A jesteście (tzn. sam syn) w stanie zaobserwować że choroba nie wraca po ustaniu działania sterydu?
Można podać drugi zastrzyk dlugodziałający i koniec, obserwując czy nie ma śladów nawrotu, jednak przy zmianach autoagresywnych lepiej jest stopniowo schodzić i obserwować. Ale opcja z zakończeniem leczenia wraz z ustaniem działania zastrzyku też jest jedną z tych do wyboru - tym bardziej że to pierwszy rzut choroby i nastąpił po wprowadzeniu nowej karmy.
Syn zauważy że coś się dzieje? Choroba za pierwszym razem ruszyła z przytupem, skoro całe wargi były zajęte, z kilkoma miejscami z owrzodzeniem, plus silna bolesność, ze samopoczucie.
Po stłumieniu sterydem - szczególnie jeśli była to reakcja na jakiś alergen (niekoniecznie pokarmowy) a ten nadal jest w środowisku - może gwałtownie nawrócić.
Teraz przez jakiś czas trzeba być czujnym i nie czekać na widoczne objawy tylko te wargi kontrolować.
Jeśli Twój syn jest w stanie zauważyć objawy nawrotu - można sobie darować wizytę kontrolną, jeśli i wetka się z tym zgadza.
Ogólny stan kotki jest ok, wyniki krwi spoko - nie dzieje się nic co jątrzy. Sód za wysoki, zwróciłabym uwagę na dietę, kotka nie dostaje karmy "dla kastratów"? One czasem są dosalane by zwiększyć spożycie wody, co jest kontrowersyjnym zabiegiem.
Ale poza tym jest ok.
Całkiem możliwe że to była reakcja alergiczna na karmę - dałabym jej już szlaban zupełny, bo reakcja była silna, kolejna może być silniejsza - tym bardziej że kotka coś tam charkotała, mogło zająć też okolice gardła.
Ale teraz - albo po ustaniu działania zastrzyku pokażecie kotkę wetowi - by upewnił się czy nic nie nawraca i można zakończyć leczenie, albo zmotywujesz syna do dużej uważności i czujności, w razie pogorszenia apetytu, opuchlizny warg, powrotu odgłosów charkotania, zauważenia np. pocierania pyszczka łapką ślinienia sie, dziwnego zapachu z pyszczka, kaszlu - od razu ma uderzyć do weta, a nie udawać że nic się nie dzieje żeby Ciebie nie martwic bo samo przejdzie

Nie wiem jaki macie dostęp do weta w wolne dni, ale biorąc pod uwagę to co się działo - pogadałabym z Wasza wetką o danie Wam do domu czegoś "na wszelki wypadek" - najlepszy byłby steryd w iniekcji - jesli Twój syn da radę go podać, bo działa najszybciej. Ale może być też w tabletkach. Przed nami trudne dni - dużo wolnych. Jeśli macie klinikę całodobową to ok. Tylko miejcie pod ręką opis wizyty od Waszej wetki i wyniki. Jeśli nie macie - to pomarudzilabym wetce o czymś co można podać samemu gdyby w noc wigilijną np. coś się zaczęlo dziać.
Bez paniki

To takie zabezpieczenie na wszelki, wszelki
