

ASK@ pisze:Absurdu Polski ciąg dalszy.
Ponad rok temu miałam zrobione badania na błędnik. Trzy razy, nie mogąc się dodzwonić (odłożona słuchawka - sama widziałam) byłam na miejscu. Jedno badanie nie opisane mimo przyrzeczeń. Potem była pandemia i zrobiono szpital jednoimienny. Tam gdzie jest poradnia. Więc zero kontaktu. Nikt telefonu nie odbierał. Dziś cudem dodzwoniłam się. I co? I doopa! Badanie nadal nie opisane. A jest to moją winą. Nie pielęgniarki co nie upilnowala. Nie lekarza co olał. Nie odkładanej słuchawki by nikt się nie dodzwonił. Tylko moja.


(AMY
pamietamy)
plus Bagira 

ASK@ pisze:Janusz stwierdził ,że strasznie wrzeszczałam. Może i tak. Ale jak usłyszałam, że to moja wina to mnie szlag trafił. Ponad rok NIKT nawet nie zadał sobie trudu opisania badania mimo ,że monitowałam to kilkakrotnie. Nie mogąc się dodzwonić, jechałam tam. Innego wyjścia nie było. Straciłam kilka wizyt u laryngologa bo nie miałam z czym iść. A teraz przekierowano na pacjenta swoje zaniedbania.
Jestem przerażona stanem konta. Długie chorowanie + kwarantanna położyły nas na łopatki. Jakże trudno jest, musi być,rodzinom co mają dzieci.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za każde wsparcie.
Sorry był u weta.Była nasza wetka Asia. Aż ją zatkało gdy dzieciaka zobaczyła. A był wyelegantowany. Dobrze się natrudziłam by zaschnięty kał z niego zmyć. Odbyt, ogonek, tylne nożynki są wyżarte. Skóra jak pergamin. Odbyt wynicowany. Wysmarowałam mu to maścią. Został dobrze obejrzany. Zmienione zostały niektóre wczorajsze zalecenia. Martwi mnie to ,że on nie ma czucia w tej łapce. Tak to wygląda. Bardzo mu zawadza bo plącze się bez kontroli. Mamy skierowanie do konkretnego neurologa. Aż w Milanówku. Muszę wyliczyć zmiany pracowe Janusza by się umówić. Inaczej nie dojadę. A terminy są podobno długie. O cenie nie wiem ale to nie istotne. Ale to dobrze, że poczekamy. Będzie czas na podleczenie dzieciaka. Sorry dostał dziś wszelkie leki i kroplówkę. Bardzo mu ta lewa strona dokucza podczas ablucji medycznych. Musi być obolała. Nie ma jak go przytrzymać taki chudy jest. Boję się ,że te nadmuchane kosteczki połamię.
To taki kochany dzieciak. Taki kochany! Jak on czeka na dotyk, głaskanie, zainteresowanie. Trzeba widzieć jego oczy wpatrzone z ufnością w nasze. Jego chudą szyjkę wyciągającą się tylko po to by oprzeć czubek głowy o moją brodę. Mruczał całą wizytę. Tymi patyczkami miast kończyn ugniatał powietrze.
Zmieniona została dieta lekko. Do Convy mamy dawać Intenstinal w saszetkach. By zagęścić kupala i by łatwiej kości wyszły. Nie raniąc jelit. Jutro RTG będzie by sprawdzić jak tam się jego środek i resztki mają. Trzeba to nadzorować bo uszkodzenie flaczków będzie masakrą. Odstawiamy parafinę bo poślizg za duży może być.
Sprzątnęłam mu klatkę przed wizytą. Okazało się, że gówienka trafiają do kuwetki. Ale na siku nie zawsze ma siły jej ranty pokonać. Kupiliśmy mu więc blaszki jednorazowe, takie do pieczenia. Od razu wiedział jakie to fajne. Solo i Toluś też. Zajęli się mocno wygrzebywaniem piachu na zewnątrz.
W sklepie, niby mimochodem mówię do kasjerki ( co to stwierdziła radośnie, że pieczenie będzie) ,że wpierw jako kuwetka się sprawdzi. A potem wyparzy i na szarlotkę jak znalazł. Nic się nie zmarnuje. Mina bezcenna.
Nawet nie sądziłam, że kupienie takich rekwizytów w Otwocku graniczy z cudem. Przez czas mojego zwolnienia , w okresie pandemii, poznikało mnogo sklepów! Boże, jak ci ludzie dają sobie radę?! Stracili jedyny dochód swój!
A nas za mój humor pokarało. Kasa karty nie przyjęła. My nawet złotówki nie mamy luzakiem. Dobrze, że bankomat był w okolicy.
Kociakowi smakuje mieszanka daniowa. I dobrze.
Nie mogę przerzucić fot z Januszowego telefona. Jak się uda to wkleję.


Ale ma piękne zielone oczyska. 
Kot. Nie dla idiotów!








IrenaIka2 pisze:Pewnie głupio się wyrywam, ale może małemu założyć kubraczek/skarpetę i unieruchomić łapinę ?
Tradycyjnie potrzymam![]()
![]()


Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości