Dziękuje Wszystkim za dobre słowo Spróbuję raz czy dwa tym octeniseptem, na pewno nie zrobię nic spirytusem, bo będzie ją szczypało po skórze. To i tak jest teoria bo w praktyce jak już złapię wystarczająco duży fałd skóry to szybko wbijam igłę i nie patrzę czy akurat to miejsce jest zdezynfekowane, więc spoko, małe szanse żeby było pięknie dezynfekowane i na pewno nie spirytusem. Z tą nieregularnością rozumiem, pewnie zderzę się ze ścianą nie jeden raz, lekiem który (moim zdaniem) musi dostawać w tej samej dawce codziennie jest steryd, chodzi o utrzymanie jego ciągłości. Mniej "obowiązkowe" moim zdaniem są probiotyk, hepatoforce, osłonowy na żołądek, czy ten zastrzyk Wczoraj zastrzyk był w lecznicy, w domu udało się resztę podać. Dziś rano osłonowy na żołądek już podany. Te "najgorsze" i "najważniejsze" = steryd i zastrzyk będę robiła popołudniu. Dziś rano qpka taka na 3, a ze dostaje probiotyk i osłonowy na jelita to jest ok. Apetyt przeciętny, nie ma szału, ale źle też nie jest. Wolałaby zjeść zakazane saszetki a dostaje zdrowe w nocy wymlaskała całą miseczkę chrupek - i/d Miau, miaupozdrawiam, duża mówi że sfotofrafuje mój goły brzuszek i tu umieści głupia duża Zunia
Uff, to w zasadzie nie jest źle! Też myślę, że najważniejszy steryd, nie wiem, czy w ogóle nie dawałabym zastrzyku przeciwwymiotnego co drugi dzień - kiedy Zazulka ostatnio wymiotowała? (Sorry, ja mam tendencje do modyfikowania zaleceń lekarzy i wetów co do dawek ). A goły brzuś jest śliczny, Zuniu, możesz pokazać
Miau, zrobiłam qpkę na 5 Duża zrobiła mi sprawnie zastrzyka, nawet nie miauknęłam (weszłam tylko na chwilkę do transporterka a ta menda mnie zamknęła w nim i dała kłuja) Duza ponapisywała sobie na kartkach tekst 'umiem robić zastrzyki kotu!" i...porozwieszała w różnych widocznych miejscach domu dziwna ta duża jeszcze chce ponapisywać "lubię robić zastrzyki kotom" i też porozwieszać Chyba będę się musiała stąd ewakuować..... Zazulka
Anna2016 pisze:Miau, zrobiłam qpkę na 5 Duża zrobiła mi sprawnie zastrzyka, nawet nie miauknęłam (weszłam tylko na chwilkę do transporterka a ta menda mnie zamknęła w nim i dała kłuja) Duza ponapisywała sobie na kartkach tekst 'umiem robić zastrzyki kotu!" i...porozwieszała w różnych widocznych miejscach domu dziwna ta duża jeszcze chce ponapisywać "lubię robić zastrzyki kotom" i też porozwieszać Chyba będę się musiała stąd ewakuować..... Zazulka
Aniu,jesteś super pielęgniarką Zuniu, życzę samych qpek na 5
Oj Zazulko, chyba masz rację. Umiem robić - to jeszcze nic groźnego, nawet dobrze, że Duża UMIE. Ale jak LUBI, to może będzie chciała robić ciągle, dla przyjemności? Jakby coś, to daj znać, będziemy Cię ratować!!! A kupek na 5 prosimy się trzymać na stałe! Sabcia
KĄCIK MUZYCZNY Chciałam Wam dziś przypomnieć kilka nagrań duetu fortepianowego Marek i Wacek. Marek Tomaszewski (1943) i Wacław Kisielewski (1943-1986) poznali się, gdy mieli po 18 lat; obaj studiowali w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, którą ukończyli w 1966 r, w klasie profesora Zbigniewa Drzewieckiego. Już w 1963 r. zaczęli koncertować w Polskim Radiu, potem grali pierwsze koncerty w Polsce. W 1968 r., wraz z ówczesną partnerką Wacława, tancerką Krystyną Mazurówną, wyjechali do Paryża, gdzie stopniowo zaczęli zdobywać znaczną popularność. W 1970 r. nagrywali właśnie kolędy w Radiu Wolna Europa, kiedy dotarła do nich wiadomość o masakrze stoczniowców w Gdańsku. Marek od połowy lat 70 osiadł na stałe we Francji. Wacław (syn znanego literata i kompozytora Stefana Kisielewskiego - Kisiela) nie wyjechał z kraju, ale krążył po Europie w związku z koncertowymi trasami duetu. Tournée po NRD na początku lat 80. skończyło się wydaleniem stamtąd obu muzyków z powodu noszenia znaczków „Solidarności” w klapie. W 1986 r. samochód, prowadzony nieostrożnie przez chcącego się popisać nowym autem znajomego Wacława, przewrócił się na zakręcie przy prędkości około 120 km/h i koziołkował. Kisielewski przeżył wypadek, ale w wyniku ciężkich obrażeń zmarł w szpitalu w Wyszkowie. Duet przestał istnieć. Marek Tomaszewski, po początkowych próbach stworzenia zespołu z Michelem Prezmanem („Marek & Michel”) ograniczył występy publiczne. Obecnie mieszka pod Paryżem. Zajmuje się głównie nauczaniem gry na fortepianie w swojej szkole improwizacji i jazzu. W lipcu tego roku wziął udział, obok Janusza Olejniczaka w zorganizowanym w Wyszkowie w 35 rocznicę śmierci Wacława Kisielewskiego wydarzeniu pod nazwą Vacek Festiwal - Dni Muzyki Dobrej. Marek i Wacek grali na koncertach różne utwory, klasyczne, popularne, a także własne kompozycje. Ja jednak chciałabym się skupić - zgodnie z charakterem Kącika, na przebojach muzyki poważnej, które duet wykonywał w specyficznej, współczesnej aranżacji. Zacznijmy od nagrania live z San Remo 1983. Usłyszymy uwerturę do Cyrulika Sewilskiego Rossiniego i polkę Tritsch Tratsch Johanna Straussa. Niestety, trzeba przejść na YT, ale warto popatrzeć, jak panowie prezentowali się przy fortepianie!
A teraz posłuchajmy słynnego Łabędzia z Karnawału zwierząt Camille Saint-Saënsa.
Oczywiście w moim wyborze nie może zabraknąć Chopina - zobaczmy, jak Marek i Wacek zinterpretowali jego Preludium As-dur op. 28 nr 17
W zrealizowanym specjalnie dla naszego duetu filmie Tandem Marek i Wacek wykonali między innymi Allegretto z Sonaty fortepianowej d-moll op. 31 Beethovena.
Na koniec - specjalnie dla tęskniącej do wiosny czitki - Przybywaj piękna wiosno Mozarta
jolabuk5 pisze:Oj Zazulko, chyba masz rację. Umiem robić - to jeszcze nic groźnego, nawet dobrze, że Duża UMIE. Ale jak LUBI, to może będzie chciała robić ciągle, dla przyjemności? Jakby coś, to daj znać, będziemy Cię ratować!!!
Bardzo milo czytac takie wiesci od Zuni. Na wszelki wypadek jescze sie tak na calego nie ciesze. Mysle, ze to duza ulga, ze macie w koncu plan leczenia i to super, ze nawet po tak stresujacym dniu w lecznicy piekna qpka dzisiaj
Ja sie narazilam dzis Szarlotkowi a wczoraj Paul'owi (jeden z "wolnozyjacych") i teraz pierwszy sie mnie boi a drugi mnie unika:-( Szarlotka zauwazylam jak gonil Cindy i skarcilam go pryskajac woda z wiaderka, ktora akurat nioslam by podlac rosline. A Paul'iego zniechecilam do siebie chyba, bo kope z igliwia oraz krzaki, w ktorych zazwyczaj siedzi on i ten czarno-bialy oproszylam ziemia okrzemkowa. Ziemia okrzemkowa to naturalny sposob na pozbycie sie kleszczy. Po tym Paul sie chyba do mnie zrazil Cindy przychodzi teraz grzecznie i spi cala noc na werandzie. Natomiast tym razem od 2 dni nie pokazuje sie Zoe. A czy Twoj kocurek Jolu przychodzi? Ostatnio go nie bylo kilka dni i zapomnialam spytac, czy przyszedl w koncu?
