Malutki nie żyje. Znów nastąpiło wieczorne pogorszenie. Bardzo cierpiał, ślinił się z bólu, nie miał siły nawet unieść główki. Nie było sensu dłużej go maltretować. Bardzo bolał go brzuch.
Miał bardzo nikłe szanse, nie chciałam dłużej go maltretować.
Śpij spokojnie, maleńki. Byłeś słodkim skarbem.
Do lecznicy wzięłam też dwa pozostałe kociaki. Wet (czwarty, który oglądał kociaki od początku ich pobytu u mnie) jako pierwszy zasugerował, że wszystkie ich dolegliwości pochodzą od jelit - kociaki dostawały mleko krowie, mogły się w jelitach namnożyć bakterie, które teraz nie pozwalają im wrócić do normy. Zrobił im lewatywę, do jutra nie mają jeść (dzisiaj dwa razy były na kroplówce), a jutro jeść tylko wtedy, kiedy same będą chciały - mam ich nie zmuszać. Do tego podtrzymywanie kroplówką.
Przed chwilą wróciłam z nimi, Dominka jest wykończona lewatywą, trochę osłabła. Kocurek jest silniejszy - od początku był najsilniejszy z nich.