Kot-tyna pisze:Taa, wczoraj minął rok... Pisałam, ze byłam przerażona, że nie dam rady, że zrobię mu krzywdę. Curek takich problemów nie miał, od razu poczuł się u siebie. Trochę złościł się, gdy w nocy budziłam go i nosiłam do kuwety i chyba dlatego w dzień szukał ustronnego miejsca gdzie indziej. Ale trwało to króciutko, może 3 dni. Właśnie zadowolony wyszedł zza fotela.
Pozował do zdjęć jak prawdziwy celebryta:
Czasem bywał też zmęczony:
Czas na śniadanie. Moje, bo kot zjadł bladym świtem. Teraz będzie pomagał mi w jedzeniu.
bo na Dużej talerzu jest na pewno lepsze jedzenie
