Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Chikita pisze:Kotyna raz, że kot może zwiać, dwa może mu się spodobać i będzie chciał jeszcze, trzy może się przeziębić. Swoją puszczam, bo jest zahartowana. Świat zewnętrzny może okazać się ciekawszy i kot ogłuchnie i smakołyki nie będą istotne.
Lepiej nazbieraj śniegu i mu przynieś. Nie każdy kot nadaje się do takich ekscesów.
Kot-tyna pisze:Chikita pisze:Kotyna raz, że kot może zwiać, dwa może mu się spodobać i będzie chciał jeszcze, trzy może się przeziębić. Swoją puszczam, bo jest zahartowana. Świat zewnętrzny może okazać się ciekawszy i kot ogłuchnie i smakołyki nie będą istotne.
Lepiej nazbieraj śniegu i mu przynieś. Nie każdy kot nadaje się do takich ekscesów.
Najbardziej obawiam się przeziębienia i tego, że jak mu się spodoba, to będzie tęsknił. Okolice wokół bloku zna, ale latem. Wybrał się parę razy na spacer via okno. Może niepotrzebnie rozważam tę sprawę, bo na śnieg na razie nie zanosi się, a już na pewno nie na tyle, aby nazbierać w miskę. A to dobry pomysł.
Kot-tyna pisze:Curek nie jest do końca domowy. Latem prawie codziennie jeździmy na działkę i tam nie ma żadnych ograniczeń. Chodzi, dokąd chce, wraca - kiedy chce. Czasem znika na 2 - 3 godz., zwłaszcza przed wieczorem. Wie, że gdy się pokaże, zapakuję go do transporterka i wrócimy do domu.
MalgWroclaw pisze:Poza tym określenie "szelki" może sprawić, że ktoś użyje czegoś, co się zakłada przez głowę i tyle. A to powinna być uprząż, jak najszczelniejsza.
Dyktatura pisze:Cóż, dla mnie to nieodpowiedzialne. Jak zniknie to później nie rób tu lamentu,że go nie ma albo stała mu się krzywda.
Kot-tyna pisze:Dyktatura pisze:Cóż, dla mnie to nieodpowiedzialne. Jak zniknie to później nie rób tu lamentu,że go nie ma albo stała mu się krzywda.
A dlaczego sądzisz, że będę robić "tu" lament? Twój post sprawił mi przykrość.
jolabuk5 pisze:W zyciu bym nie wyszła z domowym kotem na podwórko, nawet w szelkach![]()
![]()
Dyktatura pisze:Kot-tyna pisze:Curek nie jest do końca domowy. Latem prawie codziennie jeździmy na działkę i tam nie ma żadnych ograniczeń. Chodzi, dokąd chce, wraca - kiedy chce. Czasem znika na 2 - 3 godz., zwłaszcza przed wieczorem. Wie, że gdy się pokaże, zapakuję go do transporterka i wrócimy do domu.
Cóż, dla mnie to nieodpowiedzialne. Jak zniknie to później nie rób tu lamentu,że go nie ma albo stała mu się krzywda.
Kot-tyna pisze:MalgWroclaw pisze:Poza tym określenie "szelki" może sprawić, że ktoś użyje czegoś, co się zakłada przez głowę i tyle. A to powinna być uprząż, jak najszczelniejsza.
Ktoś wie, co to są szelki dla kota i przez głowę nie wkładałby. Chciałam Curka od maleńkości przyzwyczajać do szelek i uszyłam mu uprząż zgodnie z zaleceniami specjalistów. Cóż, nawet taki malutki nie pozwolił założyć sobie. Jest niedotykalski. U weterynarza przechodzę z nim katusze. Obcinanie pazurków - wolałabym w kamieniołomie pracować. Przychodzi do domu babeczka od kociej piękności - pierwszy raz pozwolił obciąć, a drugi - skończył się dla mnie krwawo. Nie reaguje na chwyt za kark, nie da zawinąć się w koc. Już nie będę mu obcinać, żal mi jego i siebie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 79 gości