DT Na Końcu Świata

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto lis 24, 2020 19:10 Re: DT Na Końcu Świata

Po ostatnich rewolucjach jelitowych Alisia odczekałam tydzień i dopiero wprowadziłam Select Gold. Nie pachnie pięknie, taki ciężki i intensywny zapach mielonki, ale może być. Koty jedzą ze smakiem. Niestety moja kotka już miała pierwsze rozwolnienie.
Ja rozumiem, że brzuchy robią się delikatne od karmienia jednym rodzajem karmy, ale na tym właśnie polega dieta eliminacyjna. Frustruje mnie to strasznie. Kangur trójce kotów służy. Owszem, Bąbelek jeszcze niekiedy wydrapie sobie ranę przy uchu, ale poza tym nie jest źle. Aliś nie ma osadu na pyszczku, kotka rzadziej miewa okropny trądzik.
Tylko te jelita się rozleniwiają...
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto lis 24, 2020 21:07 Re: DT Na Końcu Świata

Może lepiej żeby jadły tego kangura i nie miały rewelacji brzuszkowych jednak. Moje też mało urozmaicone jedzą bo mało co im smakuje.

aga66

 
Posty: 6819
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Wto lis 24, 2020 21:30 Re: DT Na Końcu Świata

Boję się, że kiedyś uczulą się na kangura i wtedy to dopiero będzie problem :( A to się niektórym alergikom (na pewno ludzkim, ale zwierzęcym pewnie też) przytrafia, gdy unikają wszystkiego, co wywołuje reakcję. Wyjściem jest "oswajanie" organizmu z alergenami. O ile wiem niekiedy udaje się to poprzez wprowadzanie ich niewielkich ilości do diety. (Na pewno klasycznym przykładem "oswajania" jest odczulanie, ale to dotyczy już chyba tylko ludzi.)
Na razie Select Gold z gęsiną (bodajże ją wypróbowałam) i tak idzie w odstawkę, bo kotka wydrapała sobie ranę koło ucha. No i Bąbelek próbuje się drapać, ale jego ubiegłam i miał na jakiś czas kołnierz w trakcie oczekiwania, aż hydroksyzyna zacznie działać. Jak na razie jest to spójne z pesymistycznym wariantem, o którym uprzedzała wet - że każde ptactwo może uczulać, skoro kurczak uczulił. Chociaż miałam nadzieję, że gęś czy kaczka nie będą :roll:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lis 25, 2020 18:40 Re: DT Na Końcu Świata

Moje lata jadły Kattovit gastro pasztet w puszce 85 gram. Niestety nie można go teraz distać i jest bieda. A gastro w dużych puszkach ma inną konsystencję i go nie chcą :(

aga66

 
Posty: 6819
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Sob lis 28, 2020 12:39 Re: DT Na Końcu Świata

Łazienkowy kotek robi coś trudnego dla mnie do zrozumienia. Otóż jak piłeczka wpadnie mu pod szafkę na nóżkach (a są to dość wysokie nóżki, kot ma możliwość cały tam wejść. Wprawdzie na żabę albo leżąc bokiem, ale jednak), to staje się ona elementem krajobrazu i łazienkowicz bawił się nią nie będzie, póki jej nie wyjmę. Sam mógłby wyjąć, piłeczka nie wpada w jakieś zakamarki. Leży nieraz tuż przy nodze, na samym wierzchu, wystarczy łapą sięgnąć. Ale nie. Jest już zespolona z otoczeniem i koniec.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie lis 29, 2020 7:41 Re: DT Na Końcu Świata

U mnie jest tak samo, także większość zabawek leży po kątach :)

aga66

 
Posty: 6819
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Wto gru 01, 2020 1:05 Re: DT Na Końcu Świata

