hej,
ja tylko tak krótko w sprawie spacerów (które w tym wypadku już chyba nie będą konieczne).
Moja Chodzia bedąc jedynaczką nudziła się w domu strasznie. Pokazałam jej korytarz a potem teren blisko klatki schodowej i chciała wychodzic cały czas ale przecierpiałam kilka dni wychodząc z nią tylko o 21.30. Dosłownie kilka dni trwało zanim przyzwyczaiła się do pory i do tego, że nie ma najmniejszych szans na wyproszenie spaceru kiedy indziej.
Od kiedy Sylwek jest w domu nie myśli nawet o wychodzeniu ale jak będzie chciała...czemu nie.
Życzę Dyziowi wielu kocich uśmiechów



