madrugada pisze:jolabuk5 pisze:Nie, Aniu, to nie chłoniak. Po prostu ciągle nie ma dobranej właściwej terapii akurat pasującej do Zuni. Tak czasem bywa. A co z tą korą wiązu, może to by dobrze zadziałało? Ania, która to propaguje, też miała koty, którym NIC nie pomagało.
Wiesz, ja mam bardzo silną chorobę lokomocyjną. Ale w dzieciństwie to był koszmar - wystarczyło wsiąść na 1 przystanek do tramwaju, albo do kolejki elektrycznej (miałam taką okazję w trójmieście, gdzie jeździliśmy na wakacje) - i już mi było niedobrze. Wtedy nie było dużo leków, właściwie tylko aviomarin, ale mnie nie pomagał. Lekarze bezradnie rozkładali ręce. Wreszcie mama zaprowadziła mnie do takiego homeopaty/zielarza i on mi dał jakieś kropelki... I po nich... udawało mi się przejechać jeden przystanek. Potem dwa. Stopniowo (ale to były kolejne lata) mogłam przejechać np. z Sopotu do Gdyni. Powoli odkryłam ze jest coś takiego jak niedostępny w Polsce (nie zarejestrowany) kwells. Przekonałam się też, jak bardzo pomaga stanięcie w oknie (zwłaszcza tam, gdzie silnie wieje) w pociągu. Że ważne są oczy i najlepiej mieć ciemne okulary. Że najlepiej być na czczo (całe lata jeździłam do pracy bez śniadania, jadłam dopiero na miejscu).No i jakoś funkcjonowałam, ale przełomem były te kropelki od zielarza, po których mogłam przejechać jeden przystanek kolejką elektryczną. Może Zuni też potrzebny jest jakiś lek, który spowoduje przełom? Spróbuj tę korę wiązu, może akurat pomoże? Jak chcesz, to spytaj wetkę (bo wiem, ze nie lubisz nic dawać na własną rękę), chociaż sama widzisz, że ona też działa metodą prób i błędów. Kora działa ściągająco na jelita, a krople są chyba łatwe do podania, łatwiejsze niż smecta lub węgiel. Pisałaś, że zmniejsza wchłanianie z jelit - ale biegunka chyba jeszcze bardziej zmniejsza, a do tego odwadnia...
Dawno nie było żadnej piosenki. Może dziś - Perhaps Love?
Jolu, przebiegłam kurcgalopem przez muzyczne kawałki, chyba zaczynam kochać Placido Domingo![]()
![]()
Poproszę więcej.
Proszę uprzejmie! Może to?