Rzeczywiście, to było w poniedziałek, ja już mam przez te glukometry, insuliny itd. problemy z kojarzeniem faktów i zjawisk

. Dzięki, fajne zdjęcie!
Ostatnio wszystko przychodzi nagle, zauważyliście? Najbardziej zjawiska meteorologiczne i notowania peselu. Tak z zaskoczenia, myk i już jest inaczej, tak bez uprzedzenia.
Dzisiaj nagle mamy jesień. Taką z wiatrem, zimnem, fuj, a jeszcze dwa dni temu upał. Ani się przygotować, ani przestawić, ani co gorsze zrozumieć.
Moje śpią, nie moje dokładnie odwrotnie, one muszą do ogrodu, bo jest inaczej i trzeba to przepuścić przez futra. Paś wybiegł raniutko i usadowił się w Hiltonie czekając na Mamę (właśnie przyszła, Mama jest punktualna, pojawia się o dziewiątej), Bratu dostaje jakiegoś poplątania rozumu i biega dookoła domu objawiając się ostatecznie za oknem w kuchni

i prosi, żeby go wpuścić bo musi natychmiast przegalopować przez mieszkanie i wybiec do ogrodu tylko po to, aby zatoczyć kolejne koło i ponownie po drzewach wspiąć się na słynny daszek kuchenny, że już przyszedł i żeby natychmiast, bo w ogrodzie Pasio i Mama. Przed chwilą po drodze wskoczył do wanny

, posiedział, porobił głupie miny i pognał do Hiltona.
Reasumując nie bardzo wiem, czy się przygotowywać na "nagle" czy odpuścić. Bo życie robi z nami to co chce. Niby coś kombinujemy, przewidujemy, uprzedzamy, a tu myk i wszystko do góry nogami i kompletna demolka egzystencjalna.
O, słońce wyszło

!
Dobrego dnia!
