Sihaja pisze:Nie, to ja przepraszam. Przeczytałam swój post i rzeczywiście zabrzmiał trovhę nie tak, nie takie miałam intencje. Ja nalrawdę z ciekawości chciałam zapytać. Generalnie namawiam czitkę, aby dogadała się z wetem i zrobiła z nią plan postępowania tak, by nie zmieniać dawek pod wpływem kilku osób. Każdy z nas ma inne doświadczenia , po prostu. Możemy się dzielić doświadczeniami, a czitka może to wykorzystać w rozmowie z wetem. Można się z lekarzem dogafać przedstawić swój punkt widzenia, np. Sposób karmienia. Jeśli wet jest osobą otwartą, to da się dogadać. A to bardzo wg mnie ważne, bo kot cukrzycowy może potrzenować pomocy na cito i dobrxe, gdy wet wtedy wie, jakie jest postępowanie w levzeniu cukrzycy. Takie jest moje zdanie. Ligter jezeli Cie uraziłam, to przepraszam. Czitka, przepraszam za to, że to na Twoim wątku. Dobrego dnia
Spoko, rozumiem, nie czuje urazy etc.
Probem w tym, ze - i to nie jest tylko moja opinia - wiekszosc wetow nie za bardzo ogarnia cukrzyce u kotow, a lecza wedle tego, co ich uczono w latach 90 (tzn. metodologia z tych lat) - dostosowywanie dawek do masy ciala a nie objawow, tendencje do startu z wysokiego poziomu, zalecanie suchej karmy weterynaryjnej (zawierajacej czasem 30% weglowodanow) Znanej Firmy itd. itp. I zdziwienie "ale czemu pan codziennie kotkowi cukier sprawdza, wystarcza raz na pare dni" (A Pasio ma czasem 200, czasem 480...). Dobry fachowiec od kociej cukrzycy najblizej Wroclawia mieszka... w Poznaniu. Efekt byl taki, ze Mopikowi zafundowano na poczatek dwie jednostki, a potem chciano zwiekszac do trzech, bo nie bylo wiekszych efektow. Wtedy zaczalem szukac w necie, trafilem na tamto forum cukrzycowe, popytalem, dostalem porady co robic... Zjechalismy z dawka, okazalo sie, ze przy 1.3 wyniki nagle sie poprawily... A u weta pewnie ulyszalbym, ze trzeba 4, bo nadal cukry wysokie. a wysokie byly bo wystepowala kontrregulacja, co wykrylem na krzywej cukrowej (o ktorej robieniu wet ani nie zajaknal sie...). I zeby byla jasnosc, to byl dobry wet, generalnie, ale nie w temacie cukrzycy. A potem testowalem kolejnych ale efekty byly podobne.
Dodam, ze dziewczyny tam, na tym forum, korzystaja z kolei z tego co pisza na niemieckim specjalistycznym forum weterynarze specjalizujacy sie cukrzycy, ktorzy tam udzielaja (dosc umiarkowanie ale platnych) konsultacji i porad. Wiec, szczerze mowiac, ufalem im bardziej niz lokalnym wetom i chyba to byl dobry krok. Niestety, pod wieloma wzgledami Mopik byl opornym pajcentem (zupelnie nie chcial BARFa, a i mokra karma to bylo cos, czym generalnie gardzil), wiec nie z wszystkich rad moglem skorzystac i nie doczekalem sie remisji. Ale sporo tamtejszych kotow wchodzi w taki stan, a i cukrzyca Mopika dala sie jakos okielznac - startowalismy z fruktozamina w poblizu 600, pod koniec bylo 350, czyli de facto praktycznie w (gornej) normie.
PS I ja nie zachecam do czestych zmian dawek, przeciwnie. Ale w sytuacji gdy cukier jest sporo nizszy niz zwykle podawanie standardowej dawki moze byc ryzykowne. I w TAKICH INCYDENTALNYCH sytuacjach IMO lepiej - tzn bezpieczniej dla kota - jest zejsc z dawki.
Pozdrawiam.