» Pt sie 27, 2021 12:48
Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- sterylizacja,od
kotki ok chyba 2, 3 miesiące, nie mam obecnie do nich dostepu, wczoraj dopiero je zobaczyłam, bo byłam przekonana, że sasiad zabił. Klatka jakaś mała, nie wiem, czy ona do niej wejdzie,Kocica do mnie przychodzi jeść, młodych nie przyprowadza, one gdzieś nad brzegim potoczka mieszkają, nawet nie ma jak tej klatki postawić, a na dodatek to przy samej jezdni, łaka sasiada, który jest chory psychicznie, nie wiem, czy jak bym tam poszła z klatka, to czy nie oberwałabym czymś. jak szłam z jedzeniem to szybko kładłam, czekałam przy drodze, miske brałam i w nogi. Kotke chce przetrzymac u weta, bo przez 3 dni wolałabym, żeby była u nich w razie komplikacji. Za bardzo nie mam gdzie jej w klatce umieścić, bo do blaszaka nie zmieści mi sie na szerokość, dzisiaj mierzyłam. Mam tam dużo rzeczy, które przyniosłam z gospodarczego , jak szykowałam miejscówkę moim bezdomniaczkom dwóm, które sobie tam już mieszkają. Do domu na pewno nie wezmę, bo raz wspólmieszkancy nie zgadzają się, dwa rezydentka nie toleruje, a ona chorowita, wole jej ne stresowac.mam jeszcze taka spiżarnię ale akurat jest remont, który ciągnie się w nieskończoność, podłoga skuta, czekam aż wylewki zrobią. Więc jestem w kropce. Za sterylizację zapłaci fundacja, to myślę, że za pobyt też. ja obecnie bez pracy, więc przy kosztach moich, które sie pochorowały i nie wiadomo, czy dojdą do siebie, pisałam o nich w innym watku, nie stac mnie na sterylizację. Teraz karmię ja bardzo dobrą karmą bez dokładania badziewnej, ale tylko dlatego, że moje nie maja apetytu. gotuję rosołki, żeby kocica jakoś te młode odchowała i sama była w miare dobrej kondycji.czasem myślę, że najlepiej mieć wszystko w du...ie, jak wszyscy inni w mojej miejscowości, bo sama sobie problemy stwarzam. to tak na marginesie sobie ponarzekałam trochę,bo nawet u mnie nie mam z kim na ten temat pogadać, wszyscy się śmieją, że pomagam tym kotom.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.