Zuzia - kotka nieduża.... Zuziu, powodzenia w nowym domku :)

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pt mar 19, 2021 8:59 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Sierra pisze:I będzie dodatkowa kasa na weterynarza :lol:

to miałam na myśli :D
Obrazek

andorka

 
Posty: 13854
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Pt mar 19, 2021 10:48 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Sierra pisze:I będzie dodatkowa kasa na weterynarza :lol:


I to jest myśl!!! :piwa:
Ponad tysiąc zł poszedł w 3 dni. No ale czego się nie robi dla kochanych kotecków, prawda? ;)
Jednak pomysł z horrorem weterynaryjnym przedni :)

Sówka wróciła z usg.
Nie ma tego złego - znaleźliśmy przypadkiem fajną miejscówkę diagnostyczną ;)
W dodatku z personelem na jakichś dopalaczach poprawiających nastrój, bo wszyscy są tacy mili i uśmiechnięci, pełni wsparcia i zrozumienia że aż człowiekowi dziwnie ;)
Żartuję oczywiście - w tym całym horrorze to było ogromnym wsparciem.
Uwaga reklama ;)
Polecam https://www.facebook.com/saskavet/

Wygląda na to że Sówka nam się prawie przekręciła z powodu... wrodzonej wady pęcherzyka żółciowego. Jest malutki :roll:
Pokaż kotku co masz w środku :roll: No to pokazała.
Dawał radę tyle czasu ale coś spowodowało podrażnienie żołądka i dwunastnicy, możliwe że proces jakiś toczył się tam po cichu od dawna bezobjawowo (mógł być spowodowany nieprawidłowym wypływem żółci) i miniaturowy pęcherzyk żółciowy Sówki zupełnie się zatkał, dodatkowo momentalnie obrzękł i już w ogóle żółć nie miała wypływu.
Biedna prawie umarła z bólu z powodu kolki żółciowej/wątrobowej :(

Na szczęście wszystko poukładało się tak że od razu trafiła do weta który podał także sterydy i leki przeciwzapalne a ona przespała najgorszy czas pod tlenem - i pęcherzyk się udrożnił.

Teraz niech nasza wetka myśli co z tym dalej - usunięcie pęcherzyka u kota nie jest tak bezkarne jak u ludzi - ale na tą chwilę wątroba wygląda o wiele lepiej niż przedwczoraj, przewody żółciowe drożne, pęcherzyk miniaturowy (i większy nie będzie chyba że znowu się zatka, oby nie) i jeszcze obrzęknięty ale już drożny.

Ufff :)

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt mar 19, 2021 11:51 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76615
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt mar 19, 2021 11:55 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Super, że tak szybko właściwa diagnoza padła. Teraz już z górki.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15412
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt mar 19, 2021 12:09 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

mziel52 pisze:Super, że tak szybko właściwa diagnoza padła. Teraz już z górki.


Z tym z górki to zobaczymy, ja mam traumę po środzie i tempie rozwoju objawów :(
A to jest coś co może nawracać. Ona nadal ma malutki, nieprawidłowo zbudowany pęcherzyk żółciowy i stan zapalny wokoło. Jak ją cupnie gdy nas w domu nie będzie... Zimno mi na samą myśl.

Czuję dużą ulgę że to nie nowotwór, że serce zdrowe, że to nie inna paskuda. :201494
Ale teraz cała nadzieja w naszej wetce, że tak ogarnie sprawę by to się więcej nie powtórzyło.

Ogólnie najważniejsze że wiemy co to było, co może się dziać, a najnaj ważniejsze że Sówka żyje :)
Napędziła nam stracha że hej!

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt mar 19, 2021 12:17 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Blue, to jest i niesamowite i szczęśliwe dla kotów jednocześnie, że na Ciebie/Was jednych trafiają koty z takimi niecodziennymi przypadkami zdrowotnymi. 2 adisonki, Mała ( Czarna? merda mi sie ) z tą niedokrwitością dziwną, teraz Sówka z pęcherzykiem za małym od dawna, Zuzia, która z kotki umierającej z ranami z sączącą się ropą z FELV plus nagle w ciągu tygodnia robi się zdrowym kotem z idealną skórą...
naprawdę az wierzyć się nie chce :)
I jednak super sprawa, że trafiają na Ciebie, bo ani nie wiadomo, czy ktoś inny tak szybko wyłapałby objawy, tak szczegółowo je wyłapał i tak dobrze reagował :)
Zdrowia wszystkim Dużym i małym :)
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pt mar 19, 2021 12:29 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Skoro Sówka dotąd nie zdradzała niczym swojej anomalii woreczkowej, to jest szansa, że po kryzysie i na ostrożnej diecie wróci na dłużej do normy. Taką mam nadzieję.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15412
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt mar 19, 2021 12:41 Re: Zuzia - kotka nieduża i... oby tak dalej :)

Blue pisze:
haaszek pisze:Blue, a miałaś jakiegoś "normalnego" kota? Powinna zmienić nick na "Blue Od Dziwnych Przypadków".
Nieustające kciuki!!!