Jak pozostałe koty mają zabawkę na wierzchu, to tygodniami potrafią ją mijać bez zainteresowania. Mogę machać nią przed nosem, rzucać po pokoju, a one w najlepszym razie raz za nią pobiegną. Potrafią jednocześnie szukać jakiejś pod kanapą.
U łazienkowicza jest odwrotnie i tym mnie właśnie zaskakuje :) Jak zabawka trudno dostępna, to już się bawił nie będzie. Prawie tak, jakby uważał, że mu nie wolno. Jak zabawka na wierzchu, to prędzej czy później zacznie za nią ganiać. I jestem w stanie zainteresować go piłką, którą wyciągnę spod szafki.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto gru 01, 2020 1:27 Re: DT Na Końcu Świata

A to u nas jest odwrotnie. Jak zabawka gdzies wpadnie pod szafke to wlasnie jest przednia zabawa, bo myszka "uciekla" i trzeba sie do niej dostac.
Ale teraz to juz wszystkie myszki i zabawki mozliwe do pogryzienia pochowalam. Tylko pilki, kartony, lezanki sa na wierzchu. Reszta zabawek bedzie od teraz wydawana tylko pod nadzorem.
Fredziu, Fredziulku
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5031
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Wto gru 01, 2020 1:38 Re: DT Na Końcu Świata

Wy się nie znacie... najlepsza zabawka to uciekający centymetr krawiecki, zwłaszcza w momencie jak (goła :oops: ) pańcia próbuje się w talii zmierzyć - trzeba koniecznie wykonać potężny skok w górę (całe 20 cm :lol: ) i zawisnąć na moim (gołym :strach: ) udzie całym 4,5 kg ciężarem :twisted: .

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Wto gru 01, 2020 8:22 Re: DT Na Końcu Świata

to Wy się nie znacie!! Najlepsza zabawka to kartony- z zakupami, które właśnie przyjechały z zooplusa, a jeszcze lepsza ze żwirkiem z Lidla. Takie kartony rozszarpuje się na drobniuteńkie kawałeczki i roznosi po całym mieszkaniu, a jak po przegryzieniu kartonu uda się dostac do zawartości w środku- wysypać żwirek*, rozgrzebać worek ( albo i kilka ) z suchą karmą i ze dwa groszki takiej zdobycznej zjeść - to dopiero jest impreza!! Po wygryzieniu dostatecznie dużej dziury można w kartonie się schować, a po wysypaniu odpowiedniej ilosci żwirku super się na nim leży ( i przenosi na futerku i na łapkach po całym mieszkaniu ).

*niestety, jak się nauczyliśmy rozpracowywać ten nowy żwirek, to po 3 razach ta wredna kobieta, która ogarnia nam kuwety i miski przestała zapominać chować ten karton do szafy, buuuu :(((((

a z zabawkami, to u mnie przeróżnie- niektóre bawią się tymi, które skaczą, są dwa, które na taką ukrytą pod czymś piłeczkę, myszkę, potrafią czatować dłuuugie minuty ( bo może się zdecyduje i wreszcie wylezie, skoro juz tam sama wlazła ) , a są i takie, które z zapalczywością wygrzebują spod- lodówek, kanapy, szafek, czasami jak coś szczególnie wartościowego, to potrafią mnie na pomoc zawołać ;)
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Wto gru 01, 2020 9:07 Re: DT Na Końcu Świata

maczkowa pisze:to Wy się nie znacie!! Najlepsza zabawka to kartony- z zakupami, które właśnie przyjechały z zooplusa, a jeszcze lepsza ze żwirkiem z Lidla. Takie kartony rozszarpuje się na drobniuteńkie kawałeczki i roznosi po całym mieszkaniu, a jak po przegryzieniu kartonu uda się dostac do zawartości w środku- wysypać żwirek*, rozgrzebać worek ( albo i kilka ) z suchą karmą i ze dwa groszki takiej zdobycznej zjeść - to dopiero jest impreza!! Po wygryzieniu dostatecznie dużej dziury można w kartonie się schować, a po wysypaniu odpowiedniej ilosci żwirku super się na nim leży ( i przenosi na futerku i na łapkach po całym mieszkaniu


:ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 03, 2020 0:37 Re: DT Na Końcu Świata

pibon pisze:A to u nas jest odwrotnie. Jak zabawka gdzies wpadnie pod szafke to wlasnie jest przednia zabawa, bo myszka "uciekla" i trzeba sie do niej dostac.
Ale teraz to juz wszystkie myszki i zabawki mozliwe do pogryzienia pochowalam. Tylko pilki, kartony, lezanki sa na wierzchu. Reszta zabawek bedzie od teraz wydawana tylko pod nadzorem.

Też chowam większość zabawek. A niektórym obcinam to i owo po tym, jak piesa zeżarła łapkę i metkę pluszowej wiewiórki. Wydaliła bez problemu, ale jak grzebałam w stolcu patykiem, mijał mnie sąsiad i spytał, czego szukam :ryk:

Sierra pisze:Wy się nie znacie... najlepsza zabawka to uciekający centymetr krawiecki, zwłaszcza w momencie jak (goła :oops: ) pańcia próbuje się w talii zmierzyć - trzeba koniecznie wykonać potężny skok w górę (całe 20 cm :lol: ) i zawisnąć na moim (gołym :strach: ) udzie całym 4,5 kg ciężarem :twisted: .

:strach:
Jak to przeżyłaś? Nie musieli Cię szyć?

maczkowa pisze:to Wy się nie znacie!! Najlepsza zabawka to kartony- z zakupami, które właśnie przyjechały z zooplusa, a jeszcze lepsza ze żwirkiem z Lidla. Takie kartony rozszarpuje się na drobniuteńkie kawałeczki i roznosi po całym mieszkaniu, a jak po przegryzieniu kartonu uda się dostac do zawartości w środku- wysypać żwirek*, rozgrzebać worek ( albo i kilka ) z suchą karmą i ze dwa groszki takiej zdobycznej zjeść - to dopiero jest impreza!! Po wygryzieniu dostatecznie dużej dziury można w kartonie się schować, a po wysypaniu odpowiedniej ilosci żwirku super się na nim leży ( i przenosi na futerku i na łapkach po całym mieszkaniu ).

Koty raz mi zaczęły wygryzać dziurę w worku z suchą karmą dla zewnętrznych. Zanim zrobiły solidny otwór, worek schowałam. Staram się już więcej tego błędu nie popełniać ;)

maczkowa pisze:a z zabawkami, to u mnie przeróżnie- niektóre bawią się tymi, które skaczą, są dwa, które na taką ukrytą pod czymś piłeczkę, myszkę, potrafią czatować dłuuugie minuty ( bo może się zdecyduje i wreszcie wylezie, skoro juz tam sama wlazła ) , a są i takie, które z zapalczywością wygrzebują spod- lodówek, kanapy, szafek, czasami jak coś szczególnie wartościowego, to potrafią mnie na pomoc zawołać ;)

:lol:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw gru 03, 2020 0:56 Re: DT Na Końcu Świata

Stomachari pisze:
pibon pisze:A to u nas jest odwrotnie. Jak zabawka gdzies wpadnie pod szafke to wlasnie jest przednia zabawa, bo myszka "uciekla" i trzeba sie do niej dostac.
Ale teraz to juz wszystkie myszki i zabawki mozliwe do pogryzienia pochowalam. Tylko pilki, kartony, lezanki sa na wierzchu. Reszta zabawek bedzie od teraz wydawana tylko pod nadzorem.

