Jolu, dzięki, ale nic a nic tym razem Ci nie wierzę

, Ty tak dla pokrzepienia i pozytywnej motywacji pewnie piszesz, kiepsko mi idzie, ale walczymy.
Rano nerwowo było, bo nas tu dużo i kłułam to uszko kilka razy, pewnie się zdenerwował w końcu, ale cukier rano podobnie jak wczoraj. Podaliśmy insulinę, zjadł coś i do kliniki z tym pazurkiem wrośniętym

Pani doktor obcięła, to co wrośnięte wyciągnęła, brzydki tam stan zapalny pod spodem, to i opatrunek mamy i areszt domowy

Dzielnie w tym chodzi, ale bardzo nieszczęśliwy, ze nie może do ogrodu. No nie może, bo trawa mokra i się wszystko upaprze.
Jak nie zdejmie tej podkolanówki, to kontrola gojenia w niedzielę, jak zdejmie to jutro.
Oby tylko się goiło!