ASK@ pisze:(...)Miałam nie jednego kota wywalonego z auta. Nigdy do głowy mi nie przyszło robić im RTG a najlepiej USG. Teraz, po Violince, będę je robiła. Choćbym miała paść ale zrobię jeśli trafi do nas futrzak z taką historią. To nie cofnie tego co się stało. Ale może jej "przypadek" uratuje innego kocika.
(...)
Ty jak Ty,nie zrobiłaś.Można się zadręczać,robiłabym to samo,choć wiemy,że to nic już nie da.
Ale kolejny raz powtarza się to samo.
Gdzie był wet,do którego kotka trafiła od razu? Gdzie jego wiedza, doświadczenie? Przecież ktoś ją oglądał w tym czasie,ordynował leki przez tydzień...
Osobiście mnie szlag trafia. Od czegoś oni są,kończą weterynarię,nawet jak opiekun coś przeoczy,to robiąc wywiad powinni połączyć fakty,doradzić,uprzedzić o konsekwencjach.
Zmień tego weta.Kolejny raz się nie popisał. Zmień go,nawet jak teoretycznie dobrze Ci z nim dotąd było.
I powiem coś,za co mnie nie będziesz lubić,ale czasem ktoś musi to zrobić. Nie dobieraj maluchów,zanim poprzedni miot nie wydobrzeje na 100%,może nawet zanim nie pójdzie do adopcji. Nie na darmo trąbi się wszem i wobec,żeby nie łączyć miotów,że się wzajemnie zarażają. A złapana infekcja (także być może spotęgowana infekcją czarnuszków) nie pomogła małej. Ponadto masz jakiegoś wirusa,który krąży Ci po chałupie,bez ozonatora i lampy nie pozbędziesz się go,tylko się przyczaja,by znów zaatakować jak znajdzie dogodny,słabszy organizm.
Przytulam Cię,nawet jak się obrazisz.