Nasza Sowa też jest normalna, miała nicienie płucne które póki co są rzadkością u kotów, ale raz dwa się z nimi załatwiliśmy :) Grunt to była właściwa diagnoza a ta na szczęście szybko padła.
Nie do końca mogę powiedzieć o jej intelekcie ze jest zwyczajny :twisted: - ale ogólnie jest normalnym kotem :)


:201469 :201469 :201469

Kciuki!
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2979
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Pt mar 19, 2021 13:34 Re: Zuzia - kotka nieduża i... oby tak dalej :)

haaszek pisze:
:201469 :201469 :201469



No toż napisałam dopiero co że ja już nigdy więcej nie powiem że któryś z naszych kotów jest normalny i żywotny :twisted:
Mam same cudaki, chorowite, kolekcjonuję je z zapałem :piwa:

Przy okazji Sowa przebadana na prawo i lewo czy już nie ma nicieni płucnych - nie ma ;)

Może komuś przyda się taka wiedza (oby nie była potrzebna) więc wkleję dwa zdjęcia z wczoraj, gdy już czuła się lepiej i wróciła do domu, przetrwała noc która była ciężka. Nie wiem z czym to jest związane, ale było charakterystyczne, może jest powiązane z niedrożnością pęcherzyka żółciowego u kotów?

Obrazek

W takiej pozycji Sówka spędziła noc.
Nie była w stanie opuścić głowy, a gdy próbowała to robić to ją wykręcało w taki sposób.

Obrazek

Na tym zdjęciu jest moment gdy poczuła się już lepiej. Wiem że tego nie widać, ale nagle jakby coś puściło. Od razu rozciągnęła się na boku z westchnieniem ulgi - ale też jej tak wykręcało jeszcze chwilę głowę. Potem przeszło i już tego objawu nie ma.

Na tą chwilę - choć na opioidzie więc trzeba brać na to poprawkę, czuje się bardzo dobrze, sił ma za dwoje ;)
Chyba ma za złe że jest tak wygolona z obu stron i pod pachami, ale co ja jej na to poradzę :201461
Ma tak niesamowicie gęste futro że nie dało się zrobić bez golenia usg płuc ani echa serca. Dzisiejsze usg jakoś poszło ale żelu lekarka zużyła jak na 3 koty ;)

Za chwilę jedziemy do naszej Pani Doktor.
Niech kombinuje :201494

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt mar 19, 2021 13:45 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Doczytałam o Sówce 8O 8O 8O :strach:
Mocne kciuki dla koteńki! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
i :201461
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt mar 19, 2021 16:29 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

maczkowa pisze:Blue, to jest i niesamowite i szczęśliwe dla kotów jednocześnie, że na Ciebie/Was jednych trafiają koty z takimi niecodziennymi przypadkami zdrowotnymi. 2 adisonki, Mała ( Czarna? merda mi sie ) z tą niedokrwitością dziwną, teraz Sówka z pęcherzykiem za małym od dawna, Zuzia, która z kotki umierającej z ranami z sączącą się ropą z FELV plus nagle w ciągu tygodnia robi się zdrowym kotem z idealną skórą...
naprawdę az wierzyć się nie chce :)
I jednak super sprawa, że trafiają na Ciebie, bo ani nie wiadomo, czy ktoś inny tak szybko wyłapałby objawy, tak szczegółowo je wyłapał i tak dobrze reagował :)
Zdrowia wszystkim Dużym i małym :)


Akurat Sówka to miała szczęście że tramwaj szybko jechał i pani odwołała wizytę i że byliśmy w domu gdy ją złapało. Mój udział w jej ratowaniu był niewielki. Bez tych zbiegów okoliczności nic bym nie zdziałała. Tyle że rzutem na taśmę w panice wybrałam lecznicę w której nigdy nie byłam a która przypadkiem miała wszystko co trzeba do uratowania umierającego kota.
Za to dzisiejsze USG wygląda tak, skóra przestaje być pomarańczowa czyli bilirubina jak skoczyła tak spada, wynik usg o wiele lepszy niż pierwszy, Sowa biega, ma apetyt (spory w tym udział opioidów ale nie narzekam ;)), mamy zapas leków, pani doktor zadowolona ze stanu, no zobaczymy. Źle to nie wygląda. Sówka dostanie lek rozrzedzający żółć i ma dostawać jeść po trochę ale częściej by stymulować pęcherzyk do częstszego opróżniania w cyklach prowokowanych jedzeniem. I zobaczymy jak to wpłynie na jej pęcherzyk i przyległości, bo tam sporo stanu zapalnego wkoło, tylko nie wiadomo co z czego wynikało (jesli żółć wypływa stale a nie porcjami które mieszają się z jedzeniem, jest to bardzo drażniące dla układu pokarmowego). Trzustka też chora, ale ona ma wspólne ujście z pęcherzykiem. No zobaczymy. Oby się nie zatykał więcej :201494 . Resztę ogarniemy. Na wszelki wypadek mam leki dla Sówki, gdyby co kiedyś żeby jej od razu podać.

