prawdziwie. Obrosła legendą powtarzana z ust do ust kolejnym narybkom. Może nie na temat świąt ale warta opowiedzenia
Wcale a wcale nie ubarwiona
Kiedyś tam w zakładach pracy była taka posada jak telefonistka. Siedziała sobie w osobnym pokoju i miała władzę nad połączeniami. U nas też taka pani była. Pani Ania. Drobna, szczyuplusia, niska, z blond tapirem. Pyskata mocno i nie lubiąca mężczyzn. Nasi panowie mięli duży respekt przed nią. Ta nielubość wypływała z jej bardzo ciężkich przeżyć z mężem. Niczego i nikogo się nie bała.
Kiedyś tam, jak "leciwi" pamiętają wielkimi wydarzeniami były pikniki i festyny związane z 1 maja, 22 lipca i ...Trybuną Ludu. Ten lubiłam najbardziej.

Nawet pokazy samolotowych akrobacji były !!!! Były tam i stragany pełne dóbr wszelakich nie dostępnych w zwykłym ,szarym świecie. Piwo, również towar deficytowy, lało się strumieniami. Niezwykle zacni artyści swoimi śpiewami pieścili uszy zachwyconych bytujących. łumy ludzi. Dosłownie tłumy.
To była któraś z tym imprez. Pani Ania wybrała się do naszego parku celem uczestnictwa w niej. Park wtedy był taki se. Środek jako tako ogarnięty. Obrzeża to chaszczory i krzaluny poprzecinane zdewastowanymi alejkami i wrakami ławek. Cudne miejsce na "ciche" balety. Doceniane mocno.
Elegancko ubrana, torebeczka, obcasiki, lakier na włosach... Bo to przecie święto było i trza było się pokazać. Większość wyglądała w te dni jakby na pierwszą komunię się wyszykowała. Odświętnie. Anka postanowiła, znudzona harmiderem baletów, na spacer pójść.

Na te dzikie pobocza. Gdy przechodziła obok gęstych krzaków, usłyszała okropne jęki. Nie bacząc na strach wlazła myśląc, że może ktoś pomocy potrzebuje. A tu... Zobaczyła parę leżącą na ziemi.

Goły tyłek faceta an górze, obciągniętą bieliznę... Pośladki spore więc i właściciel też był spory. Pod nim leżała kobietka. Była tą co dźwięki okrutne wydawała. Pomyślała nasza Anka, że to brutalny gwałt pewnie jest.

Wiele nie myśląc potuptała pędzikiem do nich i ... zaczęła facia torebusią po nagim zadzie okładać.

By wzmocnić efekt dołożyła i kopniaki stopkami drobnymi odzianymi w szpileczki. Darła się też niewybrednie. A bogactwo słownicze miała szerokie

. Kopy i razy mocne były i odwróciły uwagę Poślada. Zaprzestał swych czynności i sturlał się z "ukochanej" zaskoczony atakiem. Ponoć widać było więcej niż to i owo. Co Ania ponoć głośno oceniła
nie ma czym się chwalić. Ale ... Ania raptem zajarzyła, że może to jednak nie gwałt jest

Moze upojeni śpiewami i piwem poszła para rozkoszy zaznać. Bo ich tak przypiliło. Do domu daleko ale w zasięgu ciał były intymnie osłonięte krzewami małe polany.Ze są tak "zakochani" ,ze goła ziemia i niewygody nie są im straszne. A ona im tak brutalnie przerwała.

Zawstydziła się

Zaprzestała machania sakwą i zatrzymała rozhuśtane trzewiki . Zaczęła ich przepraszać. Tłumaczyć się. Kajać. Próbować podnosić panią z ziemi. Strzepywać piach i gałązki. Ciuch podawać. Gadać by się nie przejmowali i robili swoje ...Ona już idzie i nie będzie zawadzać.
Leżąca na ziemi kobieta zaczęła się rozdygotana ogarniać i ... strasznie dziękować za ratunek. Tłumaczyć, że ona została w te knieje siłą zgarnięta i przymuszona do okrutnych rzeczy. Że jakie to szczęście, że ktoś j usłyszał jej pomógł. Ance kajanie momentalnie przeszło. Podwójnie trafił ją piorun gniewu. Znowu użyła swych narzędzi morderczych. Torebeczka raz za razem biła okrutnika.

Obcasiki kuły dotkliwie. A nie wybredne słowa "raniły" duszę niedoszłego gwałciciela. Krzyk ponoć niósł się po całej okolicy i ściągnął milicję. Co na takich imprezach licznie bytowała. To oni zajęli się dalszym ciągiem sprawy. Siłą odciągając obrończynię od "biedaka" niewątpliwie uratowali mu życie.
