Odbyła się impreza podwórkowa, rotacyjnie

Akurat Feliks miał mniejszą ochotę na wyjście na podwórko, do gości! No nie do uwierzenia

Ale jednak wychodził i się dawał pomiziać
Niektórzy goście byli tylko wirtualnie... Cóż, takie czasy

Kiedy już kotełek poszedł do domu szukać czegoś do jedzenia, ludzie mogli spokojnie zasiąść na ławeczce z napojem z winogron, z ciastem (do którego Duża przez pomyłkę dała połowę cukru, ale i tak wyszło dobre podobno), z papierówkami i super słodkimi gruszeczkami świeżo przywiezionymi z ogródka...
A potem były dyskusje o roślinkach, bo Duża „odkryła” aptenię i glediczię, a potem... a teraz to trzeba spojrzeć na Bajkę, która wlazła na kozę.
Nie, nie na żywą. Na taką metalową służącą pierwotnie go celów grzewczych. O, zlazła. Przepraszam, zgrabnie zeskoczyła. A Bezia dla odmiany wskoczyła. Na szafę. Feliś, rusz się! Miau! Dobranoc!