Tak, kocurek zwykle przychodzi, choć bywa, ze niema go 2-3 dni. Ale nie mieszka w mojej piwnicy, ani w węźle cieplnym, przeniósł się gdzieś na drugą stronę ulicy. Chyba go ktoś wystraszył. u nas wymieniali instalację elektryczną, teraz będzie malowanie klatki, ciągle się kręcą obcy, musiał go ktoś postraszyć i teraz się boi. Trzymam kciuki za Zoe, żeby przyszła! i żeby kocurki się odobraziły
Jolu, dziękuję bardzo za dedykację wiosenną, tak, tak, od razu lepiej! Tomaszewski i Kisielewski, pamiętam ich, jak grali to tylko mgła z rąk na klawiaturze widoczna była . Pracowałam kilka lat w Filharmonii Wrocławskiej, tam muzycy z orkiestry jednym głosem mówili, że oni to w ogóle nie potrafią grać . Cieszę się, że Zunia lepiej, bardzo mi się te karteczki rozwieszane podobają, to działa? I jeszcze pytanko czy ten probiotyk konieczny? Absolutnie nie chcę mieszać w koncepcji nowej wetki, ale wśród weterynarzy, nawet jednej kliniki i to dużej koło mnie, zdania są podzielone na temat podawania probiotyku przy zaburzeniach jelitowych. Ja miałam bardzo złe doświadczenia. To było dorzucanie bakterii do przewodu pokarmowego, w którym są bakterie. Najgorsze z fortiflorą, był dramat jelitowy...
czitka pisze:I jeszcze pytanko czy ten probiotyk konieczny? Absolutnie nie chcę mieszać w koncepcji nowej wetki, ale
I co ja mam teraz zrobić? Zastrzyku nie dawać. Probiotyku nie dawać. Nie dezynfekować futerka. Kolejny zły weterynarz tu juz nie ma weterynarza do którego można iść. Juz nie ufam tej nowej wetce. Beznadziejna. I co ja mam teraz zrobić?
czitka pisze:I jeszcze pytanko czy ten probiotyk konieczny? Absolutnie nie chcę mieszać w koncepcji nowej wetki, ale
I co ja mam teraz zrobić? Zastrzyku nie dawać. Probiotyku nie dawać. Nie dezynfekować futerka. Kolejny zły weterynarz tu juz nie ma weterynarza do którego można iść. Juz nie ufam tej nowej wetce. Beznadziejna. I co ja mam teraz zrobić?
Aniu, przede wszystkim nie wpadaj w panikę. To nie jest zła wetka, proszę nie myśl tak. Może spróbuj skonsultować telefonicznie (?), mailowo (?) wątpliwości, poproś o wytłumaczenie, skąd się biorą różnice w poglądach. Jestem pewna, że pani dokładnie Ci to wyjaśni. Wyśpij się, jutro inaczej spojrzysz na sprawę.
Na pewno trzeba samemu obserwowac jak kicia sie czuje i ufac swojej intuicji, bo znasz Zunie najlepiej. Mysle, ze nie ma absolutnie ku temu powodow aby nie ufac i myslec, ze wetka jest beznadziejna. Obserwuje ogromne roznice w pogladach na leczenie miedzy weterynarzami. Ostatnio mam sieczke juz z mozgu, bo czytalam o naturalnych sposobach odstraszania kleszczow i tak - czesc weterynarzy poleca dostepne dla kotow obroze np. z olejkami eterycznymi z miety, lawendy, z olejem cedrowym - inni twierdza, ze sa to substancje toksyczne i absolutnie nie wolno podawac kotom. Podobnie ma sie rzecz z czosnkiem w jedzeniu! Jedni zalecaja dodawanie aby uchronic od kleszczy i pchel, inni kategorycznie zabraniaja. Podobnie tez sa diametralnie rozne podejscia do probiotykow w dolegliwosciach gastrycznych, np jeda szkola (i to chyba wiekszosc) przy biegunce zaleca jako pierwszy srodek podawanie probiotykow. Mojemu mezowi pomagaja probiotyki na takie dolegliwosci, ale sa pewno jednostki, u ktorych one moga stan pogorszyc? Obserwuj Zunie, w razie czego konsultuj z wetka. Mysle, ze ona dobrala leczenie najlepiej jak mogla. A przypomnialam sobie, ze czasem czulam alkohol od Bobiego i Mii po odebraniu ich po badaniach z lecznicy. Moze to byl jakis o mniejszym stezeniu, ktory nie poparzyl bo nie mieli zadnych problemow? Nie znam sie, trudno mi powiedziec. Z mojego doswiaczenia wynika, iz nie ma sie co slepo trzymac zalecen w razie gdyby sie zaobserwowalo, ze leczenie pogarsza stan, ale Zunia czuje sie przeciez troszke lepiej wiec skad te nerwy? edit przeparafrazowalam, bo wyrazilam sie niejasno.