


Nadia i Wituś na balkonie





Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
mir.ka pisze:Nadii trochę wisi brzuszek
mir.ka pisze:jaki on fajny![]()
ewar pisze:Uszkodzone i to bardzo. To chyba bliznowiec, lub coś takiego. Być może po ropniu. Nadia wiodła podły żywot wiejskiego kota, jadła jak coś ukradła psu, kurom lub upolowała, a o wecie nie było przecież mowy. Wet mi mówił, że na początku ich działalności ktoś ze wsi przywoził czasem jakiegoś zwierzaka, ale prosił, aby o tym nikomu nie mówić, bo sąsiedzi będą się śmiali.
Witusiowi wycięłam numerDałam mu taki z piłeczką na gumce. Bardzo się starał nią pożonglować i był zdziwiony, że mu się to nie udaje
![]()
Podjechałam najpierw do Lilusi. Nie muszę już dzwonić dzwonkiem, kotka na mnie czeka. Bardzo się niecierpliwi, że myję miski i powoli nakładam jedzenie, a ona przecież umiera z głoduJadzia też była, zjadła sporo mięsa, niczego więcej nie chciała. Sreberko też się pojawiła. Ona jest zjawiskowo piękna, naprawdę. Kocią mamusię widziałam po drodze, siedziała w krzaczkach, może przyjdzie na jedzenie.
ewar pisze:No, chyba niezłeMoje bezdomniaki dobrze jedzą. Dostają główne surowe mięso. To wychodzi najtaniej. W sobotę dostałam wieprzowinę po 6,99 zł i wołowinę po 11,99 zł. W innym sklepie był filet z udźca indyczego po 9,99 zł i filet z kurczaka po 10,99zł. Sorry za taką [i]ekonomię , ale przecież to wychodzi taniej niż najgorsza saszetka. Oczywiście, nie zawsze jest tak tanio, ale i tak się opłaca. Dobra sucha ( bezzbożowa Smilla) do tego, to już puszka może być ze średniej półki. Zawsze koty mają wybór. Dobrze odżywione koty są zdrowe, mają więc siłę polować, dietę sobie uzupełnią. Tylko dla mnie to dość uciążliwe. Biegam po sklepach, potem trzeba mięso pokroić, a to zajmuje trochę czasu. Z puszkami jest łatwiej, wkładam do torby i jadę, ale j/w.
ewar pisze:U nas też nie wszędzie można tak tanio kupić. Poluję na promocje. Chodzę do sklepu rano, tuż po dostawie, bo potem już niewiele zostaje. Czasem muszę kupić coś drogo, głównie dla Pusi, a teraz dla Witusia i Nadii.
ewar pisze:No, tak bardzo blisko to nie, ale nie trzeba jeździć, daję radę na piechotę.
Wituś rośnie jak na drożdżachOczka mu się wybarwiają już, jutro będzie zważony dokładnie. Jest kapitalny, biega po całym mieszkaniu, bawi się jak szalony. Na balkon wychodzi co chwilę, ale na szczęście nie ma zwyczaju wspinać się po siatce ( odpukać!!!!!). Nadia też nie chce siedzieć w kuchni. Położyła się w pokoju w takim miejscu, że koty mogą się przemieszczać.
ewar pisze:Wróciliśmy od weta. Wituś już ma czyste uszka, koniec oridermylu. Został odrobaczony, jeszcze raz będzie przed szczepieniem. Wituś urósł, waży 920 g ( 26.05 ważył 530 g). Wygląda na bardzo zdrowego i niech tak będzie. Nadia waży 3,76 kg ( 26.05 ważyła 3,6 kg). Wetce wydaje się, że brzuch jest tak samo duży, a może nawet większyPobrana została krew do badań, wyniki będą około południa. Nadia okazała się trudną kotką, trzeba było ją wpakować do torby. Martwię się, naprawdę.
Zapłaciłam 84 zł.
Muszę się wygadaćTyle lat jestem na forum i czytam, że nie wolno wydawać kilkutygodniowych kociaków, że powinny być z matką. Tymczasem fundacja, której ufałam, radośnie oddaje kotki, które mają jeszcze niebieskie oczka. Kotki są tylko raz odrobaczone, ale tłum klakierów śle serduszka, a fundacja pisze, jakie wspaniałe domki udaje się znaleźć. Ale przecież kotki same jedzą, korzystają z kuwetki, to jest argument.One są jeszcze niezborne
. Wypchać, odfajkować , poprawić sobie statystykę.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości