Jednak stało się to, czego się obawiałam - wet nie ma wątpliwości, że to u Beni jest urazowe - Patyk musiał na nią upaść
Prawdopodobnie uderzył ją w kręgosłup, porobiły się krwiaki, opuchlizna i stąd nacisk na brzuszek - wzdęcie.
Przyznam, że mnie to zalamało.
Na razie staram się być dobrej myśli - że po kilku dniach Benia wróci do normalności.
Na razie ma miec ograniczoną możliwość poruszania się, karmić mam ją malutkimi porcyjkami i ułatwiać wypróżnianie lekami - żeby się jelita nie zakorkowały.
Mała dostała zastrzyk przeciwbólowy,
teraz w klatce bawi się własnymi łapkami i ogonkiem - ma dobry nastrój.
.....
właśnie musialam ją zamknąć w transporterku - zaczęła się wspinać po petach klatki aż na sam sufit
Ja nie wiem, jak ona mogła mieć takiego pecha. Tyle tygodni non stop ją ściągałam z różnych miejsc, by nie spadła - jako maluszek zupełny. To spadł na nią Patyk.
Psotka ma biegunkę, mam jutro dac kał do badania, żeby jej nie faszerować lekami na daremno.
Jeździmy do weta do Rudy Śląskiej (dzielnica Godula - blisko Bytomia)
mam wielką prośbę - gdyby ktoś mógł nas kiedyś podrzucić tam samochodem - byłabym bardzo wdzięczna.