Dzięki
Podkarpacie to dzisiaj biegun ciepła. Piekło, to mało powiedziane. W mieszkaniu da się wytrzymać, bo w nocy było chłodno, a teraz zamknęłam balkon i zasłoniłam okna od słonecznej strony. Koty śpią, bo to najlepsze, co można zrobić.
Byłyśmy z siostrą u bezdomniaków. Kocia mama przyszła na jedzenie, ale znowu nie widziałam kociąt i już się trochę niepokoję

Jadzia zachowywała się bardzo dziwnie dzisiaj. Zjadła, ale nie poszła do siebie, tylko podeszła do mnie i siostry, jakby coś chciała. Dostała jeść, ale to nie o to chodziło. Potem były przysmaczki, też nie to. Wodę ma świeżą. Naprawdę, nie umiem wytłumaczyć jej zachowania.
Lila przybiegła, zjadła niewiele, ale za to się nagadała. Ktoś przyniósł znowu 800g puszkę kitekata, nie dawałam więc dużo swojego jedzenia. Pod drugim transformatorem miski były puściutkie, nawet kolorowe chrupki z karmnika zniknęły. Dzwoniłam dzwonkiem, kiciałam, ale żaden kot się nie pojawił. Wciąż mam nadzieję, że to Sreberko tam przychodzi.