ivie pisze:Czytam to forum od dawna i po przeczytaniu tego watku zwatpiłam czy sa tu normalni ludzie. Narnia chciałą przyjac pod swoj dach kotkę wielkiej troski ( z tego co czytałam potrzebna jest operacja ) a Ty nie dośc ze odmowiłąs jej to jeszcze zepsułas jej opinię. Sama ok 3 tyg temu przygarnelam małego kotka i on take wymaga wilekiej opieki ale nie mozna tracic zdrowego rozsadku !!! Zycie nie krązy wokoł kota i zgadzam sie z Narnią że zachowujecie sie jak stare panny - przysłowiowe kociary. Co do wychodzenia i niewychodzenia kotów to nie wydaje mi sie aby tzrymanie kotka przez cały czas w domu było dobre. Oczywiscie, wypuszczanie kotka w centrum miasta jest nierozwazne poniewaz kotu grozi wiele niebezpieczenstw ale poza miastem - czemu nie? Wolałabym aby moj kotek zył krocej, ale był szczesliwy niz meczyc go w 4 scianach przez 15 lat. I jestem pewna ze tak samo czują kotki.
Myslę e Narni naleza sie przeprosiny. Pozdrawiam !!!
Ivie, nikt nie twierdzi, że dom Narnii nie będzie dobrym domem dla żadnego kota, a jedynie, że nie będzie prawdopodobnie odpowiedni dla małego kociaka, który wymaga naprawdę czegoś więcej niż podejścia "jak się jeden wyżywi, to i trzy też". Jestem daleka od twierdzenia, że kot ma spędzić całe życie w czterech ścianach, ale jeśli wiadomo, że miałby mieszkać w miejscu, w którym jego życie ewidentnie byłoby narażone na niebezpieczeństwo, to chyba lepiej go trzymać w zamknięciu.
I powiem Ci, że od kiedy sama zaczęłam brać kocięta na odchowanie, zaczęłam patrzeć na to trochę inaczej - bo kota, na którego się chuchało, żeby przywrócić go światu nie oddaje się "byle oddać".
Nie widzę też powodu, by Saskia musiała w jakiś szczególny sposób przepraszać Narnię. Narnia nie jest pierwszą i ostatnią osobą, której po "weryfikacji" odmówiono kota.