Też chowam większość zabawek. A niektórym obcinam to i owo po tym, jak piesa zeżarła łapkę i metkę pluszowej wiewiórki. Wydaliła bez problemu, ale jak grzebałam w stolcu patykiem, mijał mnie sąsiad i spytał, czego szukam :ryk:


A było odpowiedzieć, że szczęścia :twisted:


Sierra pisze:Wy się nie znacie... najlepsza zabawka to uciekający centymetr krawiecki, zwłaszcza w momencie jak (goła :oops: ) pańcia próbuje się w talii zmierzyć - trzeba koniecznie wykonać potężny skok w górę (całe 20 cm :lol: ) i zawisnąć na moim (gołym :strach: ) udzie całym 4,5 kg ciężarem :twisted: .

:strach:
Jak to przeżyłaś? Nie musieli Cię szyć?


Kochana, ja się panicznie igieł boję! Już bym wolała Tulce podsuwać nóżkę 3 razy dziennie niż dać się zszyć :ryk: . Po za tym nie było źle, Tula ma porządne pazury - wchodzą w nogę jak w masełko i zostaje tylko parę dziurek*... znaczy "miała porządne pazury", bo dzisiaj zbeszcześciłam kota przy pomocy cążków :twisted: .

Ewentualnie po życiu pod jednym dachem ze Sierrą mam skórę z metalu :ryk:

*głębokich, fakt... ale ciągle tylko dziurek :mrgreen: . Po zębach amstafa miałam większe jak mi rozdzielanie walczących psów nie wyszło :oops: . Wtedy też stanowczo wolałam robić ponownie za gryzaczek niż jechać na szycie :twisted:

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Wto gru 08, 2020 1:29 Re: DT Na Końcu Świata

Nie przepadam za rybami. Po pierwsze olbrzymia większość ma ości i moje jedzenie przypomina skradanie się sapera na polu minowym. Całkowicie skupiona na drobnym kęsie staram się wyczuć językiem, czy nie ma w nim igieł i mogę go połknąć. Po drugie jeśli już nawet ości nie ma, to wiele ryb mi śmierdzi. Wyjątkiem od reguły "nie przepadam za rybami" jest sola, łosoś i tuńczyk, gdyż nie dotyczą ich oba wspomniane ograniczenia (dodałabym do listy uklejki, które całą wieczność temu jadłam smażone na patelni tak długo, aż ości stały się kruche i jadalne, ale te ryby trzeba sobie samemu złowić).
Przeglądałam ofertę sklepu w nadziei na marlina albo rekina, bo ponoć dobre i bez ości. Nie było, trafiłam za to na labraksa. W jednym filmie główny bohater został zaproszony na labraksa, więc nagle mi też się zachciało. Szybko sprawdziłam, co w internecie piszą o ościach. Miały łatwo odchodzić. Kupiłam. Umknęło mojej uwadze, że będzie to ryba w całości, którą wpierw trzeba oskrobać a potem wypatroszyć. Trudno, jakoś sobie poradziłam. Upiekłam w maśle, z dodatkiem skórki pomarańczowej (którą dawno temu zamroziłam w słoiczku), plastrów cytryny i odrobiną szałwii. Wyszło smacznie (na szczęście moja szałwia jest już zwietrzała), chociaż masło zaczęło mi się palić. Miałam takie obawy od początku. Jedna mała ryba zdążyła się zrobić, ale gdyby było ich więcej, to nie wiem, czy by się do końca upiekły. Może sekretem przepisu było zawinięcie ryb w folię aluminiową, którą u siebie zastąpiłam naczyniem żaroodpornym. Spaliły się cytryny, ale labraks wyszedł cało z opresji. Problem w tym, że informacja o łatwym odchodzeniu ości była tylko w połowie prawdziwa. Były fragmenty zupełnie bez ości, ale znalazło się parę takich, gdzie musiałam z moim skupieniem sapera memłać rybę na języku. Może trzeba wiedzieć, jak labkraksa sprawić, żeby wszystko wyciąć?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto gru 08, 2020 22:47 Re: DT Na Końcu Świata

A w ogóle to jak sprawiałam labraksa, Aliś zaczął wrzeszczeć. Niemal natychmiast po wyjęciu z folii, tak mu pachniało.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 42 gości