Marzenia11 pisze:(...)Jeśli uważasz, ze brak sterylki jest wypychaniem kota to moze się zrzucisz na wynajem mieszkania? mam zakaz od wet od dr Mostowskiej (ukochanej wet Blue), więc nie byle kogo, brania nowych kotów do swoich,. nie ze nie jest to wskazane, tylko usłyszałam, że nie wolno mi brać do moich chorych kotów. (...)
Nie,nie zrzucę się na wynajem mieszkania dla kota,bo uważam to za marnotrawienie pieniędzy,które mogłyby pójść na np.ich dokarmianie zwłaszcza teraz zimą,leczenie itp.
Tymczasowałam nie jedną Bellę ,a kilkadziesiąt kotów w ostatnich latach i nigdy nie wpadłam na tak absurdalne wyjście jak opłacanie mieszkania na tą okoliczność. Owszem tymczasy w domu,to dezorganizacja życia i jakiś tam poziom stresu dla rezydentów,ale BEZ PRZESADY. Żaden z moich kotów nie padł trupem z tego tytułu,choć zachorowania się zdarzały. To nie jest komfortowe dla nikogo.Ale miejsce w zamkniętej łazience czy kuchni dla jednego tymczasa można wydzielić nawet w malutkim mieszkaniu. A że trzeba wyjść ze strefy komfortu na jakiś czas,wiadomo coś za coś.Pomaganie bezdomniakom nigdy nie jest łatwe.Ale idąc Twoim tokiem myślenia DT takie jak ma ASK@,ja,Madie i parę innych osób na forum nie powinny przyjąć ani pół kota.A ja miewałam już koty wszędzie,kotkę mieszkającą tylko w łazience (bo nigdzie nie było już miejsca) i jej adopcję robioną z Panią siedzącą to na wannie/to na kibelku. Tak to MOŻLIWE. Odbyła się,wszyscy wytrzymali ,DS jest super,kot wydany i WSZYSCY szczęśliwi.Teraz mam od 2mcy kotkę w kuchni,kiedyś pół roku miałam dodatnie koty w kuchennej izolacji.I nie mam kilkudziesięcio metrowej kuchni w willi,a kawalerkę.
Co do wymienionej lek.wet. i kompetencji mam również odmienne zdanie na podstawie kilku wizyt,ale zmilczę.W przypadku problematycznych kotów,każdy behawiorysta powiedziałby zapewne to samo,ale życie zwykle toczy się innym torem niż zalecają specjaliści...
Marzenia11 pisze:(...)
No właśnie, łatwo tak zagrać.
A ja zostaję sama z pytaniem jak połączyć ważne zabiegi z równie (dla mnie ) ważnym ochronieniem kotów przed pp.
Nie Marzenia11,to nie jest zagrywka Fhranki.Ma rację i szkoda,że Ją zniechęciłaś do swego wątku. To jedyny głos rozsądku tu ostatnio. A Ty akceptujesz jedynie rady kółka wzajemnej adoracji,które Cię tu otoczyło. Tylko głaskanie po głowie i współczuwanie jaka to jesteś biedna i świetna. Na konkretne pytania nie odpowiadsz,odpowiadasz wymijająco lub używasz szantażu emocjonalnego na zmianę z histerią.
Momentami zadajesz pytania jak przedszkolak,a nie jak wieloletni forumowicz,np. "Co zrobić z kotem po złapaniu?".

Jeździsz z Wwy na działkę i z powrotem raz w tyg. Samochodem.(Podkreślam to,bo ja często z wakacji potrafię przywozić znalezione koty pociągiem.I zawsze mam ze sobą jeszcze swojego psa. I też jest to możliwe). Wystarczy, że złapiesz jednego lub dwa koty za każdym razem i weźmiesz je do Wwy. A tu jest np. fundacja Koteria (nie wierzę,że nie słyszałaś nigdy


A łapać/postać nad klatką może zechciałby ktoś z forum w czasie gdy Ty będziesz u Brata. Czasem takie akcje się udają,to nie jest awykonalne.
A do Towarzystwa Wzajemnej Adoracji - Dziewczyny błagam pomagajcie z głową! Cudowne jest głaskanie po głowie i współczucie,ale akceptowanie braku kastracji i wydawanie dorosłych kotów bez sterylek kończy się tym, że NIGDY nie skończy się niechciana bezdomność,umieranie i zaginięcia/ucieczki kotów. Takich oddanych ,bo DS obiecał ,że wykastruje znalazłam w ostatnim czasie kilka/kilkanaście! A nie jestem typowym łapaczem,tylko to co przyszło w miejsca gdzie karmiłam lub weszło mi pod nogi. Wszystkie to były domowe miziaki,które lekko zdziczały na wolności (każdy zainteresowany może wyfiltrować moje wątki i poczytać,jeśli nie wierzy na słowo). Wszystkie musiały nawiać z "dobrych" domów i większość znajdywałam w zaawansowanej ciąży/kocury pełnojajeczne. Maczkowa,i nie porównuj oddawania niekastrowanych kociąt z wydawaniem niekastrowanych dorosłych,bo czytać się tego nie daje...
Opamiętajcie się proszę! Chociaż tu, na kocim forum.