(6) 2020 Mamo... kociokwik.

1. Walka z pp Adasia i o Adasia trwa.
2. Kotka siostry, córka Szaronki, Rysia, ma dużego guza przy sutku - operacja 7.01, a 4.01 badania, m.in rtg płuc, aby sprawdzić czy nie ma przerzutów.
3. Brat w kiepskim stanie
Jestem w emocjonalnym stuporze. Moje kicie towarzyszą mi, ale Notka dzisiaj się obraziła, za masło, które jej wtarłam w futro rano. Z olejkiem.
4. Nie wiem, czy mogę iść nakarmić Diabełki oraz sprzątnąć kuwetę w piwnicy BurKotowi.
5. Nie wiem, czy koty na działce żyją..

Nie wiem, czy powinnaś mieć kontakt z Diabelkami...

Ale jak będą głodne, to też niedobrze. Może chociaż sucha karma? Tylko postawić?

Życzymy Wszystkim kotkom i Dużym, żeby te Święta były jedyne w swoim rodzaju, czyli - żeby następne były już typowe i żeby każdy mógł je spędzić tak, jak lubi :s5:

Dużo zdrowia, dużo przysmaków i mizianek, spokoju i miłości :1luvu:

I domów dla wszystkich bezdomnych :201461

Sabcia z dużą, Kitek, Kitka, Uszatka, Calineczka i Mini

"Bóg się rodzi, Adaś umiera..."
I tak właściwie to mogłoby być tyle na temat świąt. Najgorszych w moim życiu,. alb o drugich najgorszaych, licząc, ze te w tamtym roku, pierwsze bez Mamy, były porównywalnie fatalne.
W Wigilie o 4:34 umarł Adaś, kociak z działkowców. Nic nie wskazywało na pogorszenie, ba, były oznaki poprawy, ale umarł. Szok. Rozpacz. Wieczorem gdy ludzie szli na Wigilię , z prezentami, ja z siostrą odkazałyśmy na parkingu samochód. U Brata na Wigilię dojechałam z czwartku na piątek o 2 w nocy.
W związku z moim kontaktem z Adasiem nie miałam opieki dla moich kotów i jhak im nałozyłam jedzenie w czwartek wieczorem , tzn. mięso, to kolejna porcję dostały w sobotę wieczorem.. Jak zobaczyłam notkę, wystającą zza wersalki, wystraszoną, z fatalnym przetłuszczonym futrem w kształcie irokeza to zamarłam.. Pierwszą noc w ogóle nie spała nawet w pokoju ze mną, nie pozwoliła się dotknąć. Dzisiejszą noc już lepiej. Ale doświadczenie głodu sprawiło, ze grzecznie zjadają wszystko cod ostają, nie ma marudzenia, a są to naprawdę duże porcje.
Jestem w permanentnym stresie.
W ruinie finansowej na kociaki z działek i na Bellę. Ale nie potrafimy i nie pomagać. I tak z siostrą wyrzucamy sobie, ze je zabrałyśmy za późno.

Okropne, i śmierć Adasia i te wszystkie stresy, wydatki

Trzymam kciuki, żeby nikt więcej nie zachorował! :ok:

Poproszę o kciuki dla Rysiulki - dzisiaj badania i zabieg, początek o 12... :roll:

Kciuki są, wieeeelkie! :ok:

Ogromne kciuki za Rysię :ok:

Bardzo współczuję że nie udało się uratować maluszka :placz:

Marzenko mieszkasz w Warszawie i tyle osób z forum też jest z Warszawy i nie było chętnych do nakarmienia Twoich kotów? Nie masz zaprzyjaźnionych sąsiadów. Tak się pytam na przyszłość ?

Gosiagosia pisze:Marzenko mieszkasz w Warszawie i tyle osób z forum też jest z Warszawy i nie było chętnych do nakarmienia Twoich kotów? Nie masz zaprzyjaźnionych sąsiadów. Tak się pytam na przyszłość ?

Mam kilka kotów nigdy nie szczepionych (mają przeciwwskazania), mam cztery koty na sterydach (z czego dwa to te nie szczepione), mam dwa staruszki.
Po prostu się nie odważyłabym - bo istnieje realne ryzyko że koty Marzenii miały kontakt z wirusem.
PP to moja fobia.
I to jest mój powód.
Sporo razy zajmowałam się dziewczynami, nie jest to dla mnie problem być chętną w tym temacie.
Teraz zaistniała sytuacja szczególna.

Kciuki za udany zabieg zaciśnięte!

Marzenko, strasznie dużo Ci się teraz na głowę zwaliło

Kciuki trzymam też za to żeby się jak najszybciej wszystko poukładało i naprostowało, niech futerka będą już zdrowe, niech się finansowo poukłada jak najlepiej!

Gosiagosia pisze:Marzenko mieszkasz w Warszawie i tyle osób z forum też jest z Warszawy i nie było chętnych do nakarmienia Twoich kotów? Nie masz zaprzyjaźnionych sąsiadów. Tak się pytam na przyszłość ?

Gosiagosia, zanim Marzenia potrzebowała pomocy z kotami zobowiązałam się do opieki nad innymi kotami. Bylam gotowa pomoc i nakarmic, ogarnac kuwete. Ale w oststniej chwili musiałam się wycofać z pomocy Marzence jak zapytałam czy koty szczepione (A zapytałam po dodatkowych konsultacjach smsowych z dziewczynami). Zdziwiona byłam slyszac, że nie

Wiem,że po można przynieść skadkolwiek i nawet o tym nie wiedzieć. Nie chciałam narażać świadomie narażać kotów będących pod moją opieka. Dodatkowo konsultowalam sie z dwoma wetami, ze w takiej sytuacji nawet robienie za taxi dla kogos kto by ze.mna podjechał mógło narażać tego nieszczepionego

Na szybko - RTG Rysi i badania krwi ok, zaczęła się operacja.
Zaciskajmy kciuki, proszę!!!
:ok:

Gosiagosia. Sęk w tym, zeznajomi i sąsiedzi to osoby z kotami w domu Plus wolnozyjacymi, a jedyna sąsiadkę już bez zwierząt akurat wyjezdzala na 4 dni.
Pp to też moja fobia i absolutnie nie chce nikogo kto ma koty nie szczepione narażać na nawet teoretyczne ryzyko. I w związku z tym nie mam żalu ani najmniejszych pretensji. Choć kłopot jest. Mój brat ma uszkodzony ośrodek głodu, jak mu ktoś postawi jedzenie to zje, nawet bardzo dużo, a jak nie to nie je. I teraz na ci to organizujemy kogoś kto mu choć raz dziennie w tygodniu da jeść. Jest pandemia, jest mega problem. No i zbluza się weekend, miałam jechać do Olsztyna, A tu moje koty plus Bella bez opieki. Trzeba coś zorganizować, na pewno się uda.

Marzenia11 pisze:Na szybko - RTG Rysi i badania krwi ok, zaczęła się operacja.
Zaciskajmy kciuki, proszę!!!

Zaciskam mocno kciuki :ok:

(6) 2020 Mamo... kociokwik.

Kto przegląda forum