Dzięki
Mikro jeż żyje wciąż i wciąż jesteśmy na granicy, trzeci tydzień. Ja trochę już też, od trzech tygodni a właściwie prawie czterech śpię po max cztery godziny na dobę, a moja norma jest dziewięć.
Dzisiaj znowu spadł z wagi, ale tak energetycznie jeża w jeżu jakby więcej. Po czternastu dniach odstawiony linco. Dostaje teraz : kroplówki z duphalyte, synulox, enzymy trawienne, osłonowe na wątrobę, elektrolity dopyszcznie, od wczoraj catosal, Przedwczoraj dostał jeszcze glukozę i witamine b12 w iniekcji, mam do podawania, ale nie podaję, catosal bezpieczniejszy.
Po podaniu u weta b12, coś było według mnie nie tak, czekałam godzinę w aucie pod gabinetem, bo mają namiot tlenowy, jego reakcja na podane leki mi się nie podobała. Być może był to objaw bólowy po iniekcji, ale wolę tego nie powtarzać.
Ogólnie tak jakby nie mam możliwości kontynuowania tam leczenia, nawet jakbym chciała. Dziwne to trochę, nieważne.
Trzymam się dalej "leczenia korespondencyjnego", tam w razie kryzysu, konsultacja jest nawet o 4 nad ranem

, leki z listy biorę od mojej wetki, wczoraj przybiegłam przed zamknięciem nieumówiona, trochę ludzi było, weszłam na koniec, już po ósmej, przepraszam, że tak i w ogóle. Wetka : aaa ...wiedziałam, że pani przyjdzie, co pani potrzebuje dla jeża.
Zaczął odrobaczanie, co jest w jego stanie ryzykowne, ale nie ma wyjścia, jeżeli inwazja jest duża, to go po prostu zjedzą i nie ruszymy dalej. Linco wygasił stan zapalny (chyba) i teraz jest odrobaczany pod osłoną antybiotykową, w razie gdyby inwazja była duża i żeby umierające nicienie nie spowodowały ponownie stanu zapalnego.
Duże wczoraj tez dostały pierwszą dawkę, czują się dobrze, ale one wielkie i żarte i tłuste.
Po podaniu im leku sprzątałam wszystko, kojce i dezynfekowałam do piątej nad ranem. Normalnie koty są łatwiejsze.
Podobno, na szczęście ten rodzaj nicienia się trudno przenosi, a koty nie mają styczności z ich odchodami.
Koszmarnie trudno się leczy niestandardowe zwierzęta, gdybym nie trafiła wtedy do Gorzowa, to Agrest dawno by już nie żył. Teraz trzymam się informacji i zaleceń, które mam stamtąd, bo widzę, że to działa.
Zmęczonam. Idę karmić. Nie wiem czy damy radę, nie wiem w jakim stanie będzie jak nawet da radę, jak się ta choroba na nim odbije, ale walczymy dalej.