W tym tygodniu Dżekuś prawie nie jadł

W poniedziałek i wtorek zjadł w sumie ok 3/4 tacki 150 g i trochę mięsa z indyka, które we wtorek wieczorem juz było niedobre

W środę ugotowałam kurze udko, ale też nie miał prawie na niego ochoty. Zjadał tylko trochę smaczków, czyli liofilizowanego (kociego) kurczaka i paski suszonej wołowiny. A w czwartek znowu zwymiotował żółcią. Wczoraj od rana było widać ,że źle się czuje, nawet jak mu dawałam kocie smaczki to nie chciał otworzyć pyszczka tylko się odwracał

W południe zjadł nareszcie 3 szt, ale niedługo po tym je zwymiotował

Nasz wet przyjmował dopiero po południu i umówiłam pieskowi wizytę. Najpierw mieliśmy jechać na 15.15, ale ok 14.00, miałam telefon, że wizyta przełożona na 15.45.Wyjazd zaczął się nieciekawie, bo okazało się ,ze mamy "kapcia" w przedniej oponie i z jazdy nici

Musiałam przełożyć wizytę, na szczęście udało się dość szybko naprawić oponę i pojechaliśmy ok 17.00
Piesio został jak zwykle dokładnie zbadany i osłuchany. Miał znowu wzdęty brzuszek, bo już przez jakiś czas nie bierze swoich leków, bo nie mam jak mu ich podać, jak nie je, a bezpośrednio do pyszczka nie weźmie. Boli go też coraz bardziej kręgosłup, praktycznie już cały. Badanie kręgosłupa wyglądało dość brutalnie, nawet był ostukiwany młoteczkiem

Dostał 3 zastrzyki m.in przeciwbólowy i rozkurczowy. W powrotnej drodze piesek zwymiotował w samochodzie i biedak nadawał się do mycia, niedługo potem zwymiotował po raz drugi (czyli już po raz 3 w ciągu jednego dnia) i znowu mycie, bo się zabrudził. Wieczorem chyba lepiej się poczuł, nawet zaglądał do kuchni, ale nie mógł dostać nic do jedzenia, zgodnie z zaleceniem. Teraz gotuje mu się indyk, zobaczymy czy będzie miał na niego ochotę. Po tym jak leży obok mnie wygląda, że jest mu lepiej niż było.