Strasznie długo czekaliśmy w kolejce.
Jak weszliśmy nie było wiele czasu na dyskusje. Za nami też ogonek stał.
Mały obadany został dokładnie. Dostał leki. Tulił się do mnie rozpaczliwie ale zniósł wszystko dobrze.
Umówiłam się z wetka, że nie jest dobrze

To taki nasz szyfr by nie prowokować losu lepszymi wieściami.
Wzięłam leki do domu by nie stresować Sorrunia jazdami i czekaniem. Wiadomo, że bedziemy pierwszymi pacjentami w razie kłopotów.
Czeka nas diagnostyka. Ale nie będę wybiegać w przyszłość.
Strasznie w poczekalni zmarzłam. W domu, pierwszy raz od wielu dni, zjadłam gorącą zupę. I...padłam. Jak po super drinku.

Całą noc Sorrek przychodził do mnie na pieszczoty. Pierwszy raz od wielu dni ocierał, tak po swojemu, się o moją twarz. W dobrych dniach przychodził do mnie i policzkiem tarł o mój policzek. Dziś zrobił to raz. Ale zrobił.
Nerki kroiłam dopiero dziś rano.
Janusz towarzystwo nakarmił saszetkami. Przeżyły m