Kotka ma wyniki w normie na szczęście. 
 No dzisiaj dzień jakiś....
Otóż, przed chwilą dzwonił facet, że chciałby kota Lolka i jest z Sosnowca.
Tam zrobiła ogłoszenia moim kociakom Joasia. 
 Facet gotowy jest już przyjeżdżać....
Ja odpowiadam, że to tak nie działa i pytam gzie ten kotek miałby iść, czy dom wychodzący czy nie i czy ma zabezpieczenia.  Facet powiedział, że mieszka w kamienicy na parterze i, że jesteśmy pierdolnięci że stawiamy wymagania skoro chcemy kota wydać...i się rozłączył.
Zaraz przysłał sms treści-
A co pani kot w pałacu prezydenckim ma mieszkać.
Leczenie psychiatryczne od zaraz potrzebne dla pani.Druga sprawa gdzie ręce opadają na politykę covidowską....
Otóż córka miała się dzisiaj na cito stawić w Warszawie na przyjecie do szpitala Centrum Zdrowia Dziecka na zabieg, operacja, była tam już przed godziną 9 z małym synkiem. Najpierw procedura zrobienia testu przed przyjęciem co uczyniono.
Następnie miała czekać do 17 na wyniki i dopiero po ujemnym teście wpuszczają do szpitala.
Czekanie oczywiście w zimie z małym dzieckiem pod szpitalem od 9 do 17, bo przecież nie miała się gdzie podziać. 
 To zbyt długo więc w samochód i z powrotem do Łodzi, czyli 2 godziny w jedną stronę i 2 w drugą.
Właśnie dzwoniłam do córki i już znowu są w drodze, bo sms przysłali wyniki, że ujemne o 16,30.
Czy w takich sytuacjach nie mogłaby na cito zrobić testu u siebie w miejscu zamieszkania?
Albo rzeczywiście ja jest pierd..a, że widzę to wszystko inaczej? Bo już nie wiem!
Córka była z dzieckiem w środę w centrum i w piątek już mieli być w szpitalu...
Wszystko się skomplikowało, we wtorek pogrzeb męża siostry, na który oczekiwanie około 2 tygodni. Kasia z małym w szpitalu, musiałam na cito załatwiać za nią kwiaciarnię, ale już tam gdzie i wszyscy wieńce zamawialiśmy, bo dowożą do kaplicy więc nie musimy dźwigać czego i tak byśmy z naszym stanem zdrowia nie zrobili.
Także mało mam problemów to jeszcze z debilnymi ludźmi muszę się użerać....