A żeby nie było że kity wciskam z Zuzią której jest o wątek i ją" cudownie" uleczam to wklejam fotkę z jej książeczki, to dla mnie też cud, ten wynik negatywny po wcześniejszym dodatnim, nacieszyć się nim nie mogę :)
Po cichu liczę również na cudowne uleczenie nereczek na przyszłotygodniowym usg ;)

A ja zaczynam pisać horror weterynaryjny, by mieć czym zapłacić za te przyjemności :twisted:

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt mar 19, 2021 16:56 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Uffff, ale się u was działo!
Kciuki za wszystkie kotki :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 71004
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 19, 2021 19:44 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Właśnie doczytałam. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło.
Blue, naprawdę zacznij pisać ten horror... Wzięcie murowane.
Kciuki trzymam nieustająco.

Agwena

 
Posty: 806
Od: Sob maja 19, 2018 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt mar 19, 2021 19:46 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Jejku, co za horror! :strach:
Jeżeli kolka żółciowa boli tak samo jak kolka nerkowa to współczuję kotu :strach:

Kciuki za Sówkę i jej pęcherzyk :ok: :ok:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35349
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt mar 19, 2021 23:39 Re: Zuzia - kotka nieduża i... chyba już nie szukamy domku :

Zaczynam pisać horror.
Cała historia zaczęła się od Żaby. Cale dzieciństwo marzyłam o posiadaniu kota, mieliśmy w domu masę zwierząt (ogrom na przestrzeni lat tak naprawdę) ale na kota nie było zgody moich rodziców (z uzasadnionych powodów).
Wyprowadziłam się na swoje bardzo wcześnie, miałam wtedy 18 lat. W kilka tygodni po mojej wyprowadzce osobisty mój brat znalazł pod górami, w zaplątanej reklamówce, ledwo żywe, maleńkie kociątko.
Sprawa oczywista, biorę, ratuję, to mój wymarzony kotek :1luvu:
Imię pochodzi od jej wyglądu z tego czasu. Wyglądała jak rozjechana, bura żaba z ogromnymi oczami.
Po tygodniu gdy kociątko nabrało sił zaczęło się robić niepokojąco.
Po dwóch zamieszkało w wielkim kartonie a ja jedzenie do niego wkładałam w grubych rękawicach.
Kociątko było tak niesamowicie agresywne że do teraz nie ogarniam tego rozumem. Nie było dzikie. Ono się nie bało. Ono chciało zabić, rozerwać i zjeść :strach:
Biorąc pod uwagę że z kociątka 3 tygodniowego wyrosła ogromna, totalnie niezależna kocica ( 6 kg kości i mięśni) z atakami agresji (chodziłam po mieszkaniu w grubych swetrach, stale czujna by przypadkiem nie nachylić się nad kotem twarzą lub nie stanąć blisko twarzą gdyby stała np. na lodówce, spałam nakryta kołdrą) oraz jej wygląd mam uzasadnione podejrzenia że to nie był kot tylko mieszaniec kota ze żbikiem (mieszkałam wtedy w Sudetach).
Pamiętam swoje myśli z tamtego czasu - matko i córko, jak ja mam przeżyć z takim kotem następne 20 lat?????
Na szczęście okazało się że Żaba uwielbia chodzić na smyczy i robi to jak pies.
Co więcej - marzy o tym by jakiegoś psa upolować i zjeść ;)
Nie wiem dlaczego właściciele psów ignorowali moje prośby by nie podchodzili bo mój kot może zaatakować. Ich piesek kocha kotki i proszę zobaczyć, pani kotek też ma chęć się zaprzyjaźnić! :twisted:
Nie wiem jak można uważać olbrzymiego kota który z oczami jak talerze rwie sie do psa za przyjaźnie nastawionego ;)
Szczególnie gdy pies jest mniejszy niż ten kot.
Ale te nasze codzienne długie spacery pomagały rozładować jej temperament oraz nawiązać nam więź.
Dziwne było to że Żaba uwielbiała dzieci i dla nich nigdy nie była agresywna.
A potem pojawiła się Luna.
Malutki, schorowany kociaczek, pełen nerurotycznych fobii, halucynacji albo ataków padaczkowych (nagle widziała coś co ją wprawiało w przerażenie, rozbijała się o ściany albo zamierała w stuporze - na szczęście z czasem to przeszło), urodzona jako wcześniak wśród 3 normalnego rodzeństwa, dostała rui gdy miala niespełna 4 miesiące etc.
I Żaba ją pokochała :1luvu:
A byłam pewna że zje.
Tyle że to był znak.
Nie dla mnie pisane są normalne koty.

Bardzo dziękuję za wysłuchanie :smokin:

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, elmas, madziek*GONZO*, Meteorolog1 i 96 gości