Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MB&Ofelia pisze:Sabcia. Wiesz ty co? Moja Duża była w lesie na jagótkach i lataczach, jagótki były ale lataczów nie było, ale widziała mysię. I ona tej mysi dla mię nie złapnęła!![]()
Książniczka Ofelja oburzona
Anna2016 pisze:Zaparkowalam autko pod blokiem. Za pół godziny miałam łapać Zuzię do weta. Od rana jestem chora że strachu. Siedzę w samochodzie pod domem nagle trzask! -- inny samochód wjechał mi w tył ktos nie zaciągnął hamulca i puste auto wyjechało mi w tył mojego. Tak się teraz trzęsę że zjadłam garść tabletek na uspokojenie. Zrobiłam fotki i uciekłam czym prędzej nie mam siły. Pojadę taksówką bo nie jestem nawet w stanie patrzeć ile i jakie szkody mam do naprawy. Tym bardziej że zablokował mnie od tylu i nie mam jak wyjechać. Nie chce mieć kompletnie nic do czynienia ze sprawcą bo nie dam rady psychicznie. Juz odzywa się u mnie choroba Meniera od wczoraj...Czyż życie nie jest do D...?
Anna2016 pisze:Dziękuję![]()
Zadziałał tak zwany mózg gadzi: w sytuacji zagrożenia walka lub ucieczka, wybrałam ucieczkę bo nie miałam siły na walkęale wcześniej sfotografowałam komórką sytuację.
Pojechałyśmy taksówką, Zunia dostała antybiotyk i mirtor - na apetyt. I zaczęło się - pomiaukiwanie, potem miauczenie niezależnie do mnie czy w powietrze. Nie mogłam się dodzwonić to musiałam się przemóc i odpalić auto, żeby pojechać zapytać co mam robić. Tamtego samochodu już nie było, pojechałam. Na zewnątrz tylko lekko zarysowany zderzak (plastikowy) widać na nim trochę lakieru tamtego samochodu, ale niewiele. Czy w samochodzie wszystko ok, to ja nie wiem, jechałam, dojechałam. Na zdjęciach widać że w tamtym chyba większe straty - wgnieciona część przedniej blachy, niewiele ale widać wyraźnie na zdjęciu.
Jak wróciłam z lecznicy (sama) już było zwymiotowane i przy mnie płynna qp w kuwecie. No to Zuzię do transportera i drugi raz - tym razem moim autkiem - do lecznicy. Dostała p.wymioty, kroplówkę z różnymi odżywkami na jelita. Szok, nigdy w życiu nie słyszałam takiego jej miauczenia, jakby ją w środku nie wiem co bolało. Po powrocie spokojniejsza, i straaasznie głodna (mirtor) zjadła wszystkie chrupki z miski i więcej suchego nie dałam bo ciężko strawne (tak myślałam)(, dawałam jej mokre. zaczęłam rozróżniać i rozumieć jej miauczenie - większość oznaczała ze chce jeść. Inne miauknięcia bez mojej obecności, nie w kuchni - tych nie rozumiem. Nie mamy pojęcia co się stało, Pani wet też się przejęła, jak z Zunią wróciłam. Obiektywnie wszystko było prawidłowo, ale coś w kocie nie tak się zadziało. Teraz nałożyłam jej obróżkę uspokajającą, siedzi tu blisko na drapaku, cicho siedzi.... o, zwinęła się w rogalik...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości