Lifter, da się! To tak, jak z moją teorią, że się nie da mierzyć poziomu cukru.
Wiem, że podadzą teraz wszyscy mnóstwo sposobów, ja dokładam swój.
Podstawa to złapać Kicię. Potem pójdzie. Macie cztery ręce, to już dobry początek. W róg zapędzić, w kąt, byle skutecznie. Narzucić kocyk, duży ręcznik, coś do owinięcia. Zamota się w tym, potem taki baleron ścisły zrobić zawijając kota, że tylko głowa wystaje, reszta unieruchomiona. Koło szyjki musi być dobrze owinięte, bo tu lubi się wykręcić. Potem tabletka w algach od sushi. W markecie kupisz te algi. Oderwij kawałek typu duży paznokieć.Pośliń w środku. Zawiń szczelnie tabletkę jak cukierek. Taki pakuneczek trzeba szczelny zawinąć. Jeszcze raz to pośliń. Jedna osoba trzyma kokon z kotem druga pakuje tabletkę w tych algach do pysia i zamyka ryjek z tabletką. Głaskać po gardziołku. To jest śliskie, nie wypluje! Nie rozpaprze się. Przejdzie! U mnie czasem ktoś wypluł, to ja jeszcze raz. Z tym kotem w kokonie. A tylko dwie ręce.
Oby się udało

!
Jeszcze jest opcja dwa razy dziennie z Kicią do weta, razem może dacie radę, koty w gabinecie (większość

) są lekko sparaliżowane ze strachu. Wiem, problem w zapakowaniu do kontenera. Może "na baleron"? Owinięty razem z kocykiem, ręcznikiem do